Natalie Imbruglia – Male

Male

Ta australijska wokalistka to klasyczny one hit wonder. Każdy zna jej utwór „Torn”, który przyniósł jej sławę i popularność. Ale to był rok 1997, potem pojawiały się kolejne albumy, ale nie zrobiły one żadnej furory na listach przebojów czy w świadomości słuchaczy. Dlatego Australijka dokonała dość bezpiecznego wyboru i jej nowy, powstały po sześciu latach „Male” zawiera covery. Takie albumy gwarantują bezpieczny i pewny sukces komercyjny.

„Male” jednak ma dość nietypowy pomysł na siebie. Bo album zawiera piosenki wykonywane przez mężczyzn, co pozornie wydaje się nieoczywiste. I pojawiają się tutaj niespodzianki w doborze utworów. Na dzień dobry dostajemy „Instant Crush” z ostatniej płyty Daft Punk. Elektroniczną dyskotekę i funkową gitarę elektryczną zastępują żywe instrumenty, ze wskazaniem na fortepian, łagodne smyki, akustyczną gitarę oraz dość szybko poprowadzoną perkusja w refrenie (tylko po cholerę dodawać jeszcze wersję radiową?). Dalej jest jeszcze ciekawiej, bo jest i Damien Rice, Tom Petty, Pete Townsend, a także Iron & Wine oraz Death Cub for Cutie, czyli muzyków indie. Czyli wybór raczej mniej oczywisty, co już samo w sobie jest dużym plusem.

Wielu za to może rozdrażnić pewna monotonność w aranżacji, stawiając na akustyczną gitarę w pierwszym planie („Cannonball” czy „The Summer”, idące w stronę folkowo-country) i spokój w większej części utworów. Na szczęście zdarzają się ciekawe ozdobniki (chórek w „The Summer”, ładne i skoczne smyczki w „I Will Follow You into the Dark” czy „Goodbye in His Eyes” czy cymbałki w marszowym „Let My Love Open the Door”), a kompletnie rozłożyło mnie… „Friday I’m In Love” The Cure, którego słuchałem z bananem na twarzy. Spójny, ciepły klimat oraz delikatny wokal Natalii jest zdecydowanie dużym plusem.

Ktoś powie, że to niby nic nowego i można było bardziej zaszaleć. Owszem, ale „Male” to bardzo przyzwoity materiał. Taki idealnie pasujący do powoli zbliżającej się jesieni. Mam nadzieję, że przyjmie się.

6,5/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz