Klopsiki i inne zjawiska pogodowe

Jest takie małe morskie miasteczko zwane Morskie Zdroje, gdzie jest bieda, spokój i… sardynki. Jedynie burmistrz jest na tyle cwany, że chce się wybić. No i jest Flint Lockwood – już jako dziecko chciał być naukowcem, ale jego wynalazki przynoszą tylko katastrofę i zniszczenie. Jednak nie jest w stanie się złamać i dalej tworzy kolejny przełomowy wynalazek – maszynę przerabiającą wodę w jedzenie. Maszyna zaś trafia w przestrzeń i Flintowi udaje się zbudować łącznik do wynalazku, a Flint staje się nowym bożyszczem miasta. Nawet pojawia się kandydatka na żonę – dziennikarkę Sam Sparks.

klopsiki_11

Dzieło duetu Christopher Miller/Phil Lord (wskrzesiciele serii „21 Jump Street”) w 2008 roku wystrzelili jak rakieta. I ta dość pokręcona animacja zaczyna się bardzo spokojnie, wręcz klasycznie. Historia outsidera, który dostaje szansę na miłość i akceptację otoczenia, chociaż najbardziej zależy mu na szacunku ojca. Brzmi to bardzo znajomo, ale forma obrana przez twórców jest kompletnie nieoczywista. Od momentu uruchomienia maszynerii, film nabiera posmaku abstrakcji oraz mocno surrealistycznego świata, gdzie żarcie spada z nieba. Jakie sobie chcesz: hot-dog, pizza, kanapka, stek, ryba, słodycze. I wygląda to obłędnie, nie tylko dzięki bardzo wyrazistemu wyglądowi postaci (duże oczy, nieforemna twarz), ale też silnemu nasyceniu kolorami oraz bardzo dynamicznemu montażowi w scenach działań Flinta, gdzie słyszymy i widzimy co robi (bo sam mówi o swoich działaniach).

klopsiki_12

Ale druga część to kompletna zmiana klimatu, gdyż maszyna zaczyna wymykać się spod kontroli. No i dostajemy taką animowaną wersję kina Rolanda Emmericha, gdzie zmutowane jadło dokonuje dzieła kompletnej zagłady. Nie tylko w naszym miasteczku ze zgniłym moralnie burmistrzem, ale na całym świecie. Adrenalina zaczyna podnosić się, pomysły są kompletnie odjechane (chodzące kurczaki, misie-żelki w stylu Haribo czy tornado w kształcie spaghetti), a napięcie jest stopniowane i rozładowywane żartem (scena, gdy ojciec Flinta musi wysłać maila – mocne, śmieszne i prawdziwe), przez co naprawdę zależy nam na bohaterach. Przy okazji filmowcy ostrzegają przed działaniami jajogłowych, którzy ignorują konsekwencję oraz jak łatwo mogą być podatni manipulacjom.

klopsiki_15

Do tego polski dubbing, który w animacjach nam zawsze wychodzi. I tutaj naprawdę błyszczy aż troje bohaterów: Flint, Sam i burmistrz. Pierwszy (cudowny Jacek Bończyk) to taki typowy mózgowiec/outsider, który nie potrafi dopasować do otoczenia i ciągle chce być wiernym sobie, nie zważając na opinie innych. Trudno odmówić mu dobrych intencji, konsekwentnie chcąc realizować swoje pomysły. I czuć chemię miedzy nim a Sam (świetna Monika Pikuła) – tylko pozornie słodka dziewucha marząca o sławie, ale ukrywająca swoją naukową pasję (oraz to, że musi nosić okulary). Jak nie polubić tej dziewuchy. I jest burmistrz (niezawodny Miłogost Reczek), który skupiony jest na własnym brzuchu (dosłownie) oraz próbie zbicia kapitału na swoim mieście. Śliski typ. Byłbym zapomniał o prostodusznym ojcu Flinta (Piotr Bąk), rzucającym morskimi metaforami, choć sprawia wrażenie szorstkiego gbura.

klopsiki_13

„Klopsiki” okazały się cudownym zaskoczeniem i takim popisem dzikiej wyobraźni twórców, że do dziś robi to piorunujące wrażenie. Wariacka jazda po bandzie, która dla wielu może skończyć się silnym bólem żołądka. I nie oglądać na głodnego, bo bardzo będzie wam się chciało jeść.

klopsiki_14

7,5/10

Radosław Ostrowski

22 Jump Street

Jenko i Schmidt to była para gliniarzy, która w poprzedniej części infiltrowała liceum, by znaleźć dilera narkotykowego. Tym razem dostają kolejne zadanie: „zinfiltrować dilerów i znaleźć dostawcę”. Ale tym razem robią to na studiach po tym, jak uciekł im diler zwany Duchem.

22_jump_street1

Phil Lord i Chris Miller zrobili pierwszą część i po drodze jeszcze animowaną „Lego Przygodę”. Więc należy się spodziewać postmodernistycznej zgrywy. W pewnym sensie dostajemy powtórkę z rozrywki – jeden z gliniarzy wtapia się w grupę tych „popularnych”, drugi trafia do outsiderów, jest romans z dziewczyną (trzeba przed nią udawać), nerwowy szef itp. Wszelkie klisze i schematy zostają tutaj obśmiane, głównie te dotyczące sequeli (większy budżet, ta sama konstrukcja itp.), ale także mamy różnorodny zestaw gagów: od popkulturowych odniesień po docinki seksualne i obserwację bractw studenckich. Do wyboru, do koloru, intryga jednak potrafi zaskoczyć (napięcie i akcja jest naprawdę na dużym paliwie), seans jest naprawdę, nie zapominając o telewizyjnym rodowodzie filmu („previously on 21 Jump Street”). Widać, że twórcy się świetnie bawili i ta energia jest odczuwalna. Więcej wam nie powiem, ale parę razy naprawdę mocno się zaśmiałem (najbardziej przy napisach końcowych, które są jednym wielkim żartem). I jako komedia, i jako film akcji sprawdza się naprawdę dobrze.

22_jump_street2

Najsilniejszym atutem poza żartami i zabawa kliszami jest silna chemia między Channingiem Tatumem i Jonahem Hillem. Tych facetów dzieli wszystko: od wagi, wzrostu przez intelekt, jednak żyć bez siebie po prostu nie istnieją (symboliczna scena u psychiatry). Relacja miedzy tą dwójka jest bardzo ciekawie poprowadzona przez scenarzystę, jakby chciał sugerować coś więcej niż „bromance”. Na drugim planie znów szaleje Ice Cube jako narwany kapitan Dickson, który jest jeszcze bardziej narwany, rzucający fakami na prawo i lewo, mając tez dodatkowe powody do fakowania wszystkiego. Poza nim jeszcze jest niezawodny Peter Stormare (staroświecki diler Duch), intrygujący Wyatt Russell (napakowany Zook, gracz drużyny futbolu amerykańskiego) oraz urocza Amber Stevens (studentka Maya).

22_jump_street3

Sequel trzyma fason poprzednika, będąc naprawdę świetnym testem przepony. Jak myślicie, będzie ciąg dalszy? Chyba tak i jestem ciekawy jak to się dalej potoczy.

7,5/10

Radosław Ostrowski

LEGO PRZYGODA

W krainie budowanej przez klocki Lego mieszka Emmet – przeciętny koleś, pracujący na budowie. To typowa, pozbawiona kreatywności jednostka, gdyż kreatywność jest tutaj bezwzględnie niszczona. Spokojne życie Emmeta ulega poważnej zmianie, gdy znajduje tajemniczy klocek oporu – zgodnie z pewną starą przepowiednią jego posiadacz jest Wybrańcem i doprowadzi do obalenia Lorda Biznesa, który chce uporządkować wszystkie światy Lego.

LEGO1

Czym są klocki Lego, przedstawiać nie trzeba. Film o nich to ostra jazda bez trzymanki i wielki test przepony. Jest to komedia, która jest ubrana w konwencje opowieści o walce jednostki ze złym systemem oraz ruchem oporu dowodzonego przez Architektów (kreatywne postacie) pod wodza ślepego Witruwiusza. A kogo tam w tej walce nie ma: Batman, Superman, Wonder Woman, nawet Gandalf Stary, ehm Szary miał swoje parę minut. Źródłem żartów poza masą ciętych dialogów jest tutaj popkulturowa żonglerka postaciami (nie zabrakło legendarnego Sokoła Millennium), miejscami (Dziki Zachód) oraz absurdalna sytuacja. Jednocześnie jest to hołd złożony kreatywności oraz temu, że zabawki robione są przede wszystkim dla dzieci i od ich kreatywności zależy tutaj naprawdę wiele. Jednocześnie jest to zrobione z rozmachem, animacja Legutków i całego otoczenia robi wielkie wrażenie, a zakończenie przewiduje ciąg dalszy. Ale czy na pewno.

LEGO2

Twórcy jadą trochę na nostalgii pokazując czasy, gdy w klockach chodziło o kreatywność budowania, bez instrukcji obsługi. Po prostu jedziesz i robisz co chcesz. Pokazuje to mocno scena ostatecznej konfrontacji czy to, co się dzieje po upadku bohatera w przepaść. To musicie sami obejrzeć.

LEGO3

Jak animacja, to musi być dubbing. I tutaj zarówno do tłumaczenia jak i głosów nie można się przyczepić. Całość jest tutaj dobrze poprowadzona przez Piotra Bajtlika (Emmet) oraz napędzających całą akcję Ewę Andruszkiewicz-Gruzińską (Żyleta, ostra zawodniczka) oraz Miłogosta Reczka (Witruwiusz trochę zajeżdżający Gandalfem). Ale i tak całe szoł tutaj kradnie Jarosław Boberek jako Dobry i Zły Glina (w jednym legutku) oraz niezawodzący Krzysztof Banaszyk jako Batman (wiedzieliście, że facet ma fioła na punkcie dźwięku i muzy?).

„LEGO” mimo pewnej szablonowości fabuły, która zostaje zdekonstruowana i ośmieszona, okazała się naprawdę pozytywną niespodzianką. Kupa śmiechu, zabawa przednia i wiele się tu dzieje. Dla każdego i w każdym wieku.

8/10

Radosław Ostrowski