Żądza bankiera

Banki kojarzą się z kryzysem, bo one do niego doprowadziły. Wiadomo jakie one są – chciwe, pazerne i ciągle głodne. Jeden taki bank we Francji jest kierowany przez mocno schorowanego prezesa, który musi chwilowo zostać zastąpiony. Na jego miejsce wybrany jest młody i ambitny Marc Tourneuil, który chce większych przywilejów dla siebie. Ale to nie jest akurat jego największy problem. Jest nią grupa amerykańskich akcjonariuszy, która chce przejąć bank. Tylko jak to zrobić, skoro nie może nikomu ufać?

zadza1

Francuski reżyser z greckimi korzeniami, czyli Costa-Gavras wprowadza nas w bardzo dobrze znany świat finansjery, która jest nastawiona tylko i wyłącznie na zysk. Pod tym względem nie jest to nic, o czym bym nie wiedział. Że to bezwzględne sukinsyny, które stosują wiele nieczystych zagrywek, też nie jest niczym nowym. Ale jak się to dobrze ogląda i trzyma w napięciu. Te wszystkie zakulisowe rozgrywki i koalicje, pełne gróźb, obietnic i podstępów oraz prezes, który musi znać i obserwować każdy krok (zatrudnienie byłego detektywa do pilnowania wszystkiego). I kolejna ilustracja tego, że „chciwość jest dobra”, choć ostatnie zdanie należy potraktować jako ostrzeżenie. Także realizacja stoi na poziomie – dominują tutaj sterylne pomieszczenia biur, stonowana kolorystyka, a montaż też jest bardziej spokojny. I nie brakuje kilku naprawdę mocnych dialogów dających do refleksji.

zadza2

I w dodatku jak to jest zagrane przez Gada Elmaleha (ostry i kombinujący prezes Tourneuil) oraz Gabriela Byrne’a (Dittmar Rigule – szef akcjonariuszy USA), który wspinają się tu na wyżyny swoich możliwości. Niestety, cała reszta obsady już nie robi aż tak wielkiego wrażenia, pozostając tylko solidnym tłem (zwłaszcza role kobiece są bardzo płaskie i mocno rozczarowują).

zadza3

Tematyka bankowa może wielu zniechęcić, zaś tempo jest bardzo spokojne i wielu to znudzi. Ale „Żądza bankiera” pozostaje udana produkcją, która przypomina starą prawdę o bankach i chciwości.

7/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz