Asterix i Obelix: W służbie Jej Królewskiej Mości

Jest rok 50 p.n.e., czyli jak dobrze wiemy w tym czasie Juliusz Cezar spuścił łomot wszystkim Galom. Prawie wszystkim, gdyż jedna mała wioska, w której żyją Asterix i Obelix dzielnie stawia opór rzymskim najeźdźcom. Ale Cezar postanowił im odpuścić i ruszyć na podbój Brytanii. Królowa wysyła swojego zaufanego człowieka, Mentafixa do galijskiej wioski z prośbą o pomoc. Asterix i Obelix w towarzystwie Skandalixa (siostrzeniec wodza) i beczką magicznego napoju ruszają do Brytów.

Będąc młodym chłopcem zdarzało mi się oglądać stare filmy animowane z Asterixem i Obelixem zrealizowane przez Francuzów, dzięki którym miło spędzałem (i nadal spędzam) czas. Ale w końcu żabojady wpadły na pomysł, by przenieść komiksy o dzielnych Galach na duży ekran z żywymi aktorami. Pierwsza próba „Asterix i Obelix kontra Cezar” była całkiem niezła, za to „Misja Kleopatra” była esencją tego, za co kochano komiksy (dowcipne dialogi, masa odniesień do popkultury i świetna realizacja + świetny polski dubbing). „W służbie Jej Królewskiej Mości” to czwarta część serii (o „Asterixie na Olimpiadzie” nie wspominam) nakręcona przez Laurenta Tiranda („Mikołajek”), któremu udało się zachować atmosferę udziału w bezpretensjonalnej i lekkiej zabawie. Nie brakuje tutaj nabijania się ze stereotypów Angoli (picie o piątej, zachowanie opanowania i bycie dżentelmenem nawet w sytuacji wymagajacej brutalnego zachowania, zespoły), biurokracji  Rzymian (kontrola audytu w trakcie inwazji) czy Wikingów, którzy chcą poznać strach. I tu udaje się wykorzystać humor sytuacyjny, a także nie zabrakło żartów z popkultury („Kill Bill”, „Gwiezdne wojny”, gdy Cezar mówi Asterixowi, że jest jego ojcem czy przymusowa terapia savoir vivru w stylu „Mechanicznej pomarańczy”). Mimo humoru, zdarzają się jednak zastoje i spowolnienia tempa, ale to na szczęście rzadkie momenty.

asterix

Film był u nas pokazywany z polskim dubbingiem, a twórcy wpadli na dość ciekawy patent. Brytowie tutaj mówią mieszanką słów polsko-angielskich, z brytyjskim akcentem, co w zamierzeniu miało rozśmieszać i to się udało. A jak poradzili sobie aktorzy? Całkiem nieźle. Ze stałej obsady ostał się tylko Wiktor Zborowski, który jako Obelix spisał się tak jak w poprzednich częściach, czyli świetnie. Asterixowi tym razem (po wybornym Mieczysławie Morańskim i słabym Sławomirze Packu z olimpiady) głos podłożył Tomasz Borkowski i poradził sobie naprawdę przyzwoicie. Z drugiego planu należy zdecydowanie wyróżnić Miłogosta Reczka (Juliusz Cezar – scena u terapeuty naprawdę zabawna oraz „veni, vidi i nici”), Beatę Tyszkiewicz (królowa Kordelia) oraz Katarzynę Kwiatkowską (pani Macintosh – mistrzyni dobrych manier).

brytowie

Ta część serii wyszła Francuzom naprawdę przyzwoicie. Technicznie trudno się do czegoś przyczepić (nawet efekty specjalne są dobre), choć zdarza się rozwlekanie fabuły. Niemniej humor jest przedni, dubbing polski dobry, a fabuła solidna. Czas nie będzie stracony.

6,5/10

Dodaj komentarz