Kupiec wenecki

William Szekspir – gdyby żył dzisiaj, byłby najlepiej opłacanym scenarzystą świata. Niemniej jednak nada trzyma się świetnie, bo filmowcy bardzo wykorzystują twórczość słynnego Anglika. Chociaż zdarzają się utwory mniej znane niż „Hamlet”, „Romeo i Julia” czy „Makbet”. Taki jest „Kupiec wenecki”, który nawet w czasach samego autora wywoływał kontrowersje. Sama historia jest dość ciekawa – w Wenecji mieszka kupiec Antonio oraz jego przyjaciel Bassario, który prosi kupca o pomoc z zdobyciu pożyczki. Pieniądze mają pomóc zdobyć piękną kobietę imieniem Porcję mieszkającą na wyspie Belmont. Obaj idą do żydowskiego lichwiarza Shylocka, która zgadza się dać 3 tysiące dukatów pożyczki na 3 miesiące, stawiając warunek – w razie nie oddania pożyczki Shylock w ramach zastawu weźmie funt ciała Antonia.

Brzmi poważnie? Szekspir znany był z tego, że łączył powagę (wątek Shylocka i pożyczki) z humorem (wątek romansowy), zaś reżyser Michael Radford wiernie przenosi jego treść. Żadnego uwspółcześniania, postmodernistycznych gier czy zabawy gatunkowej. Odtwarzając epokę (scenografia i kostiumy stoją na wysokim poziomie), nie zapominana się o postaciach, ich emocjach, a to jest najważniejsze. Problemem mogą być dialogi i monologi bohaterów pełne kwiecistego słownictwa i metafor, co może wprowadzić lekkie zamieszanie i niezrozumienie, o co im chodzi, ale to zdarza się naprawdę rzadko.

kupiec_Pacino

Największą jednak siłą „Kupca” jest obsada i to z najwyższej półki. A czy może być inaczej, jeśli w jednym filmie pojawia się Al Pacino i Jeremy Irons? Chyba nie, a obaj panowie grają koncertowo. Jednak bardziej zapada w pamięć Pacino. Jego Shylock to z jednej strony człowiek interesu, ale za tą twardą skurupą widzimy człowieka zgorzkniałego, nienawidzonego przez społeczeństwo (w XVI w. w Wenecji Żydzi mieszkali w gettach, zaś nie mając praw posiadania majątku zajmowali się lichwą, za co byli potępieni przez chrześcijan) i odtrąconego przez własną córkę, która uciekła, zaś jego monolog w sądzie jest przykładem aktorstwa z najwyższej półki. Irons prezentuje się zaś bardzo dobrze jako kupiec, oddany przyjaciel, gardzący Żydami. Z drugiej strony mamy równie przekonujących Josepha Fiennesa (Bassario – zakochany, ale rozumny chłopak) oraz Lynn Collins (Porcja – kolejny dowód tzw. kobiecego sprytu, a jednocześnie piękne kobieta), zaś ich losy są równie wciągają jak Antonia i Shylocka.

Film jest dowodem na to, że Szekspir jest wiecznie żywy. Zaś adaptacja Radforda jest przykładem dobrego, ciekawego kina, w którym można czerpać przyjemność. Czy trzeba coś więcej?

kupiec_2

7/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz