Stanisława Celińska – Atramentowa… Suplement

atramentowa suplement

Płyta „Atramentowa” Stanisławy Celińskiej odniosła gigantyczny sukces, osiągając status Platynowej Płyty. Okazało się, że nie wszystkie piosenki zmieściły się w podstawowej edycji płyty. Dlatego wyszedł drugi album zwany „suplementem”, gdzie znów za produkcję odpowiada Maciej Muraszko.

Stylistycznie nic się nie zmieniło – to jazz zmieszany z bossa novą, a piosenek jest dziewięć. Znów są covery i to aż dwa – czarujący „Manha de Carnaval” (temat z „Czarnego Orfeusza”) z polskim tekstem napisanym przez samą Celińską oraz „Pod papugami” z melancholijnym akordeonem i czarującym fortepianem. Dalej jest dość różnorodnie – od spokojnych, płynących melodii („Za spokojnie” – rzeczywiście dość spokojny utwór) po te żwawsze i przebojowe („Trudny dzień” czy „Wybierz się w drogę”), gdzie błyszczy zwłaszcza saksofon. I tak jak „Atramentowa” jest to muzyka pełna refleksyjnych tekstów na temat życia w ogóle. Niespodzianką jest gitarowe „W głębokich cieniach”, będące coverem kołysanki z „Dziecka Rosemary” oraz pachnące dancingami lat 70. „W imię miłości”.

Sam głos Celińskiej to prawdziwa bomba, która niby spokojna, ale z potężną siłą rażenia i idealnie współgrająca z tekstami oraz muzyką. I nie miałem wrażenia, że był to tylko skok na kasę, ale kontynuacja raz obranej ścieżki. Dojrzała i konsekwentnie realizowana opowieść.

7,5/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz