Gracz

James Bennett był kiedyś bardzo obiecującym pisarzem, który odniósł sukces debiutancką powieścią. Jednak od śmierci swojego dziadka, w jego życiu zmieniło się wiele – zaczął wykładać literaturę na uniwersytecie, jednak jego największym problemem jest uzależnienie od hazardu. Bennett pakuje się w większe tarapaty, kiedy zapożycza się u Neville’a Baraki, by spłacić pana Lee. Ma 7 dni na spłacenie długu – ponad 250 tysięcy dolarów.

gracz1

Opromieniony sukcesem „Genezy planety małp” Rupert Wyatt tym razem postanowił nakręcić remake filmu Karela Reisza z 1974 roku, by opowiedzieć o kolejnym nałogowcu. Hazard jest równie niebezpieczny jak każdy nałóg – pozornie prosta intryga związana ze spłatą długu ulega komplikacji z powodu nałogu, który staje się jedynym sensem życia. Nawet praca przestaje sprawiać mu przyjemność, co widać w scenach wykładów na uniwersytecie. Studenci mają go gdzieś i przychodzą tylko po to, by dostać zaliczenia, a gangsterzy są bardzo bezwzględni i nie boja się użyć siły, by odzyskać dług.

gracz2

Pod względem realizacji „Gracz” przypomina gangsterskie kino Martina Scorsese tylko bez narracji z offu – długie ujęcia, mroczny klimat podziemnych kasyn i różnych spelun robi wrażenie, tak samo montaż był bez zarzutu (kluczowa dla filmu scena meczu koszykówki). Dodatkowo jeszcze klimat potęgowany jest mieszankę elektronicznej muzyki Jona Briona z piosenkami, głównie z lat 70. (m.in. Rodriguez czy przerobiony na reggae Pink Floyd), współgrając z wydarzeniami ekranowymi. Można się przyczepić do hollywoodzkiego zakończenia czy dość wolnego tempa akcji, jednak pewna reżyseria Wyatta pozwala ogląda ten film bez problemów.

gracz3

Sporym plusem jest też zaskakująco dobra gra aktorska. Nie jestem wielki fanem Marka Wahlberga, jednak od paru lat prezentuje więcej niż przyzwoity poziom. Także w „Graczu” prezentuje się z dobrej strony. Jego chłód podczas gry oraz brutalna szczerość i ignorancja innych działają jak bomba atomowa, choć pozornie twarz sprawia wrażenie obojętnej. Jednak w oczach widać więcej, a kilka scen (próba sprzedania zegarka czy ostatnia gra w ruletkę) to perły w wykonaniu tego aktora. Mocni są też Michael Kenneth Williams (bezwzględny Baraka) i Alvin Ing (pan Lee), z którymi nie należy zadzierać. Jednak film kradnie wyborny John Goodman jako lichwiarz Frank, które wypowiedzi to błyskotliwe obserwacje nałogu, a jego filozofia jest bardzo interesująca. Słabiej prezentuje się Brie Larson w roli Amy – studentki i dziewczyny Bennetta. Miłość (troszkę za mocne słowo) między nią a nałogowym hazardzistą wydawała mi się mało wiarygodna, a specyficzna uroda Larsen nie przemawiała do mnie.

gracz4

Nowy film Brytyjczyka ma w sobie coś z klimatu Martina Scorsese, co widać w sposobie realizacji i pokazuje, że Mark Wahlberg potrafi grać. Choć lepszym studium nałogowego gracza pokazał „Hazardzista” ze znakomitym Philipsem Seymourem Hoffmanem, to „Gracz” nie jest od niego gorszy. Niegłupia rozrywka i stylowe kino.

7/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz