Jaki ojciec, taka córka

Znacie taki typ osób, dla których praca jest jedynym sensem życia. Nazywa się ich człowieko-wrakami albo ludźmi Mordoru, albo korposzczurami. Kimś takim jest Rachel – kobieta, która nawet w dzień swojego ślubu trzyma telefon komórkowy. I pewnie dlatego jej przyszły mąż postanowił zostawić ją w dzień małżeństwa. Ale co najdziwniejsze, tego dnia pojawia się ojciec panny młodej, który nie utrzymywał z nią długiego kontaktu. Oboje po wszystkim idą się napić i… budzą się na statku podczas miesiąca miodowego, którego nie było.

like father1

Netflix tym razem mierzy się z już ogranym motywem ojciec-córka nie widzieli się po latach i teraz mają szansę na odkupienie. „Jaki ojciec, taka córka” podąża ścieżkami jakie miało masa komediodramatów. Choć muszę przyznać, że humoru nie ma tutaj zbyt wiele, ale jak się pojawia, jest trafiony w punkt. Wiemy, jak to się skończy, ale cała ta historia potrafi troszkę zaangażować. Intryga powoli serwuje parę tajemnic (ciągle dzwoniący telefon ojca), co dodaje emocji oraz przede wszystkim uroku. A osadzenie akcji na statku wycieczkowy dodaje takiego letniego klimatu, w czym wspiera równie lekka muzyka. Nie jest to jakieś głębokie, poważne dzieło, jednak nie uważam spędzonego czasu za straconego. Niby wiemy jak to się skończy, ale kilka świetnych scen (karaoke, rozmowa przy wodospadzie) troszkę podnosi wartość tytułu.

like father2

Dla mnie największym problemem (poza przewidywalnością) była nasza główna bohaterka, z którą ciężko mi było się identyfikować. Jest to strasznie irytująca osoba, skupiona na sobie, karierze, z telefonem przyspawanym do ciała. Wydaje się być płaska oraz nudna, ale na szczęście grająca ją Kirsten Bell jest w stanie przekazać jej złość, gniew oraz samotność. Jednak dla mnie sercem tego tytułu jest Kelsey Grammer. Bardzo wycofany, skrywający tajemnicę, pragnący pogodzenia, ale nie robi tego nachalnie. Każde wypowiadane przez niego historie są w stanie poruszyć, dając dużo siły. Z drugiego planu najbardziej wybija stonowany niż zwykle Seth Rogen, tworząc sympatyczną postać belfra, zaś reszta robi za tło.

like father3

Nie jest to najlepszy film Netflixa, ale „Jaki ojciec, taka córka” jest jedną z lepszych rzeczy od tej sieci streamingowej. Może i jest to przewidywalne, ale bardzo sympatyczny film, gdzie nie brakuje serducha.

6,5/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz