Na zawsze

Pete to facet, który zajmuje się lataniem samolotami gaszącymi pożary. Ma bardzo fajną dziewczynę, która jednak mocno boi się o niego oraz kumpla Ala, z którym razem rusza na akcje, zaś on sam leci w dość brawurowy sposób. Niestety, podczas jednej akcji, ratując przyjaciela Pete poświęca swoje życie. Mężczyzna trafia do zaświatów, gdzie Hap daje mu zadanie bycia inspiracją dla następnego pilota. Pada na niejakiego Teda Bakera, który później zostaje partnerem dziewczyny Pete’a i nie będzie to dla niego łatwa droga.

na_zawsze1

Po raz Spielberg postanowił nakręcić dwa filmy w tym samym roku. „Na zawsze” to remake filmu z 1943 roku, będący mieszanką kina akcji z love story. I o dziwo, nie gryzie się to ze sobą. Wątek metafizyczny jest tutaj naprawdę ciekawie pokazany, jednak Pete nie wie jak ciężkie to będzie dla niego zadanie. Mimo iż jest duchem, nadal ma ludzkie emocje i odczucia. A jednocześnie udaje się reżyserowi dość przekonująco pokazać świat po odejściu człowieka z perspektywy osób mu najbliższych. Można zarzucić, ze jest to odrobinkę sentymentalne i ckliwe, ale ku mojemu zaskoczeniu jest to naprawdę nieźle poprowadzone. Wisienką na torcie są tutaj jednak sceny pożarów oraz lotnicze ujęcia. Czuć w nich siłę pożaru, moc silników oraz poczucie zagrożenia. Wtedy czuć rękę reżysera, a strona wizualna jest naprawdę mocnym plusem.

na_zawsze2

Byłoby to dość ciężkostrawne dzieło, gdyby nie naprawdę solidna gra aktorska. Błyszczy najbardziej Richard Dreyfuss. Pete to pewny siebie oraz niezwykle odważny facet, który nie boi się wyzwań. Zachowuje się trochę jak nieodpowiedzialny heros, który poza samolotem jest bardziej powściągliwy. Swoją śmierć Pete traktuje z zaskoczeniem, ale zadanie bycia inspiracją traktuje z typową dla siebie brawurą, czasami nie patyczkując się. Trudno nie polubić tego faceta. Jest jeszcze naprawdę piękna Holly Hunter, która musi pogodzić się ze stratą partnera, nie do końca zerwała z przeszłością. Na drugim jest niezawodny i trochę jowialny John Goodman (Al) oraz rzeczywiście wyglądający jak model Brad Johnson jako młody i trochę niedoświadczony Ted Baker.

na_zawsze3

Jednak „Na zawsze” zostało zapamiętane z innego powodu – po raz ostatni zagrała tutaj Audrey Hepburn. I choć pojawia się tylko w dwóch scenach jako Hap (Śmierć?), emanuje z niej nieopisane ciepło i mocno zapada w pamięć, co świadczy o jej nieprzeciętnym talencie.

na_zawsze4

Choć ten melodramat nie zalicza się do zbyt udanych produkcji, to jednak seans nie był czasem straconym. Bardzo proste, ale angażujące kino.

7/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz