Tożsamość zdrajcy

Wszystko zaczyna się w Londynie. Tam pracuje Alice Racine – urzędniczka ds. imigracji. Ale tak naprawdę jest wycofaną z terenu agentką CIA, zbierającą informacje o planowanych zamachach terrorystycznych. Tylko, że teraz zostaje poproszona o przesłuchanie kuriera, mającego przekazać wiadomość dla komórki terrorystycznej. Cały jednak myk polega na tym, że dostaje telefon z prośbą o pomoc… od Langley w sprawie przesłuchania kuriera. Nie trzeba być specjalnie bystrym, by zauważyć, że coś tu jest nie tak. Kobiecie udaje się uciec, ale zaczyna się polowanie. Ktoś zdradził i planuje atak na amerykański obiekt w stolicy Brytanii.

tozsamosc_zdrajcy1

Michael Apted to jeden z bardziej doświadczonych reżyserów brytyjskich, który ostatnio pracował dla telewizji. Powrót po wielu latach do kina mógł być dużym sukcesem albo ogromną porażką. „Tożsamość zdrajcy” to klasyczne kino sensacyjno-szpiegowskie, gdzie pojawiają się klasyczne elementy tego gatunku: strzelaniny, pościgi, podwójni agenci i gra w zaufanie. Czas ucieka, atak ma być biologiczny, a cel do końca pozostaje tajemnicą (chociaż łatwo można się domyślić). Reżyser trafia w czas, ale jednocześnie nie jest taki czarno-biały. Zaskakuje postać imama, który nie jest fanatycznym mordercą, ale osobą próbującą powstrzymać kolejne zamachy. Problem w tym, że pewnym osobom jest to wybitnie nie na rękę.

tozsamosc_zdrajcy2

Zaskakuje tutaj bardzo powściągliwość oraz kameralność w realizacji scen akcji. Apted unika efekciarstwa, pędzącej na złamanie karku kamery z ADHD, a wszystko i tak wygląda bardzo płynnie, dynamicznie, z pulsującą muzyką w tle oraz kilkoma fabularnymi zaskoczeniami. Co równie istotne, całą opowieść ma ręce i nogi, nie obraża też inteligencji widza, co w przypadku tych produkcji zdarza się dość często. Może troszkę zakończenie zahacza o efekciarstwo, ale nie trwa to zbyt długo. Mimo przeskoków z Langley do poczynań Alice, udaje się zachować dobre tempo, intryga wciąga i jest zrealizowana tak, jak powinno się robić.

tozsamosc_zdrajcy3

I to jeszcze jest bardzo dobrze zagrane. Kompletnym zaskoczeniem była dla mnie Noomi Rapace. Może nie imponuje swoją posturą, ale gdy trzeba skopać dupsko, jest nie do zdarcia. Bardzo mocno widać w jej oczach nieufność oraz dręczące ją poczucie winy, mieszające się z determinacją i walką do upadłego. Drugą niespodzianką był dla mnie Orlando Bloom. Aktora uważałem do tej pory za średniego (chyba, ze grał elfa), ale tutaj pokazuje się jako troszkę bezczelny twardziel, rzucający czasem ciętymi one-linerami i wypada w nich świetnie. Z kolei drugi plan zawłaszcza Toni Collette (szefowa MI5), wyglądająca wręcz łudząco podobnie do… Annie Lennox oraz dobrze bawiący się na ekranie John Malkovich z Michaelem Douglasem.

tozsamosc_zdrajcy4

„Tożsamość szpiega” to jedna z dużych niespodzianek tego roku. Może i opowiada historie, jakich kino wałkowało już z tysiąc razy, ale potrafi przestraszyć prawdopodobieństwem takiego ataku. Poza tym jest bardzo porządnie zrealizowane, bez pójścia na łatwiznę oraz prostego podziału na dobrych i złych, co zawsze jest w cenie. Nie mam nic przeciwko sequelowi.

7,5/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz