Młody papież

Włoski serial o papieżu? Współprodukowany przez HBO i Canal+? Do tego stworzony przez Paolo Sorrentino? Będzie kontrowersyjnie, prowokacyjnie czy to wszystko jest jaką zmyłką? Cała historia skupia się na nowo wybranym papieżu. Ku zdumieniu wszystkich nie jest to stary pierdziel, co w każdej chwili może przenieść się na tamten świat. Ani oderwany od rzeczywistości duchowny z dużym doświadczeniem. Ani papież czarnoskóry, by mógł nastać koniec świata. To młody, czyli przed 50-tką Lenny Belardo z Nowego Jorku. Przyjmuje on imię Piusa XIII, co oznacza mocny skręt ku konserwatyzmowi.

mlody papiez1

Sam serial próbuje złapać kilka srok za ogon, co wymaga ogromnej gimnastyki. Przede wszystkim serial jest portretem psychologicznym papieża, jakiego dawno nie widziałem na ekranie. A przynajmniej od czasu „Rodziny Borgiów”. To zdecydowanie intelektualista, który podchodzi do wszystkiego z chłodną głową. Przechodzi poważny kryzys wiary, przez co bycie duchowym przywódcą bywa problematyczne. Nie daje się uwieść kwiecistym stylem, ale jednocześnie przyzwyczaja się do otaczającego bogactwa. Niemal zawsze z papierosem w ręku. Chodząca sprzeczność: bywa wyrozumiały, ale też przebiegły niczym polityk, wszędzie ma swoich ludzi (jego informatorem jest… spowiednik) i wie wszystko. Nawet o najmniejszych sekretach i tajemnicach swoich współpracowników.

mlody papiez2

I tutaj zaczyna się kolejny element, czyli bardziej zakulisowe zagrywki. Trochę jak w „Sukcesji” czy innej „Grze o tron”. Istotnymi graczami tego wątku jest wszechpotężny (przynajmniej według siebie) sekretarz stanu, kardynał Voiello. Bez niego nic się tu nie odbywa, w zasadzie on wydaje się najważniejszym zawodnikiem. Jest jeszcze szefowa PR-u Sofia Dubois, dbająca o image naszego papieża oraz nowa osobista asystentka, czyli… siostra Mary. Jest jeszcze kardynał Kongregacji Wiary (czyli kwestie świętych i błogosławionych), monsigniore Gutierrez zajmujący się muzeum oraz zabytkami, kolega z przedszkola kardynał Dussolier, a także – nie powiązana z Kościołem – Esther, czyli zona jednego ze szwajcarskich gwardzistów. Sorrentino cały czas lawiruje między władzą, religią, polityką a szarym dniem codziennym. O ile papież ma to coś takiego.

mlody papiez3

Do tego jeszcze pojawiające się sny, wizje (sam początek to prawdziwa podpucha w postaci snu we śnie we śnie), modlitwy w najbardziej zaskakujących miejscach jak choćby na parkingu przy stacji benzynowej (bo czemu nie). I tu się zaczynają robić ciekawe rzeczy, jakby nasz Lenny wierzący-nie wierzący zaczyna robić… cuda. A do tego miksu jeszcze czasem wydarzają się nagłe zjawiska pogodowe, jeszcze pojawia się rzekomy cudotwórca, co leczy za pomocą… owcy czy dochodzenie w sprawie nowojorskiego kardynała z zarzutami pedofilii. Jeśli jeszcze dodamy jako tło mieszankę muzyki elektronicznej, sakralnej i popowej w najmniej oczekiwanym momencie jak kiedy papież przebiera się przed przemówieniem do kardynałów, zaś w tle gra… „I’m Sexy and I Know it” (DAAAAAAMN).

mlody papiez4

Co ten Sorrentino odwala, to nie mam pojęcia. Czy jest to serial obrazoburczy, kontrowersyjny? Jeśli dla was pokazanie księży jako ludzi, podkreślę to, LUDZI, może być to kontrowersyjne. Bo to ludzie samotni, pełni słabości, ale też zaskakującą siłą. Nawet zakonnice grają w… piłkę nożną lub siatkówkę, co jakoś mnie nie dziwi. Przy spotkaniach z politykami nie brakuje sarkastycznych, błyskotliwych dialogów, nie pozbawionych trafnych spostrzeżeń. A wszystko kończy się bardzo nagłym cliffhangerem, przez co historia znajduje się w zawieszeniu.

mlody papiez5

Aktorsko jest więcej niż rewelacyjnie. Na barkach trzyma to genialny Jude Law jako Lenny/Pius XIII. Ateista, myśliciel, duchowny, polityk, zagubione dziecko – te sprzeczności aktor wygrywa w zasadzie bezbłędnie. I wygląda niesamowicie w tych cudacznych strojach, zaś kilka monologów (pierwsza przemowa przed placem św. Piotra, jego wizja Kościoła dla kardynałów czy rozprawa z zakonnikami, co grożą schizmą) to prawdziwe tour de force. Dla mnie najlepsza rola tego aktora, który z każdą sceną jest coraz bardziej fascynujący, niejednoznaczny, nigdy jednak niespójny. Drugą petardą jest Silvio Orlando, czyli sekretarz stanu Voiello. Bardzo gładki i sprawny w słowach, choć jego intencje pozostają niejasne. Zręczny polityk, znający wszystkie sztuczki, mechanizmy oraz prawa, zdecydowanie ktoś raczej nie budzący zaufania. A może to wszystko tylko fasada, co skrywa bardziej wrażliwego i uważnego człowieka? Druga wybitna rola tego serialu. A że jeszcze w składzie mamy równie świetnych Diane Keaton (siostra Mary), Jamesa Cromwella (kardynał Michael Spencer, mentor papieża) czy absolutnie wyraziste Cecile de France (Sofia Dubois) oraz Ludivine Sagnier (Esther Aubry) jest kogo oglądać. Nie ma tu nikogo w słabej formie czy grającego sztucznie. Bez względu na to, czy mówią po angielsku, włosku czy łacinie.

mlody papiez6

„Młody papież” to imponująca produkcja, nawet jak na Sorrentino. Z imponującą scenografią, kostiumami, świetnym montażem, bardzo płynnymi zdjęciami. Dla wielu ta wizualna uczta może być przerostem formy nad treścią, dla innych absolutnie przełomowy tytuł jakiego nie było od lat. Dla mnie to absolutne zjawisko, pozwalające odrobinę lepiej poznać skomplikowaną strukturę Kościoła katolickiego. Teraz muszę wziąć na warsztat drugi sezon, eeee, tzn. „Nowego papieża”.

8,5/10 + znak jakości

Radosław Ostrowski

Odpowiednik – seria 2

Wracamy do Berlina, gdzie znajduje się portal do alternatywnego świata. Wplątany w szpiegowską aferę Howard Silk jest przetrzymywany po drugiej stronie po zabójstwie szefa wywiadu, Alexandre’a Pope’a. Jego odpowiednik przebywa w jego świecie, gdzie żona Emily budzi się ze śpiączki. Stosunki między światami są bardzo napięte i doprowadziły do zamknięcia. Wszystko przez atak terrorystyczny, ale komórka zwana Indygo planuje kolejny atak. Powstrzymać próbuje nowy vice-dyrektor Stretegii, Emily Burton (Druga Strona) oraz Peter Quayle razem z przydzieloną do pomocy Naya Temple. Kierowana komórka terrorystyczna pod wodzą Miry planuje kolejny atak – jaki, na co oraz czym?

odpowiednik2-1

Jak możecie się domyślić, drugi sezon serialu Justina Marksa pozostaje szpiegowskim thrillerem z retro futurystycznymi gadżetami i klimatem zimnowojennym. Obie strony nie mogą sobie do końca ufać, nawet mimo wspólnego zagrożenia. W końcu uda nam się poznać doszło do powstania Przejścia oraz jak te dwa światy w pewnym momencie zaczęły żyć swoim życiem. Kiedy doszło do rozdziału, powstał Zarząd i w końcu wybuchła zabójcza epidemia. Nie spodziewałem się, że jeszcze będzie możliwość głębszego poznania tego świata.

odpowiednik2-2

Intryga się komplikuje, kolejne sekrety i kłamstwa wypływają na wierzch, zaś możliwość wejścia w życie drugiego siebie jest zbyt kusząca. To może doprowadzić do korupcji i nieprawości, stanowiąc zagrożenie dla obu światów. Obie strony zwane Zarządem mają wiele za uszami, a jedno zdarzenie doprowadziło do efektu motyla. Niejako prowokując do pytania, co decyduje o naszym życiu, naszym zachowaniu. W jakich okolicznościach możemy stać się tymi złymi? To są raczej takie pytania padające przy okazji, dodając jakby pewien do tej historii. Wciągającej, trzymającej w napięciu, z masą przewrotek oraz wielu kluczowych postaci. I to ostatnie mnie najbardziej złapało: mamy tu ludzi z krwi i kości, a nie supermaszyny oraz supertwardzieli, radzących sobie ze wszystkim jak John Wick z bandytami.

odpowiednik2-3

Choć scen akcji nie ma zbyt wiele, są one na tyle porządnie zrobione i gwałtowne, że potrafią podnieść temperaturę. Ważniejsze jednak były momenty, kiedy Silk z drugiego świata udaje tego dobrego przed „swoją” zagubioną żoną czy z życia małżeństwa Quayle’ów, gdzie żona działa dla drugiej strony. Intensywność wynikająca z udawania oraz braku zaufania, gdzie jedno słowo i złe zachowanie może doprowadzić do spalenia przykrywki podnoszą stawkę tej serii. Nadal jest to fantastycznie zagrany (absolutnie błyszczy J.K. Simmons oraz mająca więcej do pokazania Olivia Williams, a także fenomenalny Harry Lloyd czy James Cromwell) serial, z bardzo stonowanymi zdjęciami, świetną scenografią i muzyką. Nie wszystkie postacie są w pełni wykorzystane (zwłaszcza agent Ian Shaw oraz zabójczyni Baldwin), zaś zakończenie jest tu satysfakcjonująco-rozczarwujące. Zadowala zamknięcie wątku Silka, ale rozczarowuje pozostawienie kilku kwestii otwartych. Dlaczego? Bo serial został skasowany i aż prosi się o kontynuację opowieści, tylko z innymi bohaterami.

odpowiednik2-4

„Odpowiednik” miesza szpiegowski thriller z elementami kina SF w taki sposób, że daje masę świeżości. Sama koncepcja istnienia dwóch równoległych światów jest świetna, tak samo jak możliwość podmiany tożsamości daje spore pole manewru. Jedynie odcinek finałowy sprawia wrażenie na siłę przyspieszonego, nie psuje to jednak dobrego wrażenia. A nie jest to takie łatwe i szkoda, że trzeciej serii nie będzie.

8/10

Radosław Ostrowski

Sukcesja – seria 2

Kolejny sezon medialnej „Gry o tron” można uznać za zakończony, czyli medialne imperium Royów ma bardzo poważne kłopoty. Wszystko przez „niedźwiedzi uścisk”, czyli próbę przejęcia przez wrogów firmy z wsparciem Kendala. Ten ostatni wycofał się z powodu pewnego skandalu podczas wesela siostry, aferka jednak została zatuszowana przez ojca. Teraz mężczyzna jest na odwyku i wszystko zaczyna się w momencie powrotu do domu. Zagrożenie jednak ciągle istnieje, a reszta rodziny szuka sposobu na rozwiązanie sytuacji. Czyżby próba kupna innej firmy medialnej z tradycjami okaże się wyjściem z sytuacji?

Drugi sezon kontynuuje opowieść o toksycznych bogaczach, którym wolno więcej. A przynajmniej w to wierzą, ale zamiast poznawania ich jestem rzuceni w siatkę intryg oraz wewnętrznych rozgrywek. Bo nadal toczy się tutaj walka o sukcesję, a twórca rozwiązania może być potencjalnym zwycięzcą tej rozgrywki. I zabawa zaczyna się od nowa, zaś potencjalni kandydaci (bardzo ambitna Shiv, prymitywno-prostacki Roman, niemal wycofany Kendall wydaje się nie liczyć) dwoją się oraz troją nad sposobem. Nadal serial pozostaje czarną komedią i satyrą nie tyle na medialnych magnatów, co na reprezentujący ich kapitalizm, skupiony na maksymalizowaniu zysków oraz zasobów. Człowiek jest albo tylko ograniczony do przynoszenia zysków, a kiedy staje się balastem, trzeba się go pozbyć. Nie ma tutaj miejsca na bycie, a każdy ma swoją maskę (albo kilka).

Kiedy wydaje się, że sprawa zostanie rozwiązana, pojawiają się kolejne przeszkody i to pomaga w budowaniu napięcia. No tak, „Sukcesja” ma wiele z thrillera, gdzie nie do końca wiemy komu zaufać czy kibicować. A nad wszystkim czuwa bardzo bezwzględny Logan „Fuck off” Roy (wyborny Brian Cox), będący wręcz tyranem oraz manipulatorem, którego intencje i myśli niemal cały czas są nieodgadnione. I lubi rozstawiać wszystkich po kątach („dzik na podłodze”) – niby starzec, ale ciągle walczący, działający podstępem, walący prosto z mostu. Bo w tej walce miejsca na etykę nie ma, liczy się skuteczność, bez względu na więzy krwi, przyjaźnie czy lojalność. O dziwo, nadal jest parę chwil, w których możemy obserwować bohaterów albo będących w samotności (Kendall), jak w otoczeniu bliskich, co pozwala na pokazanie im innej twarzy niż brutalnych harpii.

Czy aby jednak na pewno? To pytanie dotyczy głównie Shiv (nadal zjawiskowa Sarah Snook) z jej mężem Tomem (rozbrajający Matthew Macfadyen), będącym diaboliczną mieszanką ambicji, głupoty i niekompetencji. Nie mogłem pozbyć się wrażenia, że jemu bardziej zależało na wpływach oraz pozycji niż na swojej żonie, czego chyba ona nie dostrzega (albo nie chce dostrzec). Jest jeszcze najbardziej cyniczny, wręcz hedonistyczny Ronan (fenomenalny Kieran Culkin), pokazujący, iż jest w stanie poradzić sobie z trudną sytuacją (próba zdobycia funduszy w Turcji, gdzie hotel był otoczony uzbrojonymi ochroniarzami), a także pozornie pierdołowaty kuzyn Greg (świetny Nicholas Braun), będący asystentem Toma. Ale to chyba nie do końca prawda? Najstarszy syn Connor, w ogóle nie liczy się w tej grze i sprawia wrażenie najbardziej oderwanego od rzeczywistości z ambicjami prezydenckimi. To daje duże pole komediowe, wykorzystane bezwzględnie przez twórców.

No i jest też kilka nowych postaci: działająca w tajemnicy przed swoją rodziną Rhea Jarrell (niezawodna Holly Hunter), wspierający radą prawnik Laird (solidny Danny Huston) czy trzymająca się tradycji Nan Pierce, mająca być potencjalnym wyjściem z sytuacji (mocna Cherry Jones). Każda z nich jest bardzo solidnym wsparciem dla całej skomplikowanej opowieści, odnajdując się tutaj jak ryba w wodzie.

Drugi sezon bije poprzedni na głowę. Bardziej zwarty scenariusz, cudowna realizacja z nerwową kamerą oraz elegancką muzyką w tle trzyma jeszcze bardziej w napięciu, jednocześnie dając sporo humoru (ironicznego, czarnego, smolistego). A wszystko kończy się przewrotnym cliffhangerem oraz enigmatycznym uśmiechem Logana. Jak dalej potoczy się walka? Nie mogę się doczekać kolejnego sezonu.

9/10 + znak jakości

Radosław Ostrowski

Pralnia

Trzy lata temu było głośno o tzw. Panama Papers – czyli ogromny wyciek danych firmy prawniczej Mossack Fonseca z Panamy. To w tej firmie powstała masa firm-słupów, dzięki którym prowadzone są finansowe przekręty, wykorzystywane przez finansowe elity, półświatek przestępczy oraz ludzi ze świata polityki. Dokumenty zostały przekazane przez tajemniczego Johna Doe do dziennikarza niemieckiego Suddeutsche Zeitung. Jak funkcjonował ten cały system? O tym próbuje opowiedzieć w swoim nowym filmie Steven Soderbergh.

pralnia1

Wszystko zaczyna się od rejsu, w którym bierze udział Ellen Martin razem ze swoim mężem. Przepłynięcie statkiem przez jeziorze kończy się wypadkiem i śmiercią 21 osób w tym mąż Ellen. W końcu dostanie odszkodowanie z ubezpieczalni i jakoś będzie można żyć. Problem w tym, że firma ubezpieczeniowa była słupem, przekazujące innej firmie, potem innej i innej. Łańcuszek finansowy, gdzie odpowiedzialność prawna zaczyna się rozmywać. I kto ma ponieść odpowiedzialność za wypadek, śmierć? Pytanie, pytanie, kolejne mylne tropy prowadzące donikąd. Jak się odnaleźć w tym całym bajzlu?

pralnia2

Reżyser mocno pod względem formy oraz stylu inspiruje się dylogią Adama McKaya, gdzie w komediowym, lekkim tonie opowiada o skomplikowanych mechanizmach biznesu oraz polityki. Zaś naszymi przewodnikami są Jurgen Mossack i Ramon Fonseca, czyli założyciele tej prawniczo-biznesowej kancelarii. Czwarta ściana łamana jest dość często, a panowie mają w sobie tyle uroku, że nie można ich nie lubić (mimo że są tutaj czarnymi charakterami). Fakt, że więcej czasu spędzamy z tymi złymi nie przeszkadzałby mi aż tak bardzo, gdyby nie jeden istotny szczegół: to ma tak anegdotyczny charakter, że sama mechanika wydaje się niejasna. Nie brakuje tutaj miejscami rozbrajających scen (rodzinna sytuacja afrykańskiego słupa Charlesa czy Maynard próbujący się dogadać z chińskimi wspólnikami), gdzie humor bywa smolisty. Nie mogę jednak pozbyć się wrażenia, że to wszystko jest przerostem formy dla treści. A może już tematyka finansowych oszustw i machinacji zwyczajnie już mi się przejadła. Do tego główna bohaterka zostaje porzucona przez twórców w połowie opowieści, by pojawić się dopiero w samym finale, co mnie zaskakuje.

pralnia3

Choć nie brakuje tutaj znanych twarzy, są one głównie zepchnięte do epizodycznych ról (m.in. David Schwimmer, Sharon Stone czy Matthias Schoenaerts). Za to Meryl Streep prezentuje się dobrze, choć jej postać nie jest zbyt dobrze zarysowana. Najważniejszy jest tutaj duet Gary Oldman/Antonio Banderas w roli prawniczych oszustów, będących naszymi przewodnikami po świecie szarej sfery finansowej. Panowie błyszczą w swoich strojach, przerzucają się terminami i czuć duże zgranie między nimi. I to jest prawdziwe paliwo napędowe, tak jak łamiący czwartą ścianę finał.

pralnia4

„Pralnia” jest solidnym filmem w dorobku Soderbergha, ale nie mogę pozbyć się wrażenia zmarnowanego potencjału. Można było z tego wycisnąć o wiele, wiele więcej a nie tylko inspirować się stylem McKaya z ostatnich lat. Niemniej jest to całkiem przyzwoita rozrywka.

6,5/10

Radosław Ostrowski

Kosmiczni kowboje

W roku 1958 szkolono amerykańskich pilotów myśliwych do lotów w kosmos, gdy powstawała NASA. Jednymi z nich byli Frank Corvin oraz Hank Williams, ale wtedy zrezygnowano z nich. 40 lat później do Ziemi zbliża się rosyjski satelita „Ikona”, a Rosjanom zależy na pozbyciu się tego sprzętu z orbity, jednak maszyna nie reaguje na polecenia. Udaje się ustalić, że układ został „skopiowany” z amerykańskiego sprzętu zaprojektowanego przez Franka Corvina. NASA w osobie Boba Gersona zgadza się, by Corvin oraz jego dawni druhowie wyruszyli w kosmos, by odesłać „Ikonę” z dala od Ziemi.

kosmiczni_kowboje2

Clint Eastwood znów obsadził siebie w roli głównej i dał zadanie uratowanie świata. Ale całość jest podana w dość lekkiej, niemal komediowej formie. Całość oparta jest na antagonizmach łatwych do strawienia oraz miłych dla oka. Sam początek to retrospekcyjne przypomnienie rywalizacji między USA a Rosją o dominację (okraszone ładnymi zdjęciami w kolorystyce błękitu), a dalej jest kontrastowa walka między młodością i starością. Eastwood wykorzystuje ten kontrast nie tylko, by w żartobliwej formie przedstawić oswajanie się z powolną stratą siły fizycznej, ale też pokazuje niezmienność charakteru mimo upływu lat oraz siłę przyjaźni.  Jest bardzo zabawnie (fragment wizyty u Jaya Leno czy przeprowadzane badania), ale bardzo realistycznie pokazano wszelkie elementy szkolenia astronautów (ze wskazaniem na symulatory). Perłami są też ujęcia samej akcji (wygląda to całkiem widowiskowo), jednak tam pojawia się odrobina patosu oraz pokaz dzielności Amerykanów, która jednak nie przeszkadza w seansie.

kosmiczni_kowboje1

Sama ekipa prezentuje się naprawdę bardzo dobrze. Sam Clint nadal przypomina prawego i dzielnego kowboja, który jest obrońcą dawnych wartości, jednak bywa zapatrzony zbyt mocno w siebie, co Eastwood pokazuje wyraźnie. Razem z Tommy Lee Jonesem (Hank Williams) tworzą duet twardzieli, którzy nie odpuszczają sobie, bywają zgryźliwi i bardziej twardzi. Jednak widać pewną szorstką przyjaźń między nimi. Wspierani są przez czarującego Donalda Sutherlanda (uwodziciel Jerry) oraz równie uroczego Jamesa Garnera („Czołg” Sullivan), tworzący dowcipny drugi plan. I w zasadzie ta czwórka wystarczyła by za rekomendację, jednak drugi plan też jest dość wyrazisty z solidnym Jamesem Cromwellem (Bob Gerson) oraz Marcią Gay Harden (Sara Holland) na czele.

kosmiczni_kowboje3

Eastwood zamyka XX wiek filmem może nie zbyt ambitnym, ale przyjemnym i lekkim w odbiorze. To bardziej komedia niż film SF, ale co z tego. Bezpretensjonalna rozrywka zrobiona na naprawdę dobrym poziomie, okraszona porządnym humorem oraz znakomitą obsadą. Clint potem czegoś takiego już nie zrobił.

7/10

Radosław Ostrowski

nadrabiam_Eastwooda