Człowiek kontra pszczoła

Co stanie się jak połączymy Netflixa z Rowanem Atkinsonem? Jeden z brytyjskich mistrzów komedii wraca w serialu – a jakże! – komediowym. Już tytuł mówi wszystko i pokazuje, że będziemy mieli do czynienia ze starciem jakiego na ekranie nie było od dawna. Kto tym razem wygra?

Bohaterem serialu „Człowiek kontra pszczoła” jest Trevor (Rowan Atkinson) – pracownik firmy zajmującej się opieką nad domem, kiedy właściciele spędzają wakacje lub są w dłuższym czasie poza swoimi czterema ścianami. Mężczyzna dopiero stawia swoje pierwsze kroki w tej profesji, zaś dom ma spory i z wieloma nowoczesnymi bajerami. Właścicielami są małżonkowie z wysokiej klasy społecznej, posiadający m.in. parę cennych dzieł sztuki oraz psa z alergią na orzechy. Powinien sobie poradzić w ten tydzień, prawda? Pojawia się jednak pewien mały problem w postaci małej pszczółki, która wlazła do domu. To oznacza WOJNĘ.

Jak się kończy cała konfrontacja dowiadujemy się na samym początku, gdy Trevor znajduje się… w sądzie gdzie zostaje uznany winnym niszczenia mienia, podpalenia i niebezpiecznej jazdy. To nie jest żaden spojler, już to pokazywały zwiastuny. Całość mocno opiera się na wizualnym humorze czy prostych, slapstickowych gagach. Pozornie proste sytuacje coraz bardziej eskalowały do niemal spektakularnego rozmiaru (jak choćby pies ganiający za owadem zamknięty w miejscu, gdzie po zamknięciu można je otworzyć tylko kodem). Wszystko to przypomina kreskówki w stylu Looney Tunes i jest parę rozbrajających perełek komediowych jak choćby próba włamania.

Co równie pomaga podczas oglądania to… czas trwania. Bo mamy tutaj 9 odcinków po 10-15 minut, co jest wielką rzadkością w przypadku komedii aktorskich. W czasach, kiedy seriale komediowe mają odcinki po pół godziny albo i więcej taka mała dawka jest bardzo odświeżającym doświadczeniem. Nie jest za długi, by się wynudzić, ale na tyle krótki, by szybko przejść do następnego. To daje całości bardzo dobry rytm, mimo przewidywalności czy miejscami absurdalnej logiki. Innym (ale drobnym) problemem mogą być bardziej poważne rzeczy związane z przeszłością Trevora. Otóż jest to rozwiedziony facet, który został wyrzucony z domu i chce naprawić swoje relacje z rodziną (szczególnie z córką). Rozumiem, że to jest potrzebne, byśmy nie mieli do czynienia z klonem Jasia Fasoli, jednak (poza finałem) wydaje się on zbędny.

Natomiast serial potwierdza jak świetnym aktorem jest Rowan Atkinson. To jest jeden z nielicznych komików, który żadnej sytuacji nie gra w sposób przejaskrawiony czy przerysowany. Po raz kolejny pokazuje, że można być zabawnym w bardziej subtelny sposób. I kolejny raz to działa, co pokazują zarówno interakcje z policjantem (m.in. gdy Trevor ma na sobie futro, będąc totalnie brudnym czy kiedy pszczoła weszła do nogawki spodni.) czy wszelkie próby pozbycia się owada. Owada zrobionego komputerowo, ale nie wywołującego zgrzytu ani dezorientacji.

„Człowiek kontra pszczoła” był dla mnie bardzo przyjemną niespodzianką. Niby krótki, ale potrafi śmieszyć bardziej niż wiele współczesnych komedii, co trwają za długo. Bardzo treściwie, konkretnie i bez nudy. Ciekawe, czy ktoś jeszcze odważy się pójść w tym kierunku.

7/10

Radosław Ostrowski

Wiedźmy

Przenoszenie na ekran powieści Roalda Dahla nie należy do łatwych zadań. Jego książki, choć skierowane dla dzieci, nie unikają mrocznych scen i momentów godnych horroru. Najbardziej dobitnym przykładem tego kierunku są „Wiedźmy”. Jak sam tytuł mówi, skupia się na przerażających kobietach, co nienawidzą dzieci.

Jak dowiadujemy się razem z Lukiem od jego babci – wiedźmy nie są wymyślone, tylko istnieją. Udają zwykłe kobiety, nie wyróżniając się z tłumu, ale to tylko pozory. Nie znoszą zapachu dzieci i pozbywają się bachorów za pomocą magii, mają też fioletowe oczy i łyse głowy. Babcia miała z nimi styczność, lecz nigdy nie udało się skonfrontować z Wielką Czarownicą – szefową wszystkich wiedźm. Po śmierci rodziców, chłopiec razem z babcią wyrusza do Londynu, wynajmując pokój w hotelu. Chłopiec przypadkiem odkrywa, że w budynku odbywa się zlot wiedźm i przygotowywany jest misterny plan pozbycia się wszystkich dzieci w kraju.

wiedźmy (1990)2

Najbardziej zaskakującym elementem tego filmu jest reżyser Nicolas Roeg. Twórca kultowego „Nie oglądaj się teraz” wydaje się nie pasować do – jakby nie patrzeć – filmu familijnego. Jednak to nie jest typowy film familijny, bo sama opowieść jest bardzo mroczna i ma wiele niepokojących momentów. Takim na pewno jest zlot czarownic, gdzie panie pokazują swoje prawdziwe oblicze. Piorunujące wrażenie robi charakteryzacja, podkreślająca demoniczny charakter pań. Zwłaszcza Wielkiej Wiedźmy w brawurowej interpretacji Anjeliki Huston, która przypomina kuszącego wampa z czarnych kryminałów (w ludzkiej postaci).

wiedźmy (1990)3

Prawdziwe napięcie i niepokój zaczyna być podkręcone, gdy Luke (porządny Jasen Fisher) zostaje zamieniony w mysz. Nie tylko zdjęcia zmieniają kąt, ale też wszystko zmienia perspektywę. Niby to już było w filmach o ludziach zmniejszonych – jak choćby powstałe rok wcześniej „Kochanie, zmniejszyłem dzieciaki”. Ale tutaj reżyserowi pomaga Jim Henson ze swoją ekipą, bo efekty specjalne prezentują się naprawdę dobrze. Zarówno powiększenie otoczenia, marionetki, gadające myszy pokazują świetną robotę, zaś Roeg trzyma to w ryzach.

wiedźmy (1990)1

Dla mnie największym problemem tego filmu była jego przewidywalność. Nie wiem, czy to wynikało z materiału źródłowego, czy samego scenariusza, ale znałem kierunek tej historii. Niemniej jednak film Roega zaskoczył mnie swoim wykonaniem. Reżyser wyszedł ze swojej strefy komfortu, a mimo wad ogląda się to świetnie. Głównie dzięki miejscami bardzo mrocznemu klimatowi oraz Angelice Huston.

7/10

Radosław Ostrowski

Maigret w Montmartrze

Inspektor Maigret powrócił. Trzeba było poczekać tylko pół roku, by szef paryskiej policji powrócił. Tym razem dostaje sprawę dwóch morderstw w dzielnicy Montmartre. Ofiarami są podstarzała hrabina oraz młoda tancerka z nocnego klubu. Ta druga przyszła nocą na komisariat, ale została zignorowana. Czy w ogóle coś łączy te sprawy?

maigret_41

Tym razem z materiałem zmierzył się doświadczony reżyser telewizyjny Thaddeus O’Sullivan i wykonał swoją robotę wzorowo. Tym razem wracamy do brudnej dzielnicy Montmartre, gdzie nie brakuje podniszczonych budynków oraz nocnego życia pełnego zabawy i rozrywki. I to tutaj wkraczamy w paskudny świat szantażu, prostytucji, narkotyków oraz przemocy. Ta część ma więcej mroku ze wszystkich i nie tylko dlatego, że większość scen toczy się w nocy. I do samego końca nie wiem kim, ani jak wygląda nasz podejrzany, co jeszcze bardziej nakręca dochodzenie. Długo musimy czekać na rozwiązanie tajemnicy (czy jest związek między sprawami, kim jest chłopak dziewczyny, kogo widział świadek) i jednocześnie sam próbowałem rozgryźć całą układankę. Wszystko dawkowane jest oszczędnie, bez żadnych efekciarskich popisów czy zawodów strzeleckich. Nie brakuje za to pościgów (pieszych), analizowania dowodów oraz główkowania. Wszystko opiera się na rozmowach i wyciąganiu wniosków, by dojść do niebezpiecznej rozgrywki.

maigret_42

Trudno nie odmówić „Maigretowi” stylu, który konsekwentnie jest tworzony eleganckimi zdjęciami oraz delikatnie budującą napięcie muzyką. Nie zabrakło też niezłego poczucia humoru oraz płynnego, podkręcającego tempo montażu. A co robi Rowan Atkinson? To, co najlepsze – kolejny raz tworzy wyrazistą postać detektywa, wnosząc życie tej pozornie papierowej postaci. Także wspierający go poprzednicy (inspektorzy Javevre i Lapointe) nie zawodzą, a uwagę zwraca zarówno znerwicowany Sebastian De Souza (Philippe) oraz bardzo śliski Douglas Hodge (właściciel klubu).

maigret_43

„Maigret w Montmartrze” potwierdza, że jest sens tworzenia kryminałów w starym, dobrym stylu. Trzyma w napięciu, jest inteligentnie poprowadzony, zrobiony ze smakiem i daje nadal sporo frajdy. Mam nadzieję, że będą kolejne części.

7/10

Radosław Ostrowski

Maigret: Noc na rozdrożu

Trzecie spotkanie z inspektorem Maigretem, który tym razem musi zmierzyć się z prawdziwą zagadką. W małym miasteczku Arpajon zostaje znaleziony mężczyzna z kulą w głowie – bez dokumentów, bez niczego. Zwłoki znajdują się w samochodzie należącym do niejakiego Carla Andersona, mieszkającego w dużym domostwie z siostrą. Mężczyzna ucieka razem z siostrą, więc sprawa wydaje się prosta. Ale Maigret, wsparty przed dawnego kolegę z policji, inspektora Grandjeana, ma wątpliwości.

maigret_31

Ta telewizyjna produkcja to kolejny przykład udanego retro-kryminału osadzonego w realiach lat 40. i 50. XX wieku. Widać, że to mały ekran, ale to kompletnie nie przeszkadza. Zdecydowanie bardziej sprawdza się tutaj intryga, pełna fałszywych tropów oraz różnych tropów: przemyt, kradzież diamentów oraz morderstwo. W przeciwieństwie do poprzednika, tutaj nie poznajemy dość szybko odpowiedzi na pytanie: kto zabił? I to jest największa zaleta, a przeniesienie większość wydarzeń do małego miasteczka, wnosi wiele świeżości oraz buduje klimat. Wrażenie robi też elegancka scenografia oraz kostiumy, w połączeniu ze stylową muzyką. Samo śledztwo oparte na analizie dowodów, poszlak, wyciąganiu wniosków, a także obserwacji. Wszystko się układa w spójną całość, a odkrywanie tajemnic Arpajon daje sporo satysfakcji, tak samo jak zakończenie.

maigret_32

Aktorsko klasę potwierdza Rowan Atkinson w roli Maigreta i nadal widać, że sprawia mu to wiele przyjemności. Wyciszony, powściągliwy, ale bardzo dociekliwy oraz uważny policjant bez super szybkiego umysłu Sherlocka wydaje się bardziej przyziemnym bohaterem, co jest dużą zaletą. Pozostaje jednak pełen empatii i nie osadzą. Wsparciem dla niego jest znana z poprzednich części ekipa śledczych, grana przez Shauna Dingwalla (Javiert) oraz Leo Staara (LaPointe). Z nowych ról trzeba wspomnieć o Kevinie McNallym jako dość porywczym inspektorze Grandjeanie oraz Mii Jexen (Else) i Tom Wlaschiha (Carl Anderson) w roli podejrzanego.

maigret_34

„Noc na rozdrożu” pozostaje – na razie – najlepszą częścią serii o inspektorze Maigrecie ze skomplikowaną, wciągającą intrygą, klimatem retro oraz świetnym aktorstwem. A w planach są jeszcze dwie kolejne fabuły o Maigrecie. Czekam na więcej, bo takiego Atkinsona chcę oglądać jak najwięcej.

7,5/10

 

Radosław Ostrowski

Maigret i jego nieboszczyk

Komisarz Maigret tym razem staje przed śledztwem, którego nikt nie chce się podjąć. A wszystko zaczęło się od telefonu. Rozmawiający mężczyzna twierdził, że ktoś chce go zabić. Parę razy jeszcze próbuje kontaktu, ale wieczorem zostaje znaleziony martwy. Twarz zmasakrowana, trudna do identyfikacji, brak dokumentów – zabójstwo wygląda jak gangsterskie porachunki. Jednak Maigret nie zamierza odpuścić, zwłaszcza że na pierwszych stronach są brutalne kradzieże na podparyskich farmach. Może te sprawy się wiążą ze sobą?

maigret_21

Kolejna telewizyjna produkcja kryminalna z bohaterem książek Georgesa Simenona. Nie jest aż tak mrocznie jak w przypadku poprzednika, intryga wydaje się bardziej rozbudowana, a śledztwo znowu wciąga. Komisarz nadal jest spokojnym, opanowanym śledczym, opierającym się na doświadczeniu oraz materiale dowodowym. Niby wszystko jest na swoim miejscu, ale… Twórcy w połowie gubią napięcie, decydując się pokazać sprawcę całego zamieszania oraz jego motywację. I od tej pory musimy niecierpliwie poczekać, aż nasz śledczy wpadnie na trop. Owszem, są takie tytuły, gdzie polowanie na mordercę i wokół tej nieuniknionej konfrontacji tworzona jest intryga, jednak tutaj czułem pewne zniecierpliwienie. Zazębienie się obydwu dochodzeń jest zgrabnie poprowadzone, lecz brakuje jakiegoś mocnego haczyka. I jeszcze to niepotrzebne slow-motion przy strzelaninach, mające nadać dynamiki.

maigret_22

„Nieboszczyk” wygląda równie ładnie jak poprzednik i robi dobre wrażenie. Scenografia, kostiumy z epoki, elegancka muzyka w tle. Drobnym smaczkiem może być detal, że imigranci mówią w innym języku niż angielski (przesłuchanie obywatelki Czechosłowackiej z tłumaczem), a gazety są po francusku. To buduje realizm i klimat retro.

maigret_23

Aktorsko jest solidnie i znowu ekran kradnie dla siebie Rowan Atkinson w roli Maigret. Nadal jest bardzo powściągliwy, wręcz analityczny i zdyscyplinowany, ale też niepozbawiony empatii i wrażliwości (rozmowa z dziewczynką, będącą świadkiem), skrywaną pod maską chłodnego profesjonalisty z fajką przy zębach. Wspierają go niezawodni Shawn Dingwall i Leo Starr (śledczy Janviert i LaPointe) oraz mocny w roli czarnego charakteru Peter Schueller (elegancki, ale brutalny i śliski Jean-Paul), a humoru dodaje laborant Moers (Mark Heap).

maigret_24

„Maigret i jego nieboszczyk” nadal ma styl, szyk i klasę, ale sama intryga lekko szwankuje. Jest tylko nieźle, a całość mocno trzyma na barkach Atkinson. Dobrze, że są w planach co najmniej 4 tytuły z Maigretem, bo nowe oblicze aktora jest absolutnie godne uwagi.

6/10

Radosław Ostrowski

Maigret zastawia sidła

W paryskiej dzielnicy Montmartre szaleje seryjny morderca. Zabija kobiety, zawsze robi to nocą, jest precyzyjny i nigdy nie ma świadków, ale prasa jak i wysocy przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości naciskają. Jednak doświadczony nadinspektor Maigret nadal próbuje. Przełom paradoksalnie nastąpił po piątym morderstwie oraz rozmowie z przyjacielem, psychologiem. Śledczy wpada na pomysł zorganizowania zasadzki, angażując policjantki w cywilu, by sprowokować mordercę.

maigret1

Cykl Georgesa Simenona o nadinspektorze Julesie Maigrecie był we Francji równie popularny jak serie Agathy Christie o Poirocie, więc filmowa adaptacja książek była tylko kwestią czasu i na przestrzeni lat powstało wiele adaptacji, w których tą postać grali m.in. Charles Laughton, Jean Gabin i Michael Gambon. Ale w tym roku zadania podjęła się brytyjska telewizja ITV, tworząc film będący niejako pilotem telewizyjnej serii. Łączyć będzie postać Maigreta oraz scenarzysta Stewart Harcourt. I trzeba przyznać, że jest to stylowa produkcja, która ma wszelkie atrybuty kryminału: śledztwo, nieuchwytny morderca, brudne i mrocznie miasto oraz ciężki klimat. Twórcy nie stawiają na zawody strzeleckie, pogonie czy krwawe jatki tylko psychologiczną grę, analizę dowodów (w końcu to powojenny Paryż). Wielu może przeszkadzać wolne tempo dochodzenia, ale jak wiadomo – coś za coś. Intryga nie jest może skomplikowana, ale konsekwentnie poprowadzona i sprawnie opowiedziana, tropy są mylone, dziennikarze wredni oraz żądni krwi (jak zawsze), a w tle gra stylowy jazz.

maigret2

Jedyna rzecz, która strasznie mi przeszkadzała to scena pogoni za mordercą. Nie chodzi o to, że jest wolna czy nie pasująca do całości, ale fakt, że została nakręcona kamera cyfrową, przez co wygląda po prostu brzydko. Już we „Wrogach publicznych” było widać, że stylizacja retro i kamera cyfrowa nie pasują do siebie. W innym miejscach zarówno praca kamery, jak i warstwa scenograficzna jest porządnie zrobiona.

maigret3

Także aktorstwo jest tutaj na przyzwoitym poziomie – w końcu to brytyjska telewizja. Zarówno detektywi (Shaun Dingwall, Colin Mace, Leo McStar), jak i sędzia śledczy Comeleau (Aidan McArdle) są z jednej strony stereotypowi jak to tylko możliwe, a z drugiej na tyle wyraziści, by ich zapamiętać. jednak najważniejsza jest tutaj trójka postaci, czyli Maigret, podejrzany oraz… jego matka. Zacznę od podejrzanego, czyli Marcela Moncina. Świetny David Dawson bardzo przekonująco pokazuje opanowanego, ale nie potrafiącego uwolnić się spod wpływu kobiet mężczyznę, mordującego bezbronne kobiety. Równie wyborna jest Fiona Shaw jako toksyczna, despotyczna i trzymająca pełną kontrolę nad dorosłym dzieckiem matkę.

maigret4

Ale i tak największym asem jest sam Maigret, grany przez… Rowana Atkinsona. Tak, to nie jest pomyłka. Przyznaję, że miałem pewne wątpliwości, co do wyboru tej postaci, ale ryzyko się opłaciło. Atkinson na poważnie jest po prostu znakomity – powściągliwy, pewny siebie, inteligentny i opanowany (te drobne spojrzenia oraz spokojny głos), bazujący na swojej wiedzy, doświadczeniu oraz wsparciu kolegów. Jednak kilka tropów (jak się potem okazało mylnych) kazało mi zwątpić w umiejętności Maigreta, ale okazało się to zmyłką i aktor bardzo pozytywnie zaskakuje.

maigret5

Następny film o nadinspektorze z Paryża będzie dopiero w grudniu, ale warto czekać. To eleganckie, stylowe kino z widocznym telewizyjnym budżetem, jednak tutaj taka forsa nie jest potrzebna. Jest klimat, mrok, interesująca rozgrywka oraz bardzo ciekawe aktorstwo. To wystarczy.

7/10

Radosław Ostrowski