Na krawędzi mroku

Ronald Craven jest inspektorem policji w Yorkshire. Żona zmarła, zaś córka Emma studiuje i udziela się w organizacji proekologicznej Gaja. Spokojne życie zmienia się w momencie, gdy przed wejście do domu dziewczyna zostaje zastrzelona. Wszystko wygląda tak, jakby to nasz policjant miał być celem ataku. Dawne porachunki, świeżo wypuszczony skazaniec? Inspektor ma wątpliwości, które potęgują odebrane ze szkoły rzeczy dziewczyny oraz fakt, że jest… napromieniowana. Czy Emma była terrorystką? Zaczyna się prywatne śledztwo.

na krawedzi mroku1

Martin Campbell to reżyser, który dzisiaj jest znany z produkcji pełnych dużego budżetu oraz świetnie zainscenizowanych scen akcji. Wystarczy wspomnieć takie dzieła jak „GoldenEye”, „Maska Zorro”, „Casino Royale” czy niedocenionego „Green Lanterna”. Nie zrobiłby jednak zrobić tych rzeczy, gdyby nie pewien serial telewizyjny z roku 1985. Produkcja zebrała kilka nagród BAFTA (w tym za najlepszy serial oraz główną rolę męską), lecz w naszym kraju jest praktycznie nieznana. A szkoda, bo mimo lat oraz dość spokojnego tempa, jest to zaskakująco wciągająca produkcja. Zaczyna się jak rasowy kryminał, pełen mroku, powoli odkrywając kolejne elementy układanki. Zwykłe dochodzenie w sprawie morderstwa zaczyna sięgać szczytów władzy, wywiadowczej gry i pewnego składowiska odpadów radioaktywnych. Zaś w tle mamy potencjalne skażenie środowiska oraz nielegalne produkowanie plutonu. I to wszystko w czasach rządów Margaret Thatcher, nuklearnego wyścigu zbrojeń oraz parę miesięcy przed wybuchem reaktora w Czarnobylu.

na krawedzi mroku2

Najbardziej zadziwił mnie fakt, że serial skutecznie trzyma się realizmu. Zapomnijcie o szybkich pościgach, popisach strzeleckich czy pędzącej na złamanie karku akcji. Campbell wspierany przez scenarzystę Troya Kennedy’ego Martina pokazuje brudny świat na styku polityki, tajnych służb i biznesu. Co gorsza, nie wiadomo komu tak naprawdę można zaufać. Szpiedzy prowadzą własne gry, korporacje idą na układy z rządem, zaś gdzieś w tle jest potencjalna katastrofa nuklearna. Kto na tym zyska, kto straci i jaki jest naprawdę cel? Pojawiają się kolejne poszlaki i tropy, klimat bardzo zaczyna przypominać szpiegowskie dreszczowce, zaś napięcie podnoszone jest stopniowo oraz konsekwentnie. Czuć, że są to lata 80., wiele momentów nie wytrzymało próby czasu (włamanie do komputera MI5 za pomocą terminala) i jest parę scen zapychaczy jak wizyta u psychiatry. Pewne spięcia mogą wywołać sceny, gdzie Craven widzi swoją zmarłą córkę i z nią rozmawia, przez co wiele osób poczuje się dziwnie. Dla mnie te momenty pokazywały tą wrażliwszą stronę psychiki Cravena. Ja nie mam z tym problemu, ale rozumiem, że może to być problem.

na krawedzi mroku3

Nawet pozornie spokojne momenty jak przesłuchanie przed komisją, potrafi zaangażować. Dialogi są proste, nie pozbawione filozoficznych wątków oraz czarnego humoru. Realizacyjnie też trudno się do czegokolwiek przyczepić. Zdjęcia bardzo dobrze pomagają w budowie klimatu, zwłaszcza kadry nocne, nie brakuje mastershotów czy równoległego montażu. W tle za to gra bardzo rockowa muzyka Erica Claptona, w której czuć podwaliny pod „Zabójczą broń”. Nie brakuje też paru świetnie zrobionych scen akcji jak włamanie do Northmoor, ucieczka przed policją czy zgubienie ogona przez Cravena. Wtedy reżyser trzyma mocno za gardło, zaś mimo piętrowej intrygi, śledzi się to świetnie. Wątpliwości może budzić gorzkie i niejednoznaczne zakończenie, które może skłonić do myślenia.

na krawedzi mroku4

Jeszcze lepsze jest tutaj aktorstwo, chociaż większość obsady nie jest tutaj zbyt rozpoznawalna. Tutaj najważniejsze są dwie postacie, które mimo woli zawiązują współpracę. W Cravena wciela się absolutnie fenomenalny Bob Peck, który – choć pozornie wydaje się wyciszony – jest zdeterminowany oraz twardszy niż się wydaje. Słychać to w jego szorstkim głosie, rzadko pozwalając sobie na ekspresję i wściekłość. Kontrastem dla niego jest agent CIA Jedburgh w wykonaniu Joe Don Bakera, czyli Teksańczyk zakochany w UK oraz golfie. Równie uparty co Craven, bardziej rubaszny, nie bojący się śmierci i bardziej cyniczny niż kolega z UK. Chemia między nimi tworzy się w sposób naturalny, niemal praktycznie bez słów. Swoje robi też jedyna wyrazista kobieta, czyli Joanne Whalley jako Emma Craven. Ślicznie wyglądająca, pozornie delikatna i niewinna, w praktyce skrywająca wiele tajemnic. Dla mnie drugi plan kradnie duet wywiadowczy Pendleton/Harcourt, czyli Charles Kay oraz Ian McNeice. Niby typowi Angole, czyli bardzo flegmatyczni, spokojni i opanowani, lecz tak naprawdę mają bardzo wnikliwe umysły, wyciągając sensowne wnioski. Tutaj nawet drobne rólki zapadają w pamięć, co w przypadku BBC to jest standard, który później osiągnęło HBO.

na krawedzi mroku5

Choć serial skończył 35 lat, a zagrożenie nuklearne nie wydaje się tak silne jak wtedy, „Na krawędzi mroku” pozostaje absolutnie znakomitym serialem. Bezbłędna reżyseria, precyzyjny scenariusz, rewelacyjne aktorstwo oraz bardzo pewna realizacja tworzy bardzo nieprzeciętną produkcję BBC. Jeśli możecie, dorwijcie. Zwłaszcza, że niedawno wyszła wersja odrestaurowana na Blu-Ray.

9/10

Radosław Ostrowski

Cudzoziemiec

Quan Minh to zwykły, szary człowiek mieszkający w Londynie. Prowadzi restaurację i ma córkę, która wkrótce ma rozpocząć dorosłe życie. Ale zostaje ono bardzo brutalnie przerwane przez atak terrorystyczny na bank znajdujący się obok. Do ataku przyznają się członkowie IRA, więc Minh próbuje prosić o pomoc pierwszego ministra Irlandii Północnej oraz byłego członka IRA, Liama Hennesseya o podanie nazwisk sprawców. Ten jednak odmawia, więc Minh postanawia dopaść sprawców na własną rękę.

cudzoziemiec1

Martin Campbell – kiedyś był to jeden z solidnym specjalistów od kina akcji, ale po nakręceniu „Zielonej Latarni” trafił do krainy niebytu oraz zapomnienia. Ale ten nowozelandzki filmowiec postanowił o sobie przypomnieć „Cudzoziemcem”. Ten film to dość zaskakująca mieszanka kina zemsty z thrillerem politycznym troszkę w stylu Toma Clancy’ego. Wygląda to troszkę jak kino z lat 90., gdzie bardziej mamy do czynienia ze skomplikowaną intrygą polityczną, dotyczącą wewnętrznego „śledztwa” w sprawie sprawców. Ta dwutorowa narracja wnosi wiele świeżości do pozornie skostniałego tematu terroryzmu w Irlandii, a powinno się to gryźć ze sobą. Jest dużo dialogów oraz rozmów, ale cała ta intryga ku mojemu zdumieniu potrafi wciągnąć, próba dobrania się do terrorystów, zagrażających pokojowi w Irlandii. Próba pogodzenia obydwu skrzydeł (tego ugodowego oraz bardziej radykalnego) pokazuje bardzo skomplikowaną drogę w Irlandii, ciągle rozdrapujące wojenne rany. I ten wątek dominuje w tej historii zemsty.

cudzoziemiec3

Ale kiedy ma dojść do scen akcji, których nie ma tutaj zbyt wielu, to mają w sobie siłę oraz bywają wręcz widowiskowe (finałowa konfrontacja z komórką terrorystów pod okiem… antyterrorystów). Z drugiej strony Campbell unika efekciarstwa, przesady, dając sporo przyjemności dla oka (walka w lesie). Jedni będą narzekać, że tych jest za mało, że nawet troszkę za bardzo pachnie Rambo, ale to ten rodzaj głupoty, który nie wywołuje aż takiego rozdrażnienia, bo wszystko wydaje się i tak bardziej realistycznie niż ostatnia „Szklana pułapka”.

cudzoziemiec2

Ale najbardziej nieoczywista jest tutaj obsada. Minha gra Jackie Chan i już wiem, co myślicie oraz czego można się spodziewać: kopaniny, bijatyk oraz popisów kaskaderskich. Tylko, że nie ma tego tutaj aż tak dużo, a aktor pokazuje swoje bardziej dramatyczne oblicze człowieka, który poznał śmierć aż za dobrze. Ból, rozdarcie oraz żądza zemsty są trafione w punkt, a jego przeszłość potrafi poruszyć. Jeszcze większe wrażenie robi Pierce Brosnan jako Hennessey, próbujący lawirować między stronnictwami w IRA, a jednocześnie próbuje wiele ugrać dla swoich ziomków. To bardzo skomplikowana oraz złożona postać, zapadająca mocno w pamięć.

cudzoziemiec4

„Cudzoziemiec” to powrót Martina Campbella do formy oraz bardzo inteligentnie poprowadzony thriller polityczny w stylu lat 90. Nie jest on archaiczny, ale zgrabnie balansuje między polityczną intrygą, a klasycznym kinem zemsty, tylko bardziej poważnym. Pozytywna niespodzianka tego roku.

7,5/10

Radosław Ostrowski