Dredd

W niedalekiej przyszłości po apokaliptycznej zagładzie w USA istnieje Mega-City 1 – wielka metropolia będąca połączeniem miast od Filadelfii do Waszyngtonu, gdzie przestępczość jest parokrotnie wysoka. Wymierzaniem sprawiedliwości zajmują się sędziowie, będący jednocześnie policjantami, prokuratorami, sędziami i katami jednocześnie. Najskuteczniejszym jest niejaki Joseph Dredd. Tego dnia razem z rekrutką Anderson wyruszają do wieżowca Peach Tree, gdzie znaleziono trzy obdarte ze skóry ciała. Ale tam rządzi niejaka Ma-Ma – bezwzględna szefowa gangu, zajmująca się dystrybucją nowego narkotyku slo-mo. Sędziowie zostają zamknięci i odizolowani… a mają przed sobą 200 pięter wieżowca.

dredd1

Kiedy w 1995 roku powstała adaptacja komiksu o Dreddzie z Sylwestrem Stallone oczekiwania były wielkie, a rozczarowanie jeszcze większe. Tego samego obawiano się z nową adaptacją Dredda dokonaną przez Pete’a Travisa – reżysera znanego głównie z „8 części prawdy”. Ale jednak efekt okazał się zaskakujący. Na pierwszy rzut oka wydaje się prostym i nieskomplikowanym filmem akcji, który nie udaje niczego innego niż jest. Jest brutalnie (bardziej niż w „Niezniszczalnych”), surowo i poważnie. Choć konstrukcja nasuwa skojarzenia z filmem „Raid”, to jest to raczej zbieg okoliczności niż zimna kalkulacja. Brutalność wykreowanego świata (wielkiej metropolii rządzącej się prawami dżungli) działa mocno jak nic, akcja trzyma w napięciu aż do finału. A wszystko to genialnie zrealizowane – świetne zdjęcia Anthony’ego Dota Mandle’a podkreślają surowość i obcość świata, zaś tak dobrze wykorzystanego slow-motion w scenach pokazujących rzeczywistość pod wpływem narkotyków (bardziej nasycone kolory, autentyczne spowolnienie czasu) nie było od czasu pierwszego „Matrixa”, montaż oraz elektronicznie pulsująca muzyka.

dredd2

Wydawałoby się, że w takiej produkcji nie można liczyć na dobre aktorstwo, bo i nie o to w tych filmach chodzi, ale tu jest inaczej. Trochę obawiałem się Karla Urbana w tej roli, ale Dredd w jego wykonaniu jest taki jak być powinien. To surowa, wręcz chodząca sprawiedliwość, która może nie ma twarzy (nasz gieroj w ogóle nie zdejmuje swego hełmu), ale jest równa wobec wszystkich. Jemu nie płacą za gadanie – to człowiek czynu, wierzący w słuszność swoich działań, który potrafi być przerażający. Uzupełnia go partnerująca mu Olivia Thirbly. Rekrut Anderson – kobieta-telepatka, jest jego kompletnym przeciwieństwem. Inteligentna, niedoświadczona oraz trochę za wrażliwa na tę robotę, w terenie staje się twardsza. Za to bezbłędna jest Lena Hedley jako bezwzględna Ma-Ma, kontrolująca Peach Tree.

dredd3

„Dredd” jest przykładem jak należy robić komiksy  filmy dla dorosłego widza, w czasach zdominowanych przez kategorię PG-13 jest wręcz wybawieniem. Surowe, brutalne, bezpretensjonalne i bezkompromisowe. Genialna prostota.

7,5/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz