
Jesień powoli się zbliża, co oznacza że można ją muzycznie spędzić na dwa sposoby. Albo dać sobie coś ostrego I gitarowego, albo wejść w ten klimat, sięgając po bardziej melancholijne, spokojne, wręcz nastrojowe płyty. Takie jak nowe wydawnictwo jazzującej wokalistki Diany Krall, od lat głównie śpiewającej covery. Ale zawsze po swojemu, z dość oszczędnym zespołem (kontrabas, fortepian i perkusja), lecz zawsze z klasą. Czy tak też będzie w przypadku “Turn Up the Quiet”?
Tak, mimo iż artystka sięga po standardy z tzw. Great American Songbook, czyli jazzową klasykę z początków XX wieku. Jednak znowu wyszła elegancka, czarująca płyta. Początek w postaci “Like Someone in Love” z dominującym kontrabasem oraz duetem fortepiano gitara obiecuje przyjemne doznania. Dalej jest bardzo zmysłowe “Isn’t It Romantic?” z cudownymi smyczkami w połowie. Żywiej się robi w “L-O-V-E”, gdzie fortepiano z gitarą elektryczną pozwalają sobie na więcej, by znów uwieść w “Night and Day” oraz “I’m Confessin’ (That I Love You)” z prześlicznym solo skrzypiec. Nawet jeśli pojawiają się odrobinę powolne, wręcz monotonne utwory (gitarowo-knajpiarskie “Moonglow”), to pewnymi drobnymi zabiegami aranżacyjnymi nie przynudzają. A prawdziwą perłą tego wydawnictwa jest genialne “Sway”, zaczynające się bardzo wolnymi solówkami gitary akustycznej, nabierające bardzo zmysłowego charakteru.
Sama Krall ma tak pociągający i uwodzicielski głos, że nie da się wobec niej przejść obojętnie. I to jej głos ubarwia te interpretacje klasyków amerykańskiej muzyki rozrywkowej. Pięknie wykonanej, czarującej, eleganckiej i stylowej. Idealne na jesienny czas.
7/10
Radosław Ostrowski




