Galveston

Jest rok 1988. Roy Cody pracuje dla niejakiego pana Pitko – polskiego gangstera jako osiłek do „prostowania” kilku osobników. Jak go poznajemy jest u lekarza z nieprzyjemną diagnozą (rak płuc).  Właśnie musi objaśnić pewnemu prawnikowi związanemu ze stocznią, żeby nie podskakiwał. Ale na miejscu okazuje się, że cała akcja jest ustawiona i o mały włos nie kończy się śmiercią. Mężczyzna znajduje też przywiązaną do krzesła młodą dziewczynę, którą zabiera ze sobą. Wyruszają do miasteczka Galveston, by się ukryć.

galveston1

Nazwisko Nic Pizzolatto fanom małego i dużego ekranu mówi bardzo dużo. Serial „Detektyw”, nowa wersja „Siedmiu wspaniałych” oraz powieść „Galveston”. To drugie postanowiono przenieść na ekran przez filmowców, a dokładnie przez… Melanie Laurent, co mnie kompletnie zbiło z pantałyku. Ta francuska aktorka, której blask zaświecił najmocniej w „Bękartach wojny” od lat próbuje swoich sił jako reżyserka. Sam film jest thrillerem w klimacie Nowego Orleanu, jaki znamy z „Detektywa”, tylko bez surrealistycznej otoczki. Jeśli jednak liczycie na krwawą rzeźnię, zawody w strzelanie, to nie jest najważniejszym elementem tego filmu (choć jest kilka mocnych scen jak zasadzka na początku czy ucieczka zrealizowana w jednym ujęciu). Tutaj najważniejsza jest relacja między zgorzkniałym Codym oraz Rocky, z dość pokiereszowaną przeszłością. Ci bohaterowie próbują – być może ostatni raz – zrobić coś dobrego i poukładać ten bajzel. Dla siebie, ale też i innych. Jednak reżyserka nie serwuje klasycznego, hollywoodzkiego happy endu, bo nad pewnymi rzeczami nie zawsze ma się wpływ. I to czyni „Galvestona” jedną z ciekawszych rzeczy w tym gatunku.

galveston2

Może i przydałby się większy pazur czy silniejsze napięcie w środku filmu, ale spokojna ręka Laurent sprawia, że ten dość ponury dramat potrafi uderzyć. W czym pomaga tutaj dość zaskakujący duet. Ben Foster w roli Cody’ego jest odpowiednio twardy, szorstki oraz prześladowany przez swoje demony, tworząc bardzo intrygującą mieszankę. Jednak bardziej zaskoczyła mnie Elle Fanning, która pozornie wydaje się taka jak zawsze. Ale Rocky w jej wykonaniu to jeszcze bardziej naznaczona piętnem kobieta, która chce wyrwać się z piekła, zaś więź między nią a Codym troszkę przypomina relację ojciec-córka (przynajmniej na początku), by potem ewoluować w coś znacznie głębszego, poważniejszego. I ten duet nakręca ten film, za to na drugim planie dominuje C.K. McFarland jako zadziorna  recepcjonistka Nancy.

galveston3

Muszę przyznać, że „Galveston” nie jest typowym kryminałem na jaki się zapowiadał. To bardzo wyciszony dramat o odkupieniu oraz próbie przewartościowania swojego życia, na które – podobno – nigdy nie jest za późno. Tylko, że nie każdemu jest dane to zrobić.

7/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz