Zaćma

Julia Brygisterowa to jedna z najbardziej zagadkowych postaci okresu PRL. Bezwzględna prokurator czasów stalinowskich, zajmująca się inwigilacją Kościoła, pod koniec swojego życia nawróciła się ku Bogu i zmarła jako żarliwa katoliczka. Postać pełna sprzeczności, która zasługuje na bliższe poznanie. „Zaćma” to próba poznania tej niejednoznacznej bohaterki.

zama1

Punktem wyjścia dla opowieści jest spotkanie „Krwawej Luny” (tak nazywano Brygisterową ze względu na swoje okrucieństwo) z prymasem Wyszyńskim. Miejscem spotkanie był Zakład dla Niewidomych w Laskach, prowadzony przez zakonnice. Kobieta, będąca już teraz osobą prywatną, nie ma takich wpływów i znajomości. Sama jest poddana inwigilacji (narracja z offu), traktowana przez księży tak, jak swoich więźniów podczas przesłuchania, tylko bez stosowania tortur. Tylko, że Bugajski nie jest w stanie wejść głębiej i brakuje zwyczajnie odpowiedzi na jedno pytanie: dlaczego? Dlaczego Brygisterowa chce się nawrócić? Czy to wynika z próby przewartościowania, strachu przed oskarżeniami o przeszłość czy dawno skrytymi wyrzutami sumienia? Czyli co było przyczyną zmiany?

zama2

Reżyser idzie niebezpiecznie w stronę banału i kiczu. W retrospekcjach kobieta przedstawiana jest jako ta zła, brutalna i bezwzględna. Jakby to była adaptacja jakiegoś komiksu – skrajnie przerysowana, niepoważna, z nachalną symboliką (Ewangelia wg Mateusza, więzień przypominający Chrystusa i pojawiający się w Kościele jako ukrzyżowany). Dlatego tak trudno mi było uwierzyć w tą przemianę, jak i samą bohaterkę. Nie pomagają w tym też dialogi, bardzo mechaniczne, czasami skrajnie urzędowe, a rozmowa Julii z prymasem ogranicza się do rzucania nazwiskami filozofów oraz banałów o wierze, winie, karze, dokupieniu. I do tego ta sakralna muzyka w tle – chyba bardziej się nie da.

zama3

Tak naprawdę całość przed porażką ratuje strona wizualna. Piękne zdjęcia Arkadiusza Tomiaka, ze świetnym oświetleniem potrafią zbudować klimat epoki. Także wręcz surowa scenografia może się podobać. Ale aktorsko wybijają się dwie role: Maria Mamona jako Brygisterowa oraz Janusz Gajos w roli niewidomego księdza, mającego do pogadania z kobietą. Aktorka bardzo sugestywnie pokazuje zagubienie bohaterki, która się miota, wręcz wypiera się swojej przeszłości, a największe wrażenie robi podczas rozmowy ze szpiclem, gdzie odzywa się jej dawny charakter. Gajos z kolei skrywa pewną tajemnicę i jego rozmowy z panią prokurator mają wiele iskier.

zama4

Bugajski chyba podczas kręcenia „Zaćmy” dostał chwilowego oślepienia, bo film jest sporym rozczarowaniem. Historia mogąca wywołać dyskusję na temat nieobliczalnego charakteru człowieka, staje się banalnym dyskursem na temat wiary i przeszłości. Potencjał zmarnowany po całości.

5/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz