Ta randka w ciemno miała się zakończyć inaczej dla Carol Hunnicut (Anne Archer). Rozwódka została namówiona przez swoją przyjaciółkę. Umówiła się w hotelowym pokoju, a poznany Michael (J.T. Walsh) wydawał się sympatycznym gościem. A wtedy pojawili się goście, ale ona akurat była wtedy w toalecie. Okazało się, że nowy przyszły chłopak podwędził pewnemu mafiozo kupę pieniędzy, a takie rzeczy nie uchodzą płazem. Więc musiał zginąć, zaś kobieta uciekła i schowała się z dala od ludzi. Myślała, że będzie bezpieczna. Ale przypałętał się taki jeden patafian, któremu bardzo zależało na dopadnięciu gangstera. Nazywał się Robert Caulfield (Gene Hackman) i jest zastępcą prokuratora generalnego, a także jest zdeterminowany w osiągnięciu celu. Wtedy cały spokój szlag jasny trafił, zaś w ślad za tą dwójką ruszają zabójcy. Oboje w ostatniej chwili wsiadają w pociąg do Vancouver, ale czy wyjdą z tego żywi?

Tym filmem zaczął lata 90. reżyser Peter Hyams – wówczas znany z „Odległego lądu”, sequela do „2001: Odysei kosmicznej” oraz sporej ilości thrillerów/filmów akcji. „Niewygodny świadek” jest jedną z takich produkcji, do tego remake dreszczowca z lat 50.. Punkt wyjścia jest banalnie prosty, gdzie mamy bohaterów w bardzo zamkniętej przestrzeni i w każdej chwili może pojawić się zagrożenie. Cały myk polega na tym, że ci źli nie znają wyglądu świadka, więc ona musi być schowana. Pociąg do długich nie należy, ale na szczęście zbiry nie są przedstawicielami homo sapiens o wysokim IQ. Trzeba przyznać, że Hyams powoli, lecz efektywnie buduje nerwową atmosferę i napięcie. Nawet wcześniejsza ucieczka samochodem przed helikopterem jest świetnie zmontowana oraz pełna werwy.

Muszą pojawić się (dość krótkie) chwile na złapanie oddechu, ale kreatywność naszego adwokata w wychodzeniu z sytuacji budzi respekt. Od mylenia przedziału przez chowanie się aż po… zabranie dziecku pistoletu-zabawki. I co najważniejsze, ani razu nie używa on broni palnej w walce. Hyams stara się trzymać się realizmu, choć parę razy przebijają się szablony i klisze (propozycja „układu” między Caulfieldem a cynglem; osoby nie będące tym, na kogo wyglądają). To może wywołać pewne drapanie się po głowie, ale jednak całość trzyma w napięciu. Po części jest to zasługa cholernie dobrych zdjęć (za to odpowiada sam Hyams) oraz oszczędnej, opartej głównie na fortepianie, muzyce Bruce’a Broughtona.

Do tego dodatkową kartą jest duet Gene Hackman/Anne Archer. On jest bardzo zdeterminowany, choć bywa narwany, ale budzi sympatię. Ona jest bardziej poddenerowana (ale nie histeryczna), chcąca ukryć się i nie ściubać nosa, o składaniu zeznań nie ma mowy. Może i jest ona wsadzona jako dama w opałach, ale jej los mnie obchodził. Razem tworzą niezły duet.
Trzeba przyznać, że „Niewygodny świadek” to solidny kawałek kina w starym stylu. Z niezłymi dialogami, sprawnie wyreżyserowany i ładnie sfotografowany oraz sporą ilością suspensu. Nie jest to może thriller na poziomie Hitchcocka, będącego inspiracją dla tej produkcji, jednak jest zbyt dobrze wykonany, by go przeoczyć.
7/10
Radosław Ostrowski
