

Świat znał przypadki, kiedy do pisania muzyki filmowej zatrudniano osoby spoza tego środowiska, wybierając popularnych muzyków lub wokalistów. Tak też zrobili producenci film „Biznesmen i gwiazdy”, który nie był zbyt popularnym tytułem, a i obecnie niewielu o nim wie. Historia pracownika korporacji, który zostaje wysłany do Szkocji z zadaniem wykupienia wioski rybackiej, gdzie znajdują się złoża cennego surowca w 1983 roku spotkała się z dużym przyjęciem w Wielkiej Brytanii. Jednak sławny stał się dzięki muzyce.

A jej autorem jest znany gitarzysta i frontman Dire Straits – Mark Knopfler, co dla wielu może być szokiem i zaskoczeniem, ale im głębiej przyjrzymy się dorobkowi muzyka, to znajdziemy tak kilka ścieżek dźwiękowych robionych głównie w między płytami Dire Straits. Więc jeśli ktoś spodziewał się orkiestrowego grania, musiał się rozczarować, bo Mark zaprosił kilku muzyków i takim małym składzie stworzyli muzykę, którą wydało Warner Bros. w ponad 40-minutowym albumie, który zawiera 12 kompozycji.
Zaczyna się dość mało interesująco – „The Rocks and the Water” z monotonnymi dźwiękami morza oraz syntezatorem. Całość zaczyna nabierać rumieńców wraz z dźwiękami gitary w „Wild Theme”, gdzie Mark gra bardzo delikatnie przy wsparciu fortepianu oraz elektroniki. To jest coś, co nazywa się potocznie pięknem. Ale gatunkowy rozrzut jest tutaj spory: od country (szybkie „Freeway Flyer” z popisującą się gitarą elektryczną w rytmie silnika) przez jazz („Boomtown” z saksofonem, basem oraz delikatniutkimi klawiszami) aż do popu (piosenka „The Way It Always Stars” w wykonaniu Gerry’ego Rafferty’ego. Nie brakuje tutaj bardziej etnicznego grania, co zobowiązuje ze względu na miejsce akcji (Szkocja). Słychać to już w „The Ceilidh and the Northern Lights”, gdzie pojawia się flet, marszowa perkusja oraz syntezatory budujące atmosferę jak w grupie Clannad, utrzymanym w „morskiej” tonacji „The Mist Covered Mountains” z obowiązkowym akordeonem czy skocznym „The Ceilidh: Louis’ Favourite, Billy’s Tune”, który potem się uspokaja w ładną melodię na akordeon i skrzypce.
Ale nie jest album idealny. Wadą dla mnie są tutaj krótkie utwory, które nie trwają nawet minuty i sprawiają wrażenie zapychaczy jak „The Rocka and the Water 2” czy „Whistle Theme”. Na szczęście nie przeszkadzają one w odbiorze muzyki, które jest cudowna. Za tą pracę Knopfler otrzymał nominacje do nagrody BAFTA za muzykę. I tak się zaczęła przygoda gitarzysty z filmem, ale to temat na inną opowieść.
8/10
Radosław Ostrowski
