

Trzeba było zostać dresiarzem
Mieć żonę Dagmarę, synka Sebka
Trzeba było zostać cwaniakiem, z prawem na bakier
Lecz za słaby łeb mam
Trzeba było dusić w zarodku
Całą wrażliwość już od początku
Sprawdzać czy chomik na siatce
Puszczony z okna będzie latawcem
Mes jest jedną z najciekawszych postaci polskiej sceny hip-hopowej, co potwierdzał już kilkakrotnie. Ale tym razem chyba postanowił przebić samego siebie i zastanowił się, co by było, gdyby został dresiarzem na początku swojej drogi zawodowej. A dalej jest jeszcze ciekawiej.
Za bity tutaj odpowiadają znani producenci hip-hopowi Sherlock oraz Szogun i naprawdę się napracowali. Mamy tutaj dźwiękowy koktajl Mołotowa. Od klasycznego pulsowania przez jazzową wkretkę („Nie skumasz jak to jest”) aż do chilloutu („Będę na działce”) i eksperymentowania. Elektronika tutaj pulsuje, w dodatku naszpikowane jest tutaj wieloma smaczkami takimi jak odgłos autobusu + głos lektora Piotra Borowca („Ikarusałka”), dubstepowa wstawka („Trze’a było”), w dodatku nie pozbawione potencjału przebojowości, minimalistyczny podkład („Głupia, spięta dresiara” z organami Hammonda oraz nakładającymi się głosami), wrzucone fragmenty starych piosenek („Będę na działce”), a nawet pójście w stronę klubowego disco („LoveYourLife”). Do tego jeszcze swoje robi gitara („Ochroniarz Patryk”). Na bogato jest i te 17 utworów mija jak w mordę strzelił.
Mes też zaszalał, nie boi się także samemu śpiewać w refrenach (wychodzi mu to całkiem nieźle) i technicznie też pozostaje w wysokiej formie, a jego flow jest naprawdę bardzo przyjemne w odsłuchu. A w tekstach Mes poza obserwacją rzeczywistości nie skupia się na sobie czy imprezach. Podsumowuje ostatnie 25 lat („W autobusie z cmentarza”), zastanawia się co by było, gdyby pozostał dresiarzem czy opowiada dość pokręconą bajkę o misiu spełniającym życzenia („LoveYourLove”). A to i tak nie wszystko.
Jakby było tego mało Mes zaprosił wielu gości, w większości spoza środowiska hip-hopowego (poza Peją). I to zarówno muzyków (trębacz Michał Tomaszczyk i pianista Zbigniew Jakubek) oraz wokalistów (Andrzej Dąbrowski w „Asie”, Skubasa w „Ochroniarzu Patryku” czy Olafa Deriglasoffa w „Tul petardę”). Choć te występy są ograniczane do refrenów, to brzmią one naprawdę dobrze wkomponowane w całość.
Trzeba stwierdzić, że Mes swoim najnowszym podzieli swoich fanów. Mieszanka oldskulowego brzmienia z eksperymentalną elektroniką oraz wnikliwymi obserwacjami muszą eksplodować. Dla mnie to było naprawdę pomysłowe i odświeżające. Najlepsza płyta hip-hopowa tego roku? Być może.
8,5/10
Radosław Ostrowski
