Stevie Nicks – 24 Karat Gold: Songs from the Vault

24_Karat_Gold_Songs_From_The_Vault_Deluxe_Version

Wszyscy fani zespołu Fleetwood Mac znają głos tej kobiety. Co prawda działalność w tej grupie to już przeszłość, ale sentyment pozostał. Od ponad 30 działa solowo i postanowiła przypomnieć o sobie ósmym albumem, który wyprodukowała razem z gitarzystami Davem Stewartem (kiedyś jedna druga duetu Eurythmics) i Waddym Wachtelem.

Jeśli ktoś spodziewał się, ze gitara elektryczna zostanie odstawiona na bok, pomylił się ogromnie.  Nie brakuje tu zarówno dynamicznego rocka (opener „Starshine”), bardziej nastrojowych ballad (niemal akustyczne „If You Were My Love”, „All the Beauriful Words” z delikatnym fortepianem, klawiszami oraz chórkami w refrenach czy pianistyczne „Lady”) oraz skrętów w bluesa („Mabel Nomand” czy zadziorne „I Don’t Care”, które w połowie dostaje kopa). Druga część płyty jest bardziej refleksyjna i spokojniejsza (od „Hard Advice”), przez co trochę traci impet. Co nie znaczy, że brakuje pięknych melodii („Blue Water” czy lekki „The Dealer”), ale bardziej podobały mi się rockowe wcielenie Stevie, której lekko zachrypnięty głos, dodaje uroku do każdego utworu.

Rozwodzić specjalnie się nie ma nad czym, bo jest tutaj kilka sztuk złota w tej płycie, choć bardziej akustyczne kompozycje mogą się nie spodobać. Jednak jako całość jest naprawdę dobra i poruszająca.

7/10

Radosław Ostrowski

Sound City – Real to Reel

sound_city

Dawno, dawno temu działała w Los Angeles wytwórnia muzyczna Sound City, które działało od 1970 roku. To tutaj swoje płyty nagrywali m. in. Nirvana, Metallica, Red Hot Chili Peppers, Fleetwood Mac czy Nine Inch Nails. Jednak w 2011 roku Sound City zostało zamknięte, a korzystać mogli z niej tylko najemnicy. O tej wytwórni zdecydował się opowiedzieć w filmie dokumentalnym Dave Grohl – perkusista Nirvany, a obecnie gitarzysta i wokalista Foo Fighters. Film u nas jeszcze nie jest dostępny, ale za to wyszedł soundtrack z tego filmu, gdzie Grohl gra we wszystkich kawałkach albo na gitarze albo na perkusji.

Wybór wykonawców nie jest jednak przypadkowy, choć wykonują premierowe kompozycje, a za produkcję odpowiada Butch Vig (członek Garbage, który odpowiada też m.in. za „Nevermind” Nirvany). Zaś dobór muzyków i wokalistów naprawdę robi wrażenie, a ilość w tym wypadku poszła w jakość. Wszystko zaczyna się od „Heaven and All” -dość spokojnego kawałka w zwrotkach, bo w refrenach jest dynamiczniej z udziałem Roberta Levona Beena i Petera Hyesa z Black Rebel Motorcycle Club (kolejno bas + wokal i gitarzysta). „Time Slowing Down” z perkusją przypominającą Black Country Communion i rockiem z lat 70-tych, z wokalem Chrisa Gossa (ex-Queens of the Stone Age) oraz basistą Timem Commenfordem i perkusistą Bradem Wilkiem (obaj z Audioslave i Rage Against the Machine). Po takich mocnych kawałkach, przydałoby się coś spokojniejszego. I czyms takim jest „You Can’t Fix This” z mocnym wokalem Stevie Nicks (Fleetwood Mac) i muzykami Foo Fighters (klawiszowiec Rami Jaffee i perkusista Taylor Hawkins). Następnie przyśpieszamy w naprawdę dynamicznym „The Man That Never Was” z wokalem i gitarą Ricka Springfielda (naprawdę mocny i świetny wokal), którego wspierają Hawkins, Nate Mendel (basista Foo Fighters) oraz Pat Smear (koncertowy gitarzysta Nirvany i Foo Fighters), a także przy punkowym „Your Wife is Calling” z wokalem Lee Vinga oraz Alaina Johannesa. Powrót do surowszego i spokojniejszego grania serwowali nam Corey Taylor (wokalista Slipknot), Rick Nielsen (gitarzysta Cheap Trick, kapitalne riffy) oraz basista Scott Reader w „From Can to Can’t”.

Za to kompletne wyciszenie zaserwowano w „Centipade” (wokal Josh Dumme z Queens of the Stone Age, bas A. Johannes i Ch. Goss) z akustycznymi gitarami, ale w połowie pojawia się gitara elektryczna i znów brzmi to ostro. I to tempo zostaje utrzymane w „A Trick with No Slaves” (Homme, Johannes, Grohl), a największą dla mnie niespodzianką było „Cut Me Some Slack” z reaktywowaną Nirvaną. Ale tym razem śpiewał Paul McCartney i nie spodziewałem się, że ten wokalista jeszcze ma w sobie ogień, zaś kawałek był naprawdę mocny i pozytywnie zaskakujący. Znowu następuje wyciszenie w „If I Were Me” z gitarą akustyczną oraz smyczkiem (grają Jaffae, perkusista Jim Keltner oraz na wokalu Jesse Greene), zaś finałem jest najdłuższa „Mantra” z wokalem Trenta Reznora oraz wsparciem Homme’a i Grohla) – bardzo stonowana i wyciszona.

Jednym słowem kompilacja jest jak najbardziej udana i słucha się tego rewelacyjnie, zaś żaden z muzyków nie nawalił, co nie zdarza się zbyt często w przypadku składanek. Genialna płyta, do której nie mam żadnych zastrzeżeń.

9/10 + znak jakości

Radosław Ostrowski