Hipnotyzer

W Sztokholmie dochodzi do zbrodni – zostaje zamordowana cała rodzina (ojciec w szkole, zaś matka i córka w domu). Jedynym świadkiem zbrodni jest syn, z którym nie udaje się nawiązać kontaktu. Prowadzący śledztwo komisarz Joona Linna prosi o pomoc dr Erika Barka o zastosowanie hipnozy. To sprowadza na lekarza niebezpieczeństwo.

Skandynawskie kryminały zaczynają podbijać świat, pokazując i udowadniając, że nie tylko Amerykanie potrafią zrobić efektowne, ale i inteligentne kino. Zadania tego tym razem postanowił się podjąć powracający do rodzimej Szwecji Lasse Hallstrom. Efekt jest nie do końca udany. Punk wyjścia jest bardzo ciekawy i mamy zazwyczaj to, co jest w kryminałach: żmudne śledztwo, trup, mroczną przeszłość i tajemnicę. Plus bardzo ciekawy motyw hipnozy, który jednak nie zostaje do końca wykorzystany (ale za to ładnie wygląda). Nie brakuje napięcia (zwłaszcza finałowa konfrontacja czy włamanie do domu Barków), mrocznego klimatu, jednak pewne wątki nie zostają wyjaśnione w sposób satysfakcjonujący (tajemnica Barka, którego przeszłość jest naznaczona skandalem). Paradoksalnie najlepiej reżyserowi wychodzą sceny z życia Barków, których małżeństwo przechodzi kryzys. Technicznie jest to jednak solidnie zrealizowane, ale fabula pozostawia wiele do życzenia i przez większość czasu brakuje dobrego tempa i te dwie godziny wloką się.

hipnotyzer1

Sytuację próbuje częściowo ratować aktorstwo, ale tutaj też jest dość nierówne. Najbardziej zawodzi Tobias Zilliacus grający śledczego, który jest… po prostu. Czasem pobiegnie (za przestępcą),czasem pomyśli, nieźle wygląda i tyle. Lepiej prezentują się grający Barków Mikael Persbrandt i Lena Olin. Oboje są już sobą zmęczeni, wypaleni, z pretensjami. Ta relacja była znacznie ciekawsza i bardziej angażująca od śledztwa, a chyba nie o to chodzi w kryminale.

hipnotyzer2

Właściwie film Hallstroma w paru miejscach przypomina, że mamy do czynienia z kryminałem, czasem brakuje napięcia, a zachowanie bohaterów nie jest do końca zrozumiałe. Trudno powiedzieć, co nie wypaliło. Średniak miejscami skręcający w stronę dobrego kina.

6/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz