Iza Kowalewska – Pod dachami Paryża

iza1

Wokalistka znana z zespołu Muzykoterapia, kolejny raz postanowiła pokazać się w solowym dziele. Tym razem – jak sugeruje tytuł – zmierzyła się z piosenką francuską. Niby nic nowego, bo takich albumów powstało mnóstwo, więc byłem dość sceptyczny. Fakt, że piosenki zostały przetłumaczone na polski, mógł być dobrą monetą.

Jeśli chodzi o instrumentarium i aranżacje, to nie ma rewelacji – w końcu jak Francja, to musi być akordeon, prawda? Czuć go zarówno w mroczniejszym „Jak wosk” (te dzwony), gdzie Iza śpiewa dość agresywnie (poza refrenem), jak i melancholijnym „Los jak zegar” z łagodną gitarą. Nie zabrakło też nieśmiertelnych standardów jak „Parole, parole” z oldskulową gitarą elektryczną i gościnnym udziałem Adama Struga czy „Wenus z Milo” (melodia z filmu „Czarny Orfeusz”). Nawet silniejsze wejścia współczesnego popu (elektronika i elektroniczna perkusja) nie są w stanie zepsuć tej lirycznej aury, która zaskakuje, a Kowalewska robi wszystko, by przykuć nasza uwagę. Pełne gitar „Tak czy nie”, odrobinę psychodeliczna „Anonimowa para” z niepokojącymi klawiszami, folkowe „Asfaltowe country” z nakładającymi się głosami Izy w chórku. Ale dominuje tutaj eleganckie brzmienie z Paryża, które troszkę rzadko jest łamane. Nie znaczy to, że „Pod dachami Paryża” jest albumem nudnym i pachnącym naftaliną.

Sam głos Izy intryguje – od delikatnego szeptu po bardziej ekspresyjne chwile, ale zawsze jest to wokal pełen emocji i naturalny do samego końca. To w połączeniu z niegłupimi tekstami, daje coś, co wielu zwykło mawiać inteligentnym popem, którego w ostatnim czasie coraz mniej czuć. Można było sobie odpuścić „Sous le ciel de Paris” – jedyny utwór śpiewany po francusku, ale wszystko inne absolutnie jest warte uwagi.

7,5/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz