Zucchero – Black Cat

Zucchero_-_Black_Cat

Jeden z najbardziej znanych wokalistów z Włoch sławę osiągnął dzięki duetowi „Sensa una donna” nagranym z Paulem Yougiem na początku lat 90. Potem jeszcze była „Baila” na początku nowego tysiąclecia, jednak potem Zucchero poza macierzystymi Włochami nie osiągnął takiego rozgłosu. Włoch sobie jednak z tego nic nie robi i w tym roku wydał nowy materiał.

Od strony produkcyjnej za „Black Cat” odpowiadają T-Bone Burnett (współpraca m.in. z Eltonem Johnem), Don Was (m.in. Bob Dylan, Bob Seger, The Rolling Stones) i Brendan O’Brien (m.in. Pearl Jam). I wyszła z tego ciekawa mieszanka klasycznego bluesa z nowoczesnym sznytem. I czuć to już w singlowym opeerze „Partigiano Reggiano”, gdzie do delikatnej elektroniki wchodzi szybki fortepian, wspierany w refrenie przez dęciaki oraz żeński chórek. A dalej jeszcze ciekawiej – nie brakuje weselnych organów (początek „13 Buone Ragioni”, który potem jest skoczny i miesza plastik z żywym instrumentarium), zadziorniejszej gitary elektrycznej (ostre „Ti Voglio Sposare”, gdzie klawisze nawet brzmią ostro), jak i bardziej lirycznego oblicza (elektroniczno-smyczkowe „Streets of Surrender”, gdzie artystę wspiera swoją gitarą sam Mark Knopfler – jest jeszcze włoska wersja tego utworu, ale chyba wolę anglojęzyczną) czy skręty w country (wspierany przez Aviciego – ten fortepian fantastyczny – w mrocznym „Ten More Days”).

„Black Cat” jest bardzo różnorodne, w producenci tak czarują, że Cukiereczek jest słodki, ale nie przesłodzony. Bogactwo dźwięków tworzone przez instrumenty (gitara, perkusja, klawisze, klaskanie) robi niesamowite wrażenie, a wszystko jest przebojowe i strasznie lekkie. Miałem wrażenie przepychu w bluesisku „Hey Lord” z wplecionym chórem gospel, które było zbyt patetyczne, a najciekawiej było w gitarowych „Turn The World Down” czy wyciszonej „Terra Incognita”, nie będącej w zadnym wypadku zapełniaczem.

Włoski wokalista jak zawsze śpiewa mieszanką języka włoskiego i angielskiego, jednak nie poczułem tutaj żadnego chaosu, ale takiej energii w nim mogłoby pozazdrościć wielu młodzieniaszków. Trudno powiedzieć, czy to będzie kolejny album, co namiesza w radiu. Nie zmienia faktu, że Zucchero wydał solidny, dobry materiał.

7,5/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz