Wiek XX

Akcja tego epickiego fresku zaczyna się w roku 1901, gdzie na wsi żyły dwa rody – panów (Berlinghieri) i chłopów (Dalco). Otóż w obydwu tych rodzinach, tego samego dnia rodzą się chłopcy, Alfredo i Olmo. Jako dzieci zaczynają spędzać ze sobą wiele czasu, jednak jako dorośli ludzie muszą wejść w narzucone im role społeczne – Pana i chłopa.

wiek_XX_1

Bernardo Bertolucci bardzo zaskakuje, gdyż tym razem zrobił film historyczny z niespotykanym w swoim dorobku rozmachem, przedstawiając pierwszą połowę XX wieku we Włoszech. Opowiada to z perspektywy klas społecznych oraz ich konfrontacji – arystokratów, ziemian i bogatych (Panów), co posiadają ogromne połacie ziemi, zajmując się rozrywką, sztuką czy nic nie robieniem oraz chłopów, pracujących dla dobrobytu swoich Panów. Po drodze dostajemy różne perturbacje – miłość, seks, zdrada, ucieczka, zbrodnia, I wojna światowa, kryzys gospodarczy, władza faszystowska, II wojna światowa. Historia wchodzi w życie naszych bohaterów z buciorami, nie pytając się o nic, wypluwając wszystkich dookoła. Mimo tego, że film trwa 5 godzin i jest rozbita na dwie części, historia wciąga, angażując do samego finału, jakim spotyka każdego człowieka.

wiek_XX_2

Reżyser bardzo wnikliwie obserwuje rzeczywistość, w czym pomaga mu kamera Vittorio Storaro. Z jednej strony jest to bardzo plastyczna, z pięknymi plenerami, ale z drugiej strony bardzo precyzyjnie odtwarza realia epoki. Znajomość realiów wynika ze wspomnień samego reżysera, który spędził swoją młodość na wsi. Dlatego skupiony jest na detalach, które dla wielu mogą one zszokować – wyjmowanie wnętrzności ze świni, bezpardonowy seks czy atak za pomocą… końskiego łajna, prosto z – domyślcie się. To naturalistyczne podejście działa tutaj na plus, chociaż co wrażliwszych może odstraszyć.

wiek_XX_3

Dzięki takim drobiazgów film staje się portretem czasów odchodzących w zapomnienie, na co ma wpływ zarówno postęp techniczny, jak i konfrontacja klasowa. I jeśli coś może drażnić w tym film, to pewna stronniczość Bertolucciego. Niby opowieść dotyczy dwóch klas, ale tak naprawdę reżyser opowiada się tylko po jednej stronie – chłopów i socjalizmu. Mimo tego, „Wiek XX” ogląda się znakomicie, nie przynudza i ma jedyny w swoim rodzaju klimat.

wiek_XX_4

Ten ambitny projekt epoki, nie udałby się, gdyby Bertolucci precyzyjnie nie zrealizował swojej wizji, ale też dzięki zaproszonym aktorom, którzy mówią tylko po włosku. A że niektórzy robią to nieswoim głosem, to już inna kwestia. Klasę potwierdza Robert De Niro, nie schodzący poniżej swojego poziomu jako pan Alfredo, próbujący zmierzyć się ze swoimi czasami, ale popełniający wady całej klasy społecznej – egoizmu, skupianiu się na przyjemnościach oraz trudnej relacji z poznaną żona Adą (kapitalna Dominique Sanda). Znacznie lepszy jest Gerard Depardieu w roli chłoporobotnika Olmo – upartego, twardego, charyzmatycznego wyznawcę socjalizmu, który pozostaje do końca człowiekiem z krwi i kości, a nie tylko nośnikiem idei. Ale w pamięci najbardziej utkwił groźny Donald Sutherland. Już wtedy Kanadyjczyk miał wszelkie predyspozycje do grania psychopatów. Jego Attila – faszysta, chcący samemu zostać Panem to odrażający typ, symbolizujący władzę Mussoliniego, tzn. bezwzględną, zwyrodniałą i krwawą, nie liczącą się z nikim oraz niczym.

wiek_XX_5

Trudno odmówić Bertolucciemu ambicji oraz rozmachu, by stworzyć taki historyczny fresk – fresk ludu. Po prostu wielkie kino i – na chwilę obecną – najlepszy film Włocha.

9/10 + znak jakości

Radosław Ostrowski

nadrabiam_Bertolucciego

Ostatnie tango w Paryżu

Paul jest mężczyzną w średnim wieku, którego żona popełniła samobójstwo. Wychodzi z domu i przypadkowo zauważa młodą dziewczynę. Razem wynajmują mieszkanie, gdzie oddają się tylko seksowi. Żadnych wyznań, żadnych imion, żadnej przeszłości. Ona jest związana z młodym filmowcem, który kreci o niej film, on jest wypalony i pusty. Jak skończy się ta gra?

ostatnie_tango1

Film Bernardo Bertolucciego w dniu premiery (1971 r.) wywołał skandal, ze względów obyczajowych. Co wtedy nie dziwiło, bo relacja dojrzałego mężczyzny z młodą, wchodząca w dorosłość dziewczyna mogło oburzać. Podobnie jak sceny erotyczne między tą dwójką, ale w dzisiejszych czasach to już nie szokuje i to, co na ekranie pokazał Bertolucci i tak jest bardzo subtelne (może poza sceną z masłem, która może wywoływać niesmak). Seks jest tutaj z jednej strony bardzo zwierzęcy i staje się substytutem miłości, z drugiej staje się dla Paula obsesją i sposobem na przeżycie żałoby. Tym barwniejsze i wnoszące odrobinę życia są sceny, gdy widzimy naszych bohaterów osobno – Jeanne ze swoim chłopakiem, który kręci ją do filmu (niejako psychicznie ją obnaża) oraz Paula rozmawiającego z matką żony – właścicielką małego hotelu oraz jej kochanka, próbującego rozgryźć zachowanie swojej żony.

ostatnie_tango2

Rozmowy Paula z Jeanne to niejako clue tego filmu – smutnego, depresyjnego i ciężkiego w odbiorze. Ona, już nie dziewczyna, jeszcze nie kobieta (dziecięca twarz Marii Schneider), sprawia wrażenie niegrzecznej dziewczyny, która można utrzymać i utemperować, pozbawioną dojrzałości oraz własnej woli. On (wielki, nie tylko jeśli chodzi o gabaryty Marlon Brando) jest bliżej kresu niż początku, odcinający się od norm społecznych i logiki, która go zawiodła. Staje się zgorzkniały, cyniczny i niemal prymitywnie wulgarny, lecz to tylko maska samotnika.

ostatnie_tango3

Wszystko to jest bardzo dobrze sfotografowane przez Vittorio Storaro (tutaj stawiającego na realizm niż wizualną stylizację), a napięcie potęguje niezapomniane tango autorstwa Gato Barberiego, tworzącego atmosferę erotyzmu (ten saksofon).

ostatnie_tango4

Dziś „Ostatnie tango” nie wywołuje takiego szoku ani skandalu jak w dniu premiery, niemniej pozostaje mocnym i ważkim dramatem niemal egzystencjalnym, dla niepoznaki ubranym w kino psychologiczno-erotyczne. Ci, którzy szukają podniecenia nie znajdą go. Kino zdecydowanie dal dojrzałego odbiorcy.

8/10

Radosław Ostrowski

nadrabiam_Bertolucciego

Konformista

Faszystowskie Włochy – pierwsze totalitarne państwo w Europie. Właśnie tutaj przyszło żyć niejakiemu Marcello Clerici. Matka narkomanka, ojciec psychicznie chory. Marcello decyduje się wstąpić do policji politycznej i bierze ślub z drobnomieszczanką, Giulia. Podczas podróży poślubnej dostaje zadanie do wykonania – zbliżenia się do swojego dawnego profesora i zabicie go.

konformista1

Film ten otworzył Bertolucciemu międzynarodową sławę. Adaptacja powieści Alberto Moravii to studium człowiek pozbawionego charakteru i idącego z prądem. A że są to czasy faszystowskie, nie może być wesoło. Ale nie jest to stricte polityczny thriller, tylko psychologiczny dramat skupiony na psychice tytułowego konformisty.  Napięcie jest tutaj budowane bardzo powoli i stopniowo, by w finale w lesie sięgnęło zenitu. Reżyser skupia się na Marcello, łamie chronologię zdarzeń i pokazuje człowieka pozbawionego energii, sympatii, woli życia. O ile na początku można było to wytłumaczyć profesją bohatera, jednak następne sceny nie dają jednoznacznej odpowiedzi w sprawie jego motywacji – strach, tragiczne zdarzenie z dzieciństwa, brak ojca. Świat naszego bohatera jest chłodny i pusty, a dominuje w nim niemal instynkt seksualny, nuda oraz kontrolowanie siebie. Ten portret jest potęgowany przez mistrzowską pracę kamery (genialna rozmowa z profesorem w jego gabinecie odbywająca się w półmroku) oraz scenografię. Zderzenie dekadenckiej architektury odchodzącej epoki arystokratycznej (pałac, w którym mieszka matka Marcelo oraz niszczony ogród) z prostą i chłodną proponowaną przez faszystów robi ogromne wrażenie i mówi nam o bohaterze więcej niż jego słowa. Dlatego „Konformista” sprawia wrażenie filmu zimnego, zmuszającego do większego wysiłku, dając na końcu satysfakcję.

konformista2

Bertolucci nie tylko pewnie opowiada tą tragiczną historię, ale wykorzystuje ją do rozliczenia z okresem faszystowskim, a także podkreśla uniwersalny charakter, co dobitnie podkreśla filmowy epilog. Grany przez Jean-Louis Trintignanta Marcello to niemal archetypiczny człowiek-kameleon dopasowujący się do czasów, w których przyszło mu żyć. Pozbawiony własnych przekonań, charakteru, panujący nad swoimi emocjami tchórz, wybierający zło dla własnej wygody. O jakiejkolwiek sympatii można zapomnieć, jednak aktor potrafi skupić uwagę odbiorcy. Poza nim wybijają się także dwie kobiety, obydwie urodziwe: Stefania Sandrelli (drobnomieszczanka i żona Giulia) oraz Dominique Sanda (wyzwolona i szczera Anna), których relacje z głównym bohaterem troszkę uatrakcyjniają ten film. Nie zapominajmy też o Gastonie Moschinie, czyli doświadczonym tajniaku Manganiello współpracującym z Marcello.

konformista3

Mimo 45 lat na karku, „Konformista” pozostaje mocnym i porażającym portretem słabości człowieka. Wobec losu, historii, życia. A że wielu jest takich kameleonów wokół nas, tym bardziej film boli.

konformista4

8/10

Radosław Ostrowski

nadrabiam_Bertolucciego

Strategia pająka

Athos Magnani przyjeżdża do małego miasteczka Tara, gdzie spoczywa jego ojciec, Athos. Zresztą jest do niego bardzo podobny. Jego ojciec – znany antyfaszysta – został zamordowany w 1936 roku podczas wystawienia opery w miejscowym teatrze. Sprawcy nie udało się schwytać, a miejscowa kochanka mężczyzny – Dalida wierzy, że zabił go ktoś stąd. Początkowo Athos jr. nie jest zainteresowany tym, jednak po wieczornych zajściach (zostaje zamknięty w stodole i potem rano pobity), próbuje na własną rękę ustalić prawdziwych sprawców zbrodni.

strategia_pajaka1

Bernardo Bertolucci próbuje bawić się w kino gatunkowe, by opowiedzieć o małej miejscowości pełnej mrocznych tajemnic. Zagadka wydaje się być trudna – wiele osób nie chce odpowiedzieć, choć wokoło sami przyjaciele. Przynajmniej tak twierdzą. Zmowę milczenia i nieufności powoli udaje się przebić, dzięki rozmowom z czterema najbliższymi przyjaciółmi – Dalidą, Gaibazzim, Rasori i Costą. Nie wszyscy jednak mówią pełną prawdę, a dojście do niej nie przyniesie nikomu satysfakcji. Tara jest przepięknie sfotografowana przez Vittorio Storaro, nadając kadrom malarskiej estetyki. Łąka, nocny spacer, wizyta w operze – to robi wielkie wrażenie, zwłaszcza w połączeniu z muzyką Verdiego. Chociaż rozwiązanie zagadki okaże się raczej spodziewane, to nie poczułem się rozczarowany.

strategia_pajaka2

Także złego słowa nie powiem ani o aktorach, ani o dialogach, bo są co najmniej przyzwoite. Dobrze sobie poradził Giulio Brogi, grający zarówno Athosa sr jak i juniora – obydwaj spokojni, wyciszeni i uważnie obserwujący swoje otoczenie. Pozostali aktorzy, też odnaleźli się w swoich bardziej złożonych postaciach, pełnych tajemnic.

„Strategia pająka” to ostatni film Bertolucciego, przed najgłośniejszymi tytułami. Przewijają się tu elementy nowego stylu, zwłaszcza w warstwie wizualnej, znika estetyka nowofalowa, ale to była dopiero rozgrzewka.

7/10

Radosław Ostrowski

nadrabiam_Bertolucciego

Partner

Giacobbe mieszka sam w domu pełnym książek, spędza czas czytając, ucząc i włócząc się po mieście. Nie wpuszczony na przyjecie w domu profesora, czuje się bezsilny i zbesztany. Wszystko się zmienia, gdy do jego domu wprowadza się jego sobowtór. Zaczynają się zmiany w jego życiu.

partner1

Bernardo Bertolucci nadal pozostaje wierny duchowi francuskiej Nowej Fali oraz politycznym zabarwieniu (wolny Wietnam). Jednak „Partner” – inspirowany „Sobowtórem” Fiodora Dostojewskiego – jest najbardziej hermetycznym filmem w dorobku Włocha. Poza dziwacznymi (czytaj: filozoficznymi) dialogami i monologami o wszystkim – konsumpcjonizmie, proszkach do prania, rewolucji czy próbie stworzenia spektaklu odmieniającego świat Bertolucci mocno eksperymentuje ze stroną formalną. A to nagle znika dźwięk (spotkanie Giacobe w łazience z dziewczyna sprzedającą proszki do prania), to pokazując noc z sobowtórem… pokazując panoramę miasta o świcie czy dialogi wypowiadane jak cytowana książka (z wyszczególnieniem znaków interpunkcyjnych). Dodatkowo pojawiają się surrealistyczne sceny, które wprawiają w totalne zakłopotanie – właściciel domu, w którym mieszka Giacobe (były sufler teatralny) jest jego… służącym, a jego popisy aktorskie, czyli scena czytania listu czy sposoby liczenia do 10 w różnej ekspresji teatralnej to mistrzostwo absurdalności.

partner2

Dziwności i elementy absurdu dotyczą też scen rozmów oryginału i sobowtóra ze sobą – lęk przed burzą, rozmowa w publicznej toalecie świadczą, że nasz bohater i jego sobowtór to pokręcone osobowości, które nie są do końca normalne. Giacobe w tym filmie popełnia przynajmniej trzy morderstwa, a motywy jego działań pozostają niejasne.

partner3

Giacobe (znakomity Pierre Clementi) ma – jak każdy człowiek dwie sprzeczne osobowości  – wyciszonego i spokojnego oraz niepokornego, pewnego siebie silnego. Wspólne rozmowy o wszystkim, stworzenie koktajlu Mołotowa czy zabójstwa – to wszystko nadal robi mocne wrażenie. To dzięki tej roli, „Partner” jest dobrym i intrygującym eksperymentem, który zmusi do refleksji albo odrzuci. Na pewno nie pozostawi obojętnym.

partner4

7/10

Radosław Ostrowski

nadrabiam_Bertolucciego

Przed rewolucją

Fabrizio jest młodym chłopakiem wchodzącym w dorosłość. Mieszka w Parmie, gdzie spotyka się z nauczycielem Cesare posiadającymi przekonania komunistyczne. W tym samym czasie jego najbliższy przyjaciel ginie, a do miasta przyjeżdża jego młoda ciotka Gina. Szuka u niej pocieszenia i zrozumienia, ale kobieta wkrótce ma wrócić do Mediolanu.

przed_rewolucja1

Drugi film Bernardo Bertolucciego to zmiana stylu po średniej „Kostusze”. Tutaj też niby mamy kino gatunkowe (melodramat), ale zabarwiony elementami społeczno-politycznymi – tak jak w debiucie. Jednak tutaj proporcje zostają zachowane, dodatkowo reżyser próbuje się bawić formą idąc w stronę francuskiej Nowej Fali. Niemal reporterska praca kamery, montaż oparty na powtarzaniu lub posuwaniu akcji kilka(naście) sekund do przodu, co mocno widać w scenach dialogów oraz monologów czy cytowane fragmenty książek, dygresyjne opowieści. Jednak poza wątkiem miłosnym między Fabrizio a ciotką (troszkę przewidywalnym, ale ciekawie opowiedzianym i unikającym ogranych sztuczek), przewija się kilka innych wątków – refleksje polityczno-społeczne i odpowiedzialności za swoje czyny (dotyczy to postaci Puka – właściciela stawu, który posiada spora hipotekę, której nie jest w stanie spłacić i nie posiada wykształcenia), próba odszukania swojego miejsca oraz odnalezienia się w rzeczywistości czy kwestie rewolucji – czekania na nią, próbach wprowadzenia jej (wiec w parku). Ale także jest tu miłość do Parmy (niesamowite ujęcia z lotu ptaka) i młodość – durna, chmurna, bez doświadczenia i łatwo osądzająca otaczający świat. Ale przecież mają do tego prawo, prawda?

przed_rewolucja2

Nie brakuje tutaj interesujących pomysłów (camera obscura, gdzie widzimy plac miasta… w kolorze, pojawiające się napisy, subtelnie sfilmowane sceny erotyczne, przyspieszony montaż, nieostra praca kamery), współgra z wydarzeniami muzyka Ennio Morricone, pięknie sfilmowana Parma oraz trafna obserwacja społeczna.

przed_rewolucja3

Dodatkowo mamy jeszcze bardzo dobrze poprowadzonych aktorów. Tutaj wybija się trójka postaci – młody, czasami przemądrzały Fabrizio (Francesco Barilli, dla którego była to druga kinowa rola), który próbuje odciąć się od swoich burżuazyjnych korzeni i zrobić rewolucję. Jego przeciwieństwem jest doświadczony, opanowany i spokojny Cesare (Morando Morandini), którego słucha się ze sporą przyjemnością. Ale moją uwagę skupiła najjaśniej błyszcząca Adrianna Asti. Jej Gina jest czarująca, kamera uwielbia ją filmować, ale jednocześnie jest to skomplikowana osoba.

przed_rewolucja4

„Przed rewolucją” idzie w stronę nowofalową, co daje pewną nową jakość w dorobku Włocha. I jeszcze przez jakiś czas wpływy Godarda będą bardzo obecne. Ale to temat na inną opowieść.

7,5/10

Radosław Ostrowski

nadrabiam_Bertolucciego

Kostucha

Na przedmieściach Rzymu zostają znalezione zwłoki prostytutki. Policja prowadzi śledztwo i przesłuchuje osoby, które mogły być w tę zbrodnie zamieszane. Drobny złodziejaszek, naciągacz, żołnierz, dwóch młodych chłopaków. Każda z osób opowiada własną wersję i trzeba wyłuskać kto mówi prawdę, a kto ukrywa swoja winę.

kostucha1

Bernardo Bertolucci miał debiut, który nie zapadł w pamięć i nie jest też wymieniany jako jedna z ciekawszych rzeczy w jego dorobku. Co jest o tyle zastanawiające, że przy pisaniu scenariusza uczestniczył Pier Paolo Pasolini. Pozornie jest to kryminał, jednak wątek śledztwa jest tylko pretekstem do pokazania portretu społeczeństwa włoskiego – tego raczej biedniejszego, próbującego przetrwać do następnego dnia. I te obserwacje spychają dochodzenie na boczny plan, co niestety odbija się zarówno na atrakcyjności, jak i skupieniu uwagi,  mimo iż jest tu kilka postaci. Młody chłopak szukający pracy, cwaniaczek razem z siostrą ściągający długi, zagubiony i włóczący się bez celu żołnierz. Jedne watki są ciekawe i interesujące (dwaj chłopcy chodzący z dziewczynami i szukający pieniędzy na wspólny posiłek czy brata z siostrą), ale kilka jest zwyczajnie nudnych (żołnierz), a żeby było ciekawiej przerywane jest to wszystko przygotowaniami prostytutki do wyjścia na noc.

kostucha2

Plusem są inne, mniej pocztówkowe ujęcia Rzymu (niemal reporterska praca kamery) oraz delikatna, choć troszkę nie pasująca do wydarzeń z ekranu muzyka. Trudno cokolwiek powiedzieć o grze aktorskiej, gdzie widzieliśmy same nieznane twarze. Jest zaledwie poprawnie w tym względzie.

kostucha3

Każdy coś ukrywa, nawet jeśli są to drobne grzeszki – taki wniosek wynika z seansu „Kostuchy”, która miała być chyba takim włoskim „Rashomonem”. Nie ta klasa, nie te emocje – kompletnie nieangażujący i nie wciągający wyszedł debiut Bertolucciemu. Następne filmy jedna będą lepsze. mam taką nadzieję.

kostucha4

5/10

Radosław Ostrowski

nadrabiam_Bertolucciego

Bernardo Bertolucci – challenge accepted

Skończyło się jedno wyzwanie, pojawiło się następne. Clint Eastwood to była prościzna – bardzo znany, popularny i łatwo dostępny reżyser, którego filmy cieszą się raczej sympatią widowni. Jednak blog Po napisach – rzucił kolejne wyzwanie, które tylko teoretycznie wydaje się łatwe. Celem jest włoski reżyser kojarzony z kinem bardziej ambitnym i artystycznym – urodzony 16 marca 1940 roku Bernardo Bertolucci. Wyzwanie pozornie łatwe, bo filmów jest tylko 16. Jednak jest pewien haczyk, a właściwie dwa. Po pierwsze – dostępność nie jest tak łatwa jak w przypadku Eastwooda (jednym z wyjątków są te najgłośniejsze tytuły jak „Ostatnie tango w Paryżu” czy „Ostatni cesarz”). Po drugie – bariera językowa, gdyż spora część film jest w języku włoskim. A że z tego języka znam tylko takie słowa jak: si, amore, czy burdello, wiec nie wystarczy to, by zrozumieć gros tych filmów. Jednak nie zamierzam się poddać i znajdę na haczyki sposób.

Oto filmy, które stoją przede mną do obejrzenia:

Io e te – Ja i ty (2012)
The Dreamers – Marzyciele (2003)
L’assedio – Rzymska opowieść (1998)
Stealing Beauty – Ukryte pragnienia (1996)
Little Buddha – Mały Budda (1993)
The Sheltering Sky – Pod osłoną nieba (1990)
The Last Emperor – Ostatni cesarz (1987)
La tragedia di un uomo ridicolo – Tragedia śmiesznego człowieka (1981)
La luna – Księżyc (1979)
Novecento – Wiek XX (1976)
Ultimo tango a Parig – Ostatnie tango w Paryżu (1972)
Strategia del ragno – Strategia pająka (1970)
Il conformista – Konformista (1970)
Partner (1968)
Prima della rivoluzione – Przed rewolucją (1964)
La commare secca – Kostucha (1962)

nadrabiam_Bertolucciego

Czasu jest sporo, ale zobaczymy jak to wyjdzie. Życzcie mi szczęścia i zachęcam kolejnych blogerów (i nie tylko ich) do podjęcia wyzwania.