Belle and Sebastian – Girls in Peacetime Want To Dance

Girls_in_Peacetime_Want_to_Dance

Indie popowa grupa kierowana przez Stuarta Murdocha ostatni album nagrała pięć lat temu. Ekipa Stuarta Murdocha w tym czasie wydała składankę zawierająca niewydane wcześniej piosenki, a sam frontmen spróbował swoich sił jako reżyser (film „Dziewczyny”). Ale grupa postanowiła przypomnieć swoim fanom, że działają i już jest ich dziewiąty album.

Grupa znana jest z melancholijnego klimatu, niepozbawionego melodyjności oraz przebojowego potencjału. I to słychać w openerze „Nobody’s Empire”, gdzie przewijają się ejtisowskie klawisze, fortepian i trąbka. Ferajna jest zgrana ze sobą, miesza melodyjność z fletem („Allie”), barokowymi skrzypcami (liryczny „The Cat with the Cream”)„ czy delikatnie przewijającą się gitara elektryczną (dyskotekowa „The Power of Three” z eterycznym wokalem Stevie Jackson) albo tanecznymi klawiszami (chwytliwy, choć dla mnie troszkę za długi „Enter Sylvia Plath”). Tempo jest różnorodnie, melodie wpadają w ucho i nie są pozbawione energii (lekko jazzowy „The Everlasting Muse” z zapętlonym kontrabasem, ale w refrenach zmienia rytm i instrumentarium – gitara, mandolina, klaskanie i skrzypce czy „Perfect Couples” z bębenkami oraz klimatem rock’n’rolla).  Ale czasami zdarzają się zapychacze (troszkę nijakie „Ever Had a Little Faith?” czy znowu długaśny „Play for Today”), co jest czasami nieuniknione.

Jednak muszę przyznać, że zespół trzyma fason i nadal potrafi oczarować. Ich fani na bank to kupią, ale też osoby szukające dobrego, popowego grania znajdą wiele dla siebie.

7,5/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz