Kamerdyner

Cecil Gaines jest młodym, czarnoskórym chłopakiem pracującym na plantacji. Po śmierci ojca i pracy w domu jako służący, ucieka z plantacji jako dorosły i szuka zatrudnienia. W końcu dokonuje kradzieży w ciastkarni, co doprowadza do… zatrudnienia jako lokaj w hotelu, aż w końcu dostaje propozycję pracy kamerdynera w… Białym Domu.

kamerdyner2

Amerykanie uwielbiają opowiadać o swojej historii i robią to w większości za pomocą prostoty, braku rozliczenia, co wywołuje odrobinę mdłości. I w ten nurt wpisywały się „Służące”, a także obraz Lee Danielsa. Twórca „Hej, skarbie” czy „Pokusy” dotyka spraw rasizmu, próbując sięgnąć rozmachem „Forresta Gumpa” (zaczynamy w latach 20., a kończymy w 2008 roku). Tylko że film Zemeckisa bardziej angażował i wciągał, pokazując obie strony Ameryki. Reżyser próbował pójść tą sama drogą – z jednej strony widzimy pracę Cecila jako kamerdynera (to głównie anegdotyczny wątek, gdzie prezydentów widzimy raptem w paru scenach), z drugiej widzimy walkę o prawa obywatelskie dla czarnoskórych. Niby jest to pokazane w sposób prosty i nieskomplikowany, a jednocześnie bez dosadności, nie zapominając o „ciemnej stronie” (Ku Klux Klan, Czarne Pantery, segregacja rasowa). Dla mnie jednak jest to mało angażujące, bardzo sentymentalne (ta muzyka w tle) i zbyt nijakie. Dlatego tak dobrze sprzedał się w USA.

kamerdyner1

Jednak „Kamerdyner” ma jeden, a nawet dwa mocne atuty – znakomite role Foresta Whitakera i Oprah Winfrey. Cecil w wykonaniu Whitakera jest facetem, który próbuje przetrwać w świecie, gdzie czarni tylko mieszkają, nie mając nic. Dlatego tak bardzo dba o swoja pracę, jest wręcz pedantyczny, co doprowadza do zaniedbań w domu i spięć z synem, który woli siłowe rozwiązania. Z kolei Oprah zaskakuje jako żona Cecila. Próbująca pogodzić zwaśnione strony, czuje się samotna i zaczyna zaglądać do kieliszka. Oboje są bardzo naturalni i ciągną ten film, który zaczyna przechodzić w zapis kluczowych dat.

kamerdyner3

Daniels mnie tym razem rozczarował, choć wcześniej nie zawodził. To typowy film ku pokrzepieniu serc, który zrozumieją i poczują tylko Amerykanie. Albo mający krewnych, którzy byli niewolnikami w USA.

6/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz