Ludojad

Gdzieś w Sudanie przebywa niejaki Caine – drobny przemytnik i amerykański cwaniak. Ale ostatnia akcja skończyła się wpadką i nasz bohater pozostaje spłukany. Trafia do miasta, z którego chce się wyrwać dalej. I znajduje robotę na statku należącym do profesora Dana Mallare’a i jego córki Anny. Oboje prowadza badania oceanograficzne i potrzebują człowieka do pracy przy statku, gdyż ten często się psuje. Caine jednak nie daje się nabrać, gdyż chodzi o coś zupełnie innego i jest to powiązane z rekinami oraz skarbem.

ludojad2

Samuel Fuller tym razem idzie w stronę kina gatunkowego, niepozbawionego ambicji, jednak wszystko zepsuło zderzenie z producentami oraz śmiercią kaskadera podczas realizacji. To spowodowało, że producenci wykorzystywali to do promocji filmu oraz jego przemontowania go, by było więcej scen z rekinami. To mogło być dobre kino przygodowe, będąc jednocześnie gorzką refleksją na temat chciwości. Niestety, wszystko to jest bardzo letnie, bardziej skupione na scenach akcji (bójki, starcia z rekinami), przez co bardziej ciekawe wątki jak zgorzkniałego, pijanego lekarza czy ciągłych przetasowań, wynikających z nieufności zostają zepchnięte na dalszy plan. Intryga coraz bardziej się nie klei, scenom brakuje napięcia (ładna, jazzowa muzyka gra przyjemnie i bardziej się nadaje do Bonda), a wszystko strasznie się wydłuża. Owszem, to wszystko pięknie wygląda (nie tylko w kolorze), a zdjęcia podwodne są po prostu obłędnie sfilmowane (poza rwanym montażem), co daje sporo frajdy.

ludojad3

Jedynie, co wybija ten film na wyższy pułap jest grający główną rolę Burt Reynolds. Czarujący, wysportowany, z surowym zarostem, odnajdujący się w każdej sytuacji cwaniak. Nie znaczy to, ze jest bohaterem pozbawionym wrażliwości, co mocno podkreśla relacja z poznanym na mieście chłopcem. Także partnerujący aktorowi Barry Newman (profesor Mallare) oraz apetyczna Silvia Pinal (Anna) dają radę swoim postaciom. Ale to wszystko za mało, by mówić tutaj o udanym filmie Fullera.

ludojad1

Jasne, to nie była wina reżysera, tylko producentów przemontowujących całość, przez co przypomina się przypadek „Twierdzy” Michaela Manna. Da się ten film obejrzeć, ale jest on po prostu zbyt letni i nieangażujący. Nawet obecność rekinów (prawie jak w „Szczękach”) nie jest w stanie podnieść i zbudować napięcia. Szkoda.

5/10

Radosław Ostrowski

Samuel_Fuller

Dodaj komentarz