Pojedynek

Rok 1977 dla Wielkiej Brytanii miał być rokiem, w którym objawił się pewien debiutant. Człowiek ten wcześniej realizował tylko reklamy i krótkie metraże, by zmierzyć się z samym Josephem Conradem. Filmowiec ten nazywał się Ridley Scott, a jego debiutem był ciepło przyjęty w Cannes „Pojedynek”.

pojedynek1

Wszystko toczy się w trakcie wojen napoleońskich. Bohaterów jest dwóch i obydwaj są porucznikami huzarów. Armand d’Hubert jest spokojnym i opanowanym służbistą, podczas gdy Gabriel Feraud to porywczy i pełen temperamentu człowiek, szukający sobie każdego celu do konfrontacji. D’Hubert zostaje wyznaczony do przekazania aresztu domowego na Ferauda za pojedynkowanie się z siostrzeńcem burmistrza, ten jednak unosi się honorem i żąda pojedynku, gdyż tylko w ten sposób może zmazać plamę na honorze. Dla przełożonych ta sprawa staje się ością w gardle i próbują wszelkich sposobów, by zatrzymać tą bzdurę.

pojedynek2

Scott przenosi całą opowieść na przestrzeni 15 lat, gdzie panowie chcąc nie chcąc pojedynkują się ze sobą, chociaż ważniejszy od nich jest pojedynek Napoleona z całym światem. Jak wspomniałem przełożeni stosują różne sztuczki: awans, przeniesienie do innych jednostek (w sensie grupy), nawet w inne miejsca. Bezskutecznie, jakby czuwało nad nimi fatum, a błahostka staje się źródłem nieskończonej obsesji. Reżyser, trzyma się Conrada w pokazaniu jak bardzo cienka jest granica między honorem a dumą, rozsądkiem a głupotą. Widać też, że twórcy mieli bardzo skromny budżet (zaledwie milion funtów), dlatego postawiono na naturalne plenery. Trudno nie zachwycić się pięknymi krajobrazami ruin zamku, gdzie dochodzi do finałowego starcia czy syberyjskich mrozów niszczących ludzkie życie. Także same sceny pojedynków kręcone z pietyzmem i niepozbawione dynamiki, nawet jeśli do starcia dochodzi w piwnicy.

pojedynek3

Więc czemu film oceniam jako zaledwie niezły? Ta ścinka i przeskoki w czasie wywołują zwyczajne znużenie oraz dezorientację. Bo przechodzimy z jednego pojedynku do drugiego, jedynie w połowie pozwalając sobie na dokładniejsze skupienie się na bohaterach oraz ich otoczeniu. Obydwaj bohaterzy (naprawdę dobrzy Harvey Keitel oraz Keith Carradine) wydają się być pionkami tej absurdalnej sytuacji. Jak pisał w jednym z utworów Conrad: „Honor to coś, czego nie da się wyjaśnić, ale bez niego życie nie ma sensu”. Porywczy Feraud trochę za mocno się sobie te słowa do serca, co doprowadza do bezsensownego sporu, gdzie nie ma w zasadzie żadnego dobrego wyjścia. Ale sam „Pojedynek” nie do końca wytrzymał próbę czasu i dopiero następne filmy pokazały talent Scotta.

6,5/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz