Prawdziwa historia

Pisarka Delphine właśnie promuje swoją świeżo wydaną powieść. Próbuje pracować nad swoim nowym dziełem, tylko nie jest w stanie niczego napisać. Brak weny, brak pomysłów, ciągłe zmęczenie – jak tu coś stworzyć? Wtedy w jej życiu pojawia się pewna tajemnicza kobieta o imieniu Elle. Początkowo sprawia wrażenie fanki i pierwsze spotkania są takie na przyjacielskiej stopie, ale okazuje się być ghostwriterem z pewnymi problemami. Z czasem ta więź staje się coraz silniejsza do tego stopnia, że Elle wprowadza się do domu Delphine.

prawdziwa_historia1

Żaden polski reżyser nie jest tak rozpoznawalny na świecie jak Roman Polański. Ten reżyser bardzo rzadko schodzi poniżej swojego poziomu, głównie skupiony na psychodramach w bardzo ograniczonej przestrzeni. „Prawdziwa historia” przypomina poprzednie filmy reżysera, co samo w sobie nie musi być wadą. Problem w tym, że ta cała opowieść kompletnie nie angażuje. Dlaczego? Po pierwsze, postacie, które są kompletnie nieprzekonujące. Niby ważna jest ta więź, tylko że ona przebiega za szybko i jest parę momentów, w których ta relacja powinna zostać dawno zerwana (zniszczenie miksera – kompletny brak reakcji ze strony Delphine), zaś coraz większa kontrola nowej przyjaciółki odbywa się aż za prosto. Poza tym Polański zaczyna używać narzędzia, którego nigdy nie używał – łopaty. Niby nie narzuca jednoznacznie interpretacji co do tego, kim są dwie panie, ale jest kilka sugestywnych chwil (nachalna, demoniczna muzyka, podobny strój, buty, ten sam kolor włosów) narzuca jeden, bardzo oczywisty trop. Nawet momenty mające budować napięcie (zatrucie, karmienie, senne majaki) wywołują jedynie znużenie albo śmiech. Zbyt wiele razy to widziałem, żeby kompletnie się zaangażować. Czuć tu inspirację „Misery” (złamanie nogi i pobyt w opuszczonym domku) czy „Autorem widmo”, które są tutaj bardzo mechanicznie narzucone. Fabuła ma wiele dziur i jest kompletnie niewiarygodna aż do samego „przewrotnego” finału.

prawdziwa_historia2

Owszem, film wygląda miejscami bardzo elegancko, z kilkoma niezłymi sztuczkami (początek filmu czy finał), jednak to za mało, by został w pamięci na dłużej. Grające główne role Emmanuelle Seigner (Delphine) i Eva Green (Elle) starają się jak mogą, by zbudować postacie, jednak Polański kompletnie nie daje im szans na rozwinięcie skrzydeł. Między tą parą nie czuć kompletnie żadnego napięcia, żadnej chemii, a ich zachowanie wydaje się miejscami nielogiczne. Drugi plan tutaj praktycznie nie istnieje, bo i te postacie nie są zbyt istotne.

Jak coś takiego mógł zrobić Polański? „Prawdziwa historia” nie ma w sobie niczego prawdziwego, a seans przypomina odwiedzanie skansenu, gdzie znajdujemy znajome obrazy, oparte na ogranych schematach, pozbawionych czegoś świeżego, żywotnego. Nie pamiętam, żeby jakikolwiek film Polaka wywołał takie rozczarowanie.

4/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz