Wilk

Jack Randall jest pracownikiem wydawnictwa w średnim wieku, który ma zostać przeniesiony. Wyciszony, spokojny facet pewnej nocy potrąca wilka. Próbując go sprawdzić, zostaje pogryziony. Pozornie mężczyźnie nic się nie dzieję, ale po pewnym czasie odkrywa pewne pozytywne zjawiska: wyostrzone zmysły, głód życia, większa aktywność seksualna. Ale kiedy zauważa w swoim ciele (w miejscu pogryzienia) owłosienie, zaczyna się niepokoić.

wilk_1

O Mike’u Nicholsie można powiedzieć wiele, ale nie to, żeby bawił się w kinie gatunkowym. Ale dwadzieścia lat temu postanowił zrobić horror – jeden z trudniejszych gatunków. Tylko jak wywołać tu strach i grozę we współczesnym świecie bazując na tak – wydawałoby się – błahej historii? Nichols stawia przede wszystkim na klimat – mroczny (Nowy Jork nocą – a zwłaszcza jego lasy, wyglądają tutaj bardzo pięknie), ze stylowymi zdjęciami, gdzie same brutalniejsze momenty są wycinane (innymi słowy nie pokazane wprost, co chyba jest pewną zaletą). Sama historia jest niezła zabawą kliszami (nie brakuje i romansu, chodzenia po lesie, zabijania zwierząt itp.), a osadzenie tego w środowisku nastawionym na profit, dodaje drugiego dna. Bo czasami, by przetrwać na rynku, trzeba obudzić w sobie zwierzę, tylko czasami cena może być dość wysoka (świetna charakteryzacja i metamorfoza w wilka).

wilk_2

Sam film byłby niezły, gdyby nie pewnie prowadzeni aktorzy. Jack Nicholson w roli głównej sprawdza się znakomicie (rola ta została napisana specjalnie dla niego), a jego metamorfoza jest bardzo przekonująca. Z wyciszonego i starszego faceta staje się pełnym wigoru, odwagi i pewności siebie facetem, znającym swoją wartość, ale tez bojącym się tej niebezpiecznej przemiany. Partneruje mu po prostu zjawiskowa Michelle Pfeiffer (niemal idealna kombinacja urody i inteligencji, czyli Laura Alden), niezawodny James Spader (dwulicowy karierowicz Stewart) oraz w mocnym epizodzie Mo Puri (dr Alezias, zajmujący się paranormalnymi zjawiskami).

wilk_3

Nikt nie spodziewał się niczego dobre, a efekt okazał się więcej niż przyzwoitym horrorem. Ma klimat, stylowe zdjęcia, piękną muzykę (Ennio Morricone – więcej mówić nie trzeba) oraz niezawodnych aktorów. Całość jest naprawdę nie głupią rozrywką, choć nie dla wszystkich (fani krwawej zadymy mogą poczuć się rozczarowani).

7/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz