

Kim była Edith Piaf? Właściwie można by było długo na ten temat, bo od niej zaczęła się francuska muzyka rozrywkowa. I do dzisiaj wielu artystów czerpie z jej piosenek. Do grona osób składających hołd, dołączyła Patricia Kaas, która swoje lata świetności miała na przełomie wieków.
Album zawiera 16 szlagierów, a wokalistce towarzyszy orkiestra symfoniczna (autorem aranżacji jest Abel Korzeniowski). I to właśnie brzmienie orkiestry jest najmocniejszym atutem, która nadaje zarówno rozmachu („Padam, padam”), jak i bardziej intymnego charakteru („Avec ce soleil” z delikatna gitarą akustyczną na początku). Nie brakuje też trochę kabaretowego sznytu („Milord” ze staroświecko brzmiącym fortepianem – jakby był niedostrojony, a w połowie klimat zmienia się w lekko baśniowy), silnych emocji (trąbki i kotły w walczyku „La belle histoire d’amour”), odrobiny magii (gra fortepianu, harfy w „T’es beau tu sais”), a nawet mroku (kotły i gra dęciaków na początku „La foule”, które potem staje się skoczna piosenka graną na gitarę, bas i cymbałki) i aranżacje sa tutaj naprawdę piękne i nie ma mowy o monotonii.
Do tego zaskakująco dobrze pasuje wokal samej Kaas, która jest w dobrej dyspozycji. Jak widać, orkiestra czasem potrafi zrobić cuda i uszlachetnić każdy utwór. Bez względu na wiek.
7,5/10
Radosław Ostrowski
