Martwe zło

Pięcioro przyjaciół wyrusza, by spędzić weekend w domku gdzieś w lesie. Ale powodem tej eskapady nie jest alkohol i seks, lecz detoks. Albowiem Mia, główna bohaterka ma problem z narkotykami. Jednak młodzi ludzie znajdują Księgę Umarłych. Przeczytanie jej wywoła masę problemów, przy których detoks to mały pryszcz.

martwe_zlo1

Dawno, dawno temu w 1981 roku debiutujący reżyser Sam Raimi nakręcił horror, który rozpoczął serię opowieści, gdzie makabra, krew i… humor szła ręka w rękę. Jednak w Hollywood, tak jak na Wall Street, znajdzie się grupa chciwych ludzi, którzy chcą zrobić drugi raz to samo. Dlatego po 30 latach postanowiono zrobić remake kultowego filmu Raimiego, obsadzając za sterami debiutanta Fede Alvareza. Młodzik postanowił opowiedzieć jeszcze raz tą samą historię ozdabiając ją fakami, krwią i makabrą, robiąc to absolutnie na poważnie, co w czasach „Domu w głębi lasu” nie ma prawa już niczym zaskoczyć. Nie jest to jednak wina reżysera, bo ten zrobił, co trzeba i zrobił bardzo krwawy film. Świetne zdjęcia, montaż, mroczny klimat i masa krwi oraz posoki zasługują na uznanie, a w porównaniu ze współczesnymi horrorami, ten wypada bardzo dobrze. Owszem, mamy śladową wiedzę o bohaterach, a ich zachowania stawiają pytania, co do posiadania mózgu, jednak to są jedyne poważne wady tego filmu.

martwe_zlo2

Aktorstwo w przypadku tego typu produkcji nie jest sprawą najważniejszą, niemniej prezentuje się ono całkiem przyzwoicie. Najlepiej wypada Jane Levy jako uwspółcześniona wersja Asha, zaś reszta po prostu jest i nie przeszkadza.

Nic nowego w krainie horroru, ale za to jak wykonane. Zazwyczaj jestem przeciwko rimejkom, ale ten wypadł naprawdę dobrze.

7/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz