Władza

Billy Taggart z zimną krwią zabił gwałciciela, którego sąd uniewinnił. Zostaje on uniewinniony, ale za namową burmistrza odchodzi z policji. Siedem lat później Taggart pracuje jako prywatny detektyw. Burmistrz daje mu zlecenie śledzenia żony, podejrzewając ją o niewierność. Ale jak się okaże, sprawa ma drugie dno.

wladza1

Kino polityczne zmieszane z kryminałem nie jest łatwym gatunkiem, a wielu już poległo. Reżyser Allen Hughes po części się wybronił tworząc całkiem niezły film. O ile początek to rasowy dramat polityczny, gdzie toczy się brutalna walka o władzę, jednocześnie pokazując, że zawsze znajdą się ludzie działający ponad prawem, ponad etyką i powszechnie przyjętą moralnością. To jedyna rzecz łącząca gliniarza i burmistrza, ale dalej mamy już schematycznie poprowadzoną akcję (od połowy), intryga jest dość prosta, zaś zakończenie dość amerykańskie. Niemniej film ma swój klimat, jest nieźle opowiedziany, ma realistyczne sceny bijatyk i technicznie jest porządnie zrobiony.

wladza2

Zaś aktorzy grają tu całkiem przyzwoicie. Mark Wahlberg pasuje do roli prostego eks-gliniarza, który nie stawia żadnych pytań, ale później zaczyna je stawiać. Podejmuje się poprowadzenia sprawy i odkrywa dość nieprzyjemną prawdę. Równie dobrze wypada Russell Crowe w roli cynicznego, choć czarującego burmistrza, choć tego aktora stać na zwyczajnie więcej. Z drugiego planu zdecydowanie wybija się Barry Pepper jako kontrkandydat burmistrza w wyborach. Reszta jest dość solidna.

Jeśli chodzi o kino z polityką w tle, „Władza” nie jest niczym zaskakującym. To kawał niezłego kina, które nie przynudza, potrafi wciągnąć (do połowy) i ma dość dobrą obsadę.

6/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz