Carmen Sandiego – seria 1

Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek jeszcze usłyszę to nazwisko. Czerwony płaszcz i fedora są jej znakiem rozpoznawczym, a gadżetów pozazdrościliby agenci tajnych służb. Problem w tym, że Carmen Sandiego jest… złodziejką. Ale nie taką, co bierze wszystkie wartościowe oraz cenne przedmioty. Bardziej jest złodziejem niedopuszczającym lub próbującym powstrzymać kradzieże. Jej celem jest tajemnicza organizacja V.I.L.E., do której szkoły uczęszczała przez rok. Przejrzała jednak na oczy i na własną rękę podejmuje walkę z dawną „rodziną”. Nie jest łatwo, bo próbuje polować na nią oficer Interpolu, dla którego kobieta staje się prawdziwą obsesją. Jest też pewna inna organizacja, próbująca zwalczyć V.I.L.E.

carmen sandiego1-1

Jak widać sama historia nie należy do skomplikowanych i brzmi jak coś, co mogłoby się sprawdzić w klasycznych kreskówkach. Są ci dobrzy, źli i przenosimy się po różnych częściach świata. Źli kradną cenne rzeczy albo dla osiągnięcia własnych korzyści (obrazy Jana Vermeera), albo doprowadzić do rozszerzenia chaosu (zniszczenie plantacji ryżu za pomocą czy rozwalenie uszkodzoną rakietą świętej góry Aborygenów). Chociaż niektóre pomysły mogą brzmieć jak z Bonda (przekaz podprogowy puszczony podczas opery, by… zahipnotyzować), co samo w sobie dodaje absurdu i nie należy tego traktować poważnie. Ale ta lekkość jest też bronią obosieczną, bo nie czuć stawki, a naszej bohaterce niemal wszystko udaje się powstrzymać. Poczucie zagrożenia wydaje się być pozorowane (oprócz finału, gdzie pojawiają się nowe fakty z przeszłości bohaterki), niby jest to budowane napięcie, lecz i tak wiemy jak się to skończy.

carmen sandiego1-2

Sama animacja jest tutaj – delikatnie mówiąc – bardzo oszczędna. Chciałbym powiedzieć, że to może być stylizacja, lecz to mocno odstaje od konkurencji pokroju Pixara czy DreamWorks. Detali jest tutaj niewiele, także w przypadku postaci, choć ich ruchy są dość płynne. Najlepiej tutaj prezentują się sceny akcji, gdzie bójki są bardzo czytelne i mogą się podobać. Drugim mocnym punktem są scenki o charakterze edukacyjnym, gdzie przez parę minut dostajemy informacje o kraju, gdzie toczy się akcja odcinka. Ewentualnie wokół obiektu, mającego zostać okradzionym. Krótki bloczek, a co ciekawe nienachalny i nie wywołujący zgrzytu.

carmen sandiego1-4

Jeszcze broni się także oryginalny dubbing. I absolutnie błyszczy tu Gina Rodriguez jako Carmen – dziewczyna z tajemniczą przeszłością, zaś jej historia z pierwszych odcinków jest sensownie napisana. Nie można odmówić jej oporu i determinacji, a jednocześnie działa sprytem oraz głową. Na zasadzie kontrastu działa też dwójka policjantów, tropiących Damę w Czerwieni. Chase Devineaux (Rafael Petardi) ma wręcz obsesję na punkcie złodziejki i obwinia o każdą możliwą kradzież, a jednocześnie ma bardzo wielkie mniemanie o sobie. Z kolei pani Argent (Charlet Chung) ma większe predyspozycje oraz kompetencje do roli śledczego, przez co ta dynamika działa. Także antagoniści naszej bohaterki (kieszonkowiec Tygrysica, gibki Le Chifre, kopiący El Topo czy psychopatyczna Origami) też są bardzo wyraziści i nie da się wymazać.

carmen sandiego1-3

Pierwszy sezon „Carmen Sandiego” jest całkiem sympatycznym akcyjniakiem, z drobnym walorem edukacyjnym. Wszystko kończy się zawieszeniem i może pojawić się parę komplikacji. Nie mogę doczekać się ciągu dalszego.

7/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz