Annie Hall

Alvy Singer jest nowojorskim komikiem, który odnosi pewne sukcesy.  Ale jego prywatne posypało się. Niedawno rozstał się z Annie Hall – młodą, obiecującą piosenkarką. Nie mogąc o niej myśleć opowiada nam historię tego związku.

annie_hall1

Ten film jest dla Allena jest punktem zwrotnym i wyznacznikiem stylu reżysera, kompletnie odcinając się od dotychczasowego dorobku. Nie ma tutaj gagów, pastiszu czy zgrywy, w zamian pojawiają się błyskotliwe dialogi, pełne ironii, złośliwości i odniesień do kultury. Allen nie oszczędza nikogo, a najbardziej siebie – zakompleksionego inteligenta z obsesjami na punkcie śmierci, seksu i antysemityzmu, zaś psychoterapeuci biorą szmal i nie do końca pomagają. To tutaj bohater Allena zwraca się bezpośrednio do widowni, łamie chronologię i zderza rzeczywistość z przeszłością (rozmowa rodziny Annie z rodziną Alvy’ego), co potem będzie pojawiać się wielokrotnie. Jednak tutaj pojawia się tu też pytanie, które sobie zadają wszyscy ludzie: dlaczego fascynacja dwojga ludźmi nagle się wypala i gaśnie? I czemu miłość nie trwa wiecznie. No właśnie, dlaczego? Odpowiedzi nie ma, zaś połamana chronologia uatrakcyjnia całość, bo po chwili radości nagle widzimy jak się kłócą i sprzeczają. A wszystko z błyskotliwymi dialogami, jazzem w tle oraz tak rozpoznawalną czołówką, która będzie nam towarzyszyć do samego końca. No i Nowy Jork – miasto tak specyficzne, które Allen tak kocha, niezwykłe, specyficzne, pokręcone.

annie_hall2

Allen tutaj jest tym Allenem, którego tak bardzo pokochały miliony na świecie. Neurotyczny, zakompleksiony inteligent, który nie radzi sobie ze swoimi obsesjami (śmierć, seks). Równie neurotyczna jest Annie (życiowa rola Diane Keaton), zaś chemia między nimi jest wręcz namacalna. Drugi plan też jest pełen ciekawych postaci jak przyjaciel Rob (Tony Roberts), pierwsza żona Alvy’ego – Allison (Carol Kane), zaś w epizodach pojawiają się tu Christopher Walken (brat Annie, Duane), Jeff Goldblum (facet na przyjęciu) i Sigourney Weaver (dziewczyna w kinie).

annie_hall3

Nic dziwnego, że ten film uważany jest za opus magnum Allena. Od tego filmu zaczęła się wielka sława tego reżysera oraz TO poczucie humoru. Ostatnim filmem o tej tematyce w takim stylu, było „500 dni miłości” (które też polecam).

9/10 + znak jakości

Radosław Ostrowski


Dodaj komentarz