Andrzej Grabowski – Cudne jest nudne

Cudne_jest_nudne

Aktorzy biorący się za śpiewanie raczej nie są zbyt mile widziani. Zwłaszcza, jeśli bardziej recytują niż śpiewają. Taką osobą na pewno jest znany z roli Ferdynanda Kiepskiego Andrzej Grabowski. Trzy lata temu zadebiutował całkiem nieźle przyjętą płytą „Mam prawo… czasami… banalnie…”. To miała być jednorazowa przygoda, ale pojawił się drugi album tego aktora. I co z tego wyszło?

10 piosenek wyprodukowanych przez Krzysztofa Niedźwiedzkiego utrzymanych w czymś, co można nazwać poezją śpiewaną. Zamiast mocny, gitarowych riffów czy plastikowego popu, jest tutaj bardziej folkowo (skrzypce, akordeon), dęciaki ładnie dają, nie brakuje lekko bałkańskich klimatów („Koza, rower i ja”), a nawet orientalnych (tytułowy utwór). Jest skocznie, dynamicznie i nie ma tutaj smęcenia, co w przypadku tego typu muzyki nie jest zbyt częste.

Sam wokal (trudno to nazwać śpiewaniem) Grabowskiego to bardziej recytowanie, bo i sam głos jest lekko podniszczony, charczący, budzący skojarzenia (słuszne zresztą) z Tomem Waitsem. Pasuje jednak do tej konwencji, świetnie nawijając niepozbawione humoru teksty Jana Wołka o życiu, najprościej mówiąc (nałogi, rozstania, brzydota).

Niby nie jest to coś, co mogłoby przykuć uwagę na dłużej, ale to tylko złudzenie. Jest lekko, przyjemnie i dowcipnie, ale też poważnie.

7/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz