Barry Lyndon

Druga połowa XVIII wieku. Raymond Barry jest młodym irlandzkim chłopakiem samotnie wychowywanym przez matkę. Jego ojciec zginął w pojedynku, więc młodzieniec sam utrzymywał dom. Zaś cała jego historia zaczyna się w momencie, gdy Barry zakochuje się w swojej kuzynce, która ma wyjść za brytyjskiego oficera. Dochodzi do pojedynku i Barry zabija oficera, co zmusza go do ucieczki. Dzięki zbiegowi okoliczności trafia do brytyjskiej i potem pruskiej armii. Z pomocą swojego krajana, kawalera de Balibari, udaje się uciec z wojska. W końcu Barry poznaję hrabinę Lyndon, którą uwodzi, a potem poślubia.

barry_lyndon1

Stanley Kubrick tym razem postanowił wykorzystać powieść Williama Mackepeace’a Thakeraya, by przedstawić historię człowieka, próbującego przebić się do wyższych sfer i jego ostatecznego upadku. Poza tym jest to wielki freski historyczny, pokazujący zarówno konwenanse obowiązujące socjetę, jak i jej hipokryzję oraz moralne zepsucie. Wszystko jest teatrem (scena ataku wojsk brytyjskich, które bardziej przypomina paradę niż atak), a prawdziwe emocje są bardzo mocno tłumione. Co się liczy? Reputacja, stan posiadania, pieniądz – wszystko inne jest nieważne. Nasz bohater ma nie tylko odrobinę sprytu (ucieczka w mundurze kuriera), dużo szczęścia i determinację, by odmienić swój cel. Ale to wszystko jest z góry skazane na przegraną, co przypomina nam narrator, który w obojętnym, wręcz kronikarskim tonie opowiada całą historię. Wszystko to okraszone zarówno naprawdę dobrymi dialogami, świetną reżyserią (3-godzinny film, który przykuwa uwagę do ostatniej sceny – to naprawdę wyczyn), pięknie dobraną muzyką z epoki (z nieśmiertelną „Sarabandą” Haendla), bardzo eleganckimi kostiumami z epoki oraz przepięknymi zdjęciami (nie tylko plenery, ale też sceny nocne, gdzie oświetleniem były tylko świece). Imponuje też zarówno precyzja w realizacji ujęć, jak i jednocześnie skupienie uwagi na detalu, co potrafi naprawdę niewielu. Jest kilka genialnych scen jak pojedynek Barry’ego z lordem Bullingtonem (to bardziej konfrontacja na charaktery niż pistolety) czy atak na wojska pruskie, potwierdzające fakt, że film jakoś nie chce się zestarzeć.

barry_lyndon2

Także od strony aktorskiej film prezentuje wysoki poziom, choć jest to bardziej dramat psychologiczny niż stricte kostiumowe kino. Główną rolę świetnie zagrał Ryan O’Neil, który dał życie temu oportuniście, tracącym złudzenia i starającym się żyć dostatnie. Jednocześnie stara się dostosować do reguł tego świata, ale zdarza mu się ponieść emocjom, choć zgrzebnie je ukrywa. Poza nim warto też wyróżnić absolutnie cudownych: Marisę Berenson (lady Lyndon, czarująca, opanowana, potem przeżywająca załamanie nerwowe), Leona Vitali (upokarzany i pogardzany lord Bullington, syn lorda Lydona), Patricka Magee (sprytny kawaler de Balibari) oraz Hardy’ego Krugera (kapitan Potzdorf).

barry_lyndon3

Nie starczyło by mi czasu na opisanie „Barry’ego Lyndona”, ale to kolejny dowód perfekcji Kubricka, która imponuje nawet do dnia dzisiejszego. Poraża, intryguje, przykuwa uwagę i nadal fascynuje.

9/10 + znak jakości

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz