

Ten artysta działa od lat 70-tych i do tej pory wydał ponad 20 płyt i nadal jest w dobrej dyspozycji. Elvis Costello tym razem przyszykował nie do końca nowy materiał. O co dokładnie? „In Motion Pictures” zawiera piosenki wykorzystane lub specjalnie napisane do filmów.
Jest to 15 utworów, czyli dość sporo jak na współczesne standardy. Zaś filmy, w których się przewijają są bardzo zróżnicowane: od kultowych „E.T.” i „Ojca chrzestnego III” przez „Klub Raj”, „Wojnę guzików” aż po „Notting Hill” czy „Big Lebowskiego”. Wszystkie piosenki są bardzo zróznicowane. Początek jest mieszanką spokojnych kompozycji z dynamicznym tłem (pianino, gitara elektryczna) jak „Accidents Will Happen”, „Lover’s Walk” i „Miracle Man”. Pewną zmianą jest spokojniejsze „Life Shrinks” z „Wojny guzików” z werblową perkusją oraz fletem. Za to wszystko przyśpiesza w „Crawling to the USA” (szybka perkusja, lekka gitara) oraz w „Seven Day Weekend” z wyrazistymi Hammondami, gościnnie śpiewającym Jimmym Cliffem oraz bardzo szybkim refrenem. Ale wszystko ulega spowolnieniu w najdłuższych utworach: „Days” oraz bluesowym „I Want You”. I dalej jest huśtawka – spokojniejsze „You Stoll My Bell” przeplata się z lekko rockowym „My Mood Swings”, aż po bardzo liryczne „She”. Czasem pojawia się też trąbka („God Give Me Strenght”), dęciaki („God Give Me Strenght”, „She”), a nawet narracja mówiona przez Sy Richardsona.
Powiem krótko: głos Elvisa jest naprawdę dobry i komponuje się z muzyką i dobrymi, szczerymi tekstami. A poza tym to naprawdę dobra kompilacja, bo tak to należy traktować. I tyle.
7/10
Radosław Ostrowski
