Willy’s Wonderland

Sprawa wydaje się być prosta jak konstrukcja cepa. Jest tu małe miasteczko, o którym wszyscy już zapomnieli. A tam był tytułowy plac zabaw dla dzieci, gdzie były mechaniczne zwierzątka i można było spędzić czas z rodziną. Coś jednak poszło nie tak, a budynek stał się siedliskiem zła. Opustoszały, zamknięty, zapomniany. Tutaj przybywa nieznajomy, przejeżdżający po drodze. Psuje mu się auto, a nie ma jak zapłacić za naprawdę mechanikowi. Gotówki brak, a bankomaty nie działają. I dostaje szansę na spłatę: ma wysprzątać w ciągu nocy Plac Zabaw Willy’ego w zamian za naprawę. W tym samym czasie do budynku zbliża się grupa nastolatków, którzy chcą spalić budynek.

Dziwnymi torami toczy się kariera Nicolasa Cage’a, który jeszcze 15 lat temu potrafił prezentować się w imponujący sposób. Ale od tego czasu Hollywood nie upomniało się o niego, a sam aktor utknął w B-klasowych śmieciach. Ostatnie lata jednak zaskakują ciekawych doborem produkcji: „Geniusze zbrodni”, „Mandy”, „Historia wulgaryzmów”. Czy do tego grona dołączy ten film Kevina Lewisa? Odpowiedź nie jest jednoznaczna.

Sam film jest klasycznym slasherem, osadzonym w jednej przestrzeni. Wrogami są tutaj zmechanizowane zwierzątka, które mordują nastolatków. Bo chcąc ratować naszego bohatera, idą do środka. Co może pójść nie tak? Oczywiście, nastolatki inteligencją nie błyszczą, więc są bardzo łatwym celem, a ich zgony (prawie wszystkich) dają odrobinę frajdy. Sam film brzmi jak kino klasy B z niezbyt dużym budżetem oraz bzdurną fabułką. Czemu maszynki zabijają dowiadujemy się za pomocą retrospekcji i brzmi… idiotycznie. I co z tego? Absolutnie nie przeszkadzało mi to, a bardziej liczyła się rzeźnia. Że zamiast krwi jest olej? Żaden problem. Jasne, jest to przewidywalne oraz brakuje jakiegoś mocnego elementu zaskoczenia, jednak efekt końcowy jest bardzo przyzwoity.

Tutaj liczy się tylko jeden gość i jest to Nicolas Cage. Rola jest świetna oraz zaskakująca. Wynika to z faktu, że aktor… w ogóle się nie odzywa. Zupełnie jakby był protagonistą gry komputerowej, co zdarzyło mi się oglądać tylko raz (pamiętacie Hardkorowego Henryka?). I tutaj to działa, bo aktor tutaj wszelkie emocje wyraża twarzą oraz mową ciała. Jedyną wybijającą się postacią jest tutaj szeryf z mroczną przeszłością (cudna Beth Grant), bo drugi plan tutaj po prostu jest.

Jeśli szukacie filmu do obejrzenia z kumplami przy piwku (najlepiej marki Łomot) i lubicie śmieciowe kino bez ambicji, „Willy’s Wonderland” spełni wasze oczekiwania. Cage znowu prezentuje wysoką formę, rzeź jest fajna (chociaż trochę krótka), a realizacja całkiem solidna. Czysty fun i nic więcej.

6/10

Radosław Ostrowski

Seria niefortunnych zdarzeń – seria 3

Na pewno wielu z was śledziło losy sierot Baudelaire’ów, na których majątek dybie złowrogi hrabia Olaf. Mam dla fanów tego telewizyjnego cyklu dwie wiadomości – trzecia serii ciągle potrafi zaskakiwać i utrzymuje poziom poprzedników. Ale jest też ostatnim spotkaniem z całym tym zwariowanym światem, gdzie doszło do rozpadu między członkami pewnej organizacji o skrócie WSZ. Jak pamiętamy druga seria zakończyła się cliffhangerem – dosłownie. Klaus i Wioletka spadają w przepaść swoim wozem, zaś Słoneczko zostaje porwane przez hrabiego Olafa i jego świtę, więc sytuacja jest niewesoła. Ale jak wiemy nie od dziś, jakoś zawsze udawało naszemu rodzeństwu wyjść z tarapatów.

seria_niefortunnych_zdarzen31

Trzecia seria oparta jest na ostatnich czterech częściach cyklu Daniela Handlera. Im dalej w las, tym coraz bardziej atmosfera staje się mroczna i niemal do samego końca czuć pewną fatalistyczną aurę nad naszymi bohaterami. Dawno jednak zostaje porzucony schemat z serii pierwszej, ale coraz bardziej odkrywamy kolejne tajemnice dotyczące schizmy, jej przyczyny oraz dlaczego hrabia Olaf stał się tym, kim jest. Bo – co chyba może zaskoczyć – nasz antagonista nie był takim demonicznym łotrem. Podział na dobrych i złych (taki jednoznaczny) zaciera się, zaś pozornie ci dobrzy też mają wiele za uszami, o czym przekonamy się podczas kulminacyjnego zdarzenia w Hotelu Ostateczność, co doprowadza do paru nieprzyjemnych wolt oraz moralnie wątpliwych decyzji. Pojawiają się też nowe, kluczowe postacie jak Kit Snicket (ciężarna wolontariuszka WSZ oraz siostra Jacquesa i Lemony’ego),  dość demoniczna para (Mężczyzna z brodą, ale bez włosów i Kobieta bez brody, ale z włosami) wywołująca strach u samego Olafa czy w końcu menadżerowie hotelu Ostateczność (bracia bliźniacy).

seria_niefortunnych_zdarzen35

Jeśli podobały wam się wstawki śpiewane, to… nie znajdziecie ich. Nie znaczy to jednak, że twórcy zrezygnowali ze swojego specyficznego humoru, który pozwala jakoś spokojniej przetrwać całą tą eskapadę. Nadal wrażenie robi świetna scenografia, choć miejsc do popisu nie było zbyt wiele – podpalona kryjówka czy hotel Ostateczność wyglądają olśniewająco, tak jak okręt podwodny. Wszystko to buduje klimat, będący mieszanką groteski, mroku i powagi, a jednocześnie czuć tutaj aurę przemijania, co mocno podkreśla narracja samego Snicketa (ten element pozostaje niezmienny).

seria_niefortunnych_zdarzen33

Dla wielu pewnym problemem może być zakończenie, które wydaje się pozornym happy endem. Naszym bohaterom udaje się przeżyć, jednak ich losy pozostają tajemnicą. Tak jak wiele wątków pozostaje niejako urwanych i w sporej części niedopowiedzianych (działalność WSZ, dalsze losy Bagiennych, sam Snicket), wywołując spore poczucie niedosytu. Niemniej nie mogłem odczuć satysfakcji z rozwiązania głównego wątku oraz kilku kapitalnie poprowadzonych scen jak proces hrabiego Olafa czy finał na wyspie.

seria_niefortunnych_zdarzen32

Nadal serial – poza realizacją – zachwyca też kapitalnym aktorstwem, ale to wie każdy, kto miał z tym cyklem styczność. Wszyscy przewijający się dotychczas bohaterowie (hrabia Olaf, Baudelaire’owie, Lemony Snicket, Esmeralda Szpetna, pan Poe) ciągle są fantastyczni i oglądanie ich sprawia masę przyjemności, zyskując coraz więcej głębi. Z nowych postaci najbardziej w pamięć zapada demoniczny duet Richard E. Grant/Beth Grant (zbieżność nazwisk przypadkowa), budzący lęk samym przerażeniem oraz niemal obojętnym, matowym głosem, a także Allison Williams (Kit Snicket) oraz Peter MacNichol (próbujący żyć z dala od cywilizacji Ishmael, który skrywa pewną tajemnicę).

seria_niefortunnych_zdarzen34

Nie mogę pozbyć się wrażenia, że to już jest koniec i więcej już nie spotkam się z bohaterami „Serii niefortunnych zdarzeń”. Z jednej strony jest to komediowo-przygodowy serial pełen surrealistyczno-groteskowego stylu, wyróżniając się z grona innych seriali Netflixa. Z drugiej ma też dość wiele do powiedzenia na temat świata i te wnioski nie są zbyt wesołe, co dziwnie ze sobą współgra. Dojrzewanie dawno nie było takie słodko-gorzkie, mroczne, ale też z pewną nutką nadziei.

9/10 + znak jakości

Radosław Ostrowski