Hiszpanka

Jest grudzień 1918 roku. Polska od miesiąca jest niepodległym krajem, który jeszcze o wolność musi troszkę powalczyć. Z Londynu przybywa do Poznania Ignacy Jan Paderewski, by objąć tekę premiera odrodzonego kraju. Pruskiej armii mocno się ta sytuacji nie podoba i za wszelką cenę muszą zatrzymać Paderewskiego. Wynajmują słynnego spirytystę i telepatę, doktora Abuse. Czy Polakom uda się uchronić przyszłego premiera? Grupa polskich mediów decyduje się zatrudnić drugiego zdolnego telepatę – Rudolfa Funka.

hiszpanka1

Próba zrobienia w Polsce kina szalonego, pokręconego, bawiącego i żonglującego gatunkami. Łukasz Barczyk – enfant terrible kina polskiego – tym razem postanowił opowiedzieć o polskiej historii, bazując na elementach czystej fikcji, gdzie w tle pojawiają się postacie historyczne. Sensacyjna intryga, steampunkowa estetyka i teatralne aktorstwo – mieszanka Lyncha, Gilliama i jeszcze na siłę można tu dodać Wesa Andersona. Największym problemem tego filmu dla mnie jest to, że sam nie wie o czym ma być. Watki sensacyjne, szpiegowskie, fantastyczne i historyczne (w tle przygotowania do powstania wielkopolskiego) mieszają się ze sobą, ale cała akcja jest prowadzona tak wolno, ze nie udaje się Barczykowi wciągnąć i utrzymać w napięciu czy zainteresować.

hiszpanka2

Trudno się przyczepić do warstwy wizualnej – reżyser dopieszcza detalami (kostiumy i scenografia robi wielkie wrażenie – wygląd Poznania), kamera ma kilka świetnych ujęć (wejść młodej pary do hotelu czy zastawiona pułapka na Abuse w jachcie), ale czasami nietypowa perspektywa podawana tutaj zbyt często („żabia” perspektywa czy zniekształcenia) działa tutaj odstraszająco. Sytuacje próbuje jeszcze twórca ubarwić intertekstualnymi gierkami, gdzie można złapać cytaty z innych scen (użycie mocy Abuse wobec niedowierzającego oficera jak w „Gwiezdnych wojnach” czy Paderewski tropiący muchę niczym Walter White z „Breaking Bad”) jak i elementów szarad (groteskowe spektakle reżyserowane przez niejakiego Stanisława Kybryka czy obecność Tiedemana z Hakaty). Jednak to wszystko jeszcze bardziej rozsadza ekran, nie stanowiąc żadnej spójności. Dodatkowo jeszcze zakończenie wprawia w kompletny mętlik.

hiszpanka3

Jak wspominałem aktorstwo jest tutaj świadomie teatralne, a postacie przerysowane. Wielu może zdenerwować zmodulowany głos kilku bohaterów (bardzo niski i niewyraźny), ale tak naprawdę każdy wczuwa się w konwencje i poziom jest dość równy. Jednak najbardziej spodobali mi się: demoniczny Crisplin Glover (potężny dr Abuse) oraz lekko ironiczny Jan Peszek (przedsiębiorca Tytus Ceglarski). Także podejście do spraw patriotycznych dalekie jest od słodzenia oraz martyrologii, za co należy się plus.

hiszpanka4

Grany przez Peszka przedsiębiorca mówi w filmie: „Droga ta impreza (…) Polska.” To zdanie idealnie pasuje też do „Hiszpanki”, która jest po prostu nierówna. Pogmatwana i skomplikowana intryga miesza się z trudnym odbiorem oraz brakiem napięcia. Nierówne kino i (bardzo) ambitna porażka. A mógł z tego powstać film w stylu nowego „Sherlocka Holmesa”.

5,5/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz