Trop

Rok 1954, stan Nowa Anglia. Do pewnego bogatego domostwa zostaje zaproszonych sześcioro gości – trzy  kobiety i trzech mężczyzn. Na miejscu zauważają jedynie lokaja Wardswortha oraz pokojówkę Yvette. Na miejscu pojawia się też osoba, od której rzekomo dostali zaproszenie do domu. Okazuje się, że mężczyzna był szantażystą każdego z gości. Kiedy „gospodarz” zostaje zamordowany, zaczyna się trudna i niebezpieczna gra. Kto i dlaczego zabił? Zrobił to ktoś z gości czy może ktoś trzeci, obserwujący całą sytuację?

Dziś pojawiają się głosy oburzenia, gdy producenci filmowi chcą przenieść na ekran grę planszową (patrz: „Battleship” na podstawie gry w statki), jednak 30 lat temu pewien brytyjski filmowiec Jonathan Lynn postanowił przenieść na ekran słynną grę planszową Clue (znaną tez w niektórych krajach jako Cluedo). W skrócie chodziło o to, co w fabule filmu. Jeśli komuś skojarzyło się z kryminałami Agathy Christie, to jest to słuszne skojarzenie. Gotyckie domostwo, sami podejrzani, każdy miał motyw, sposobność i narzędzie (wszyscy dostali je w „prezencie” od szantażysty). Pojawiają się kolejne tropy, zagadki i morderstwa, przez co można poczuć się zdezorientowanym. Lynn nie ułatwia sprawy, byśmy wiedzieli więcej od reszty bohaterów i to zmusza do wytężenia swoich szarych komórek. Finał zaskoczy wszystkich (zwłaszcza, że są aż trzy), stanowiąc jednocześnie satysfakcjonujące rozwiązanie, jak i dowcipną puentę. Bo motywy nie zmieniają się od zarania ludzkości – zazdrość, namiętność, pieniądze, tajemnica.

Wszystko to jest z jednej strony wykonane bardzo precyzyjnie – od scenariusza przez stylowe zdjęcia i dowcipną muzykę po masę humoru zarówno słownego (ironiczne i błyskotliwe dialogi) jak i sytuacyjnego. Wszyscy, mimo podejrzeń oraz wzajemnej nieufności, próbują ustalić prawdę, co też jest źródłem komizmu.

Każda z postaci jest na tyle wyrazista, że trudno kogokolwiek z obsady wyróżnić. Dodatkowo gra aktorska okazuje się zmyłką, gdyż nie pomaga ona rozwikłać sprawy morderstwa. Jednak jeśli kogokolwiek miałbym wyróżnić, to byłby brawurowy Tim Curry w roli kamerdynera, próbującego opanować sytuację i rozwiązać łamigłówkę. Ekspresja oraz dynamika ruchów aktora (zwłaszcza w finale), działają jak petarda, ale nie można nie wspomnieć równie znakomitych ról Christophera Lloyda (prof. Plum), nierozgarniętego Michaela McKeana (homoseksualista pan Green), nadekspresyjną Eileen Brennan (pani Peacock) czy apetyczną Lesley Ann Warren (pani Scarlett).

trop7

Wariacka komedia, czasami ocierająca się o absurd i świetny kryminał, będący także pastiszem tego gatunku. Inteligentne połączenie, które od 30 lat nadal bawi i śmieszy. Kto dzisiaj potrafi zrobić taki koktajl?

8/10 + znak jakości

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz