Artur Andrus – Cyniczne córy Zurychu

Cyniczne_cory_Zurychu

Legendarny konferansjer estradowy, autor szalonych i pokręconych tekstów oraz twórca nowych gatunków polskiej piosenki powrócił. Opromieniony platynowym sukcesem „Myśliwieckiej”, dziennikarz radiowej Trójki zwany przez Indian Tym, co Pił w Spale i Spał w Pile, Artur Andrus niczym rycerze Jedi powraca z nowym materiałem, by podbić listy przebojów oraz zadowolić swoich fanów. Co zapewne już zrobił tytułem – „Cyniczne córy Zurychu”.

Dwanaście szalonych piosenek nagrano ze wsparciem Łukasza Borowieckiego i Wojciecha Steca, czyli złotego składu z „Myśliwieckiej”, a także Grupą Mo Carta. Nie brakuje tu zarówno skrętów w jazz (trąbki w „Nie zaczynaj”), warszawskiego folkloru („Baba na psy” z obowiązkowym banjo i klarnetem), nowatorską szantę narciarską („Nazywali go Marynarz”) czy kompletnie wystrzałową polską piosenkę turecką (tytułowy utwór). Ale dominuje tutaj przede wszystkim jazzowa elegancja (własna wersja „Mona Lisy” do melodii Nat King Cole’a czy „Zając na Manhattanie” z łagodnymi klawiszami Wojciecha Karolaka) oraz skrętów w piosenkę francuską (płynące smyczki w „Szalonej Krewetce” – kompozycja Włodzimierza Korcza). Dla siebie znajdą tez fani rocka (gitarowa wersja „Baby na psy”) oraz pieśni chóralnej („Twarz Moniuszki” w wykonaniu chóru mieszanego składającego się z Grupy Mo Carta i ich żon). Jest to szaleństwo gatunkowe, w którym Andrus czuje się niemal jak ryba w wodzie.

Powiedzmy sobie to wprost – Andrus wielkim wokalista nie jest, ale potrafi oczarować swoim ciepłym głosem („Mona Lisa – rodowód”), nieraz posuwając się do brawury (tytułowa piosenka zaśpiewana w lekko „pijackim” stylu z nadekspresyjnym „aaaaaaaaaaaaaaaa”). Jednak Andrusa – poza Grupą Mo Carta – wspiera wokalnie wiele znakomitości jak Zbigniew Wodecki („Szalona Krewetka”), Dorota Miśkiewicz (kolęda „Bambino jazzu”) czy Ewa Cichocka z Czerwonego Tulipanu („Diridonda”). Jednak prawdziwą siłą Andrusa są jego teksty mocno ocierające się o absurd i rozbrajające puenty – niepozbawione aluzji do innych piosenek („Nazywali go Marynarz” – fraza „Jeszcze się tam jak żagiel bieli”, „Baba na psy” – fragment „Głos Wybrzeża nosi w pysku”).

Powiem krótko – niemożliwe stało się faktem i jestem w stanie postawić sto euro przeciw stu złotym, że „Cyniczne córy Zurychu” powtórzą sukces „Myśliwieckiej”, a wiele piosenek znów będzie szaleć na parkiecie. Dlaczego ten album nie jest refundowany przez NFZ? Nie rozumiem.

10/10

Dodaj komentarz