Ludzie jak my

Sam jest młodym chłopakiem pracującym w firmie zajmującą się pośrednictwem w handlu. Jego dość spokojne życie zmienia się, gdy jego firma pakuje się w kłopoty. Jakby było tego mało jego ojciec zmarł. I na miejscu prawnik informuje go, że ojciec przekazał 150 tysięcy dolarów swojemu wnukowi i jego matce, o której istnieniu Sam nawet nie wiedział. Młody mężczyzna zaczyna ją odwiedzać, nie podając wiele o sobie.

ludzie_300x300

Alex Kurtzman to dość znany filmowy scenarzysta, współpracujący m.in. z J.J. Abramsem („Star Trek”) i Michaelem Bayem („Transformers”). Po takim nazwisku, spodziewałem się, że jego debiut reżyserski będzie filmem SF. Błąd. Jak wynika z opisu to obyczajowy dramat, nakręcony za małe pieniądze. O dziwo, ogląda się to całkiem przyjemnie, co jest zasługą scenariusza, w którym bohaterowie muszą zmierzyć się z zadrami i dzieciństwem, którego nie było. Ojca, który zostawił ich i z którym nie mieli najlepszego kontaktu.  Akcja toczy się bardzo powoli, nie ona jest jednak najważniejsza. Ale między tymi bohaterami nawiązuje się pewna nić porozumienia, choć jedno drugiego się boi. Ta opowieść jest bardzo prawdziwa i bardzo przekonująco jest opowiedziana, choć zakończenie pozostaje otwarte.

ludzie2_300x300

Nie sposób pochwalić też aktorów, którzy dali z siebie wszystko i stworzyli przekonujące postacie. Trzeba pochwalić Chrisa Pine’a, który jest tu młodym japiszonem, zaś z ojcem nie potrafił się dogadać. Ucieka przed wzięciem odpowiedzialności i trudnymi pytaniami, w końcu bierze to na siebie i chyba wyjdzie na prostą. Drugą mocną kreacją stworzyła Elizabeth Banks wcielającą się we Frankie. To samotna matka, która może nie jest idealna, ale stara się wychować syna, mająca pretensje do ojca, że o niej zapomniał. Ale i tak wszystkich przyćmiła Michelle Pfeiffer, czyli matka Sama.

Na pierwszy rzut oka „Ludzie jak my” to spokojna obyczajowa historia, ale jednak zostaje w pamięci, porusza i zmusza do refleksji, co w przypadku produkcji z USA, nie zdarza się zbyt często. Najbardziej film warty uwagi.

7,5/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz