

Kiedy w 2004 roku, szwedzki zespół Europe reaktywował się, fani mogli przeżyć szok. Zamiast przebojowych utworów w rodzaju „The Final Countdown”, coraz bardziej brzmienie przypominało hard rocka oraz bluesa z lat 70., czego kwintesencją był ich ostatni album „Bag of Bones”. Czy będzie tak samo w kwestii „War of Kings”?
Za produkcję odpowiada pochodzący z Nashville Dave Cobb, jednak już otwierający całość utwor tytułowy wskazuje jedno – zmian nie będzie. Nadal dominują ciężkie gitarowe granie pachnące klasyką spod znaku Deep Purple czy Black Sabbath. Podniosły wstęp, spokojne dość tempo oraz mocne uderzenia perkusji zmieszane z chwytliwym riffem tworzą bardzo mocny kawałek, chociaż przewija się też elektroniczny pomruk. Kompletnie inny jest dynamiczny „Hole in My Pocket” z niskimi dźwiękami gitar. I ta przeplatanka dwóch stylów będzie się mieszać i towarzyszyć nam do końca. Nie zabranie też wejścia w bluesa („Praise You” ze świetnymi klawiszami oraz basem), ostrych wejść Hammondów („California 405” czy brawurowe „Days of Rock’n’Roll”) oraz świetnych riffów Johna Noruma (najlepsze w „Children of the Mind”).
Do tego trzeba pochwalić znakomity głos Joeya Tempesta, który idealnie pasuje do tego całego entourage’u i nie ma w tym krztyny fałszu. Coraz bardziej przekonuję się do nowego Europe i z płyty na płytę się rozkręcają Szwedzi.
9/10 + znak jakości
Radosław Ostrowski
