Element zbrodni

Były gliniarz Fisher przybywa do Kairu, by skorzystać z usług hipnotyzera. By wyleczyć się ze swoich bólów, za pomocą hipnozy cofa się do wydarzeń sprzed dwóch miesięcy, kiedy Fisher prowadził w Europie śledztwo w sprawie morderstw dziewczynek z losami. Próbuje wyjaśnić zagadkę stosując metodę swojego mentora Osborne’a, którą opisał w „Elemencie zbrodni”. Sprawa jednak nie jest taka łatwa.

element_zbrodni1

Kryminał i to debiut reżyserski Larsa von Triera? Znając późniejsze dokonania, może wydawać się to zagadkowe oraz bezsensowne. Ale to nie jest stricte kryminał. Fisher niby prowadzi śledztwo, szuka tropów i próbuje wejść w skórę mordercy – problem w tym, ze zaczyna gubić się w tej układance. Konstrukcja przypomina surrealistyczny sen, gdzie wszystko się plącze ze sobą, a cała intryga przestaje mieć znaczenie. Dla reżysera najważniejsza jest warstwa wizualna oraz klimat, a ten jest tutaj bez zarzutu. Europa przypomina tutaj bliżej nieokreślony, postapokaliptyczne miejsce pełne piasku, deszczu i niemal w całości utopione w wodzie oraz mroku. Wariactwo jest tutaj potęgowane przez zdjęcia utrzymane w sepii, gdzie dominuje czerwień i czerń, co tylko wprowadza w ten surrealistyczny klimat. Problem w tym, że poczułem się jak Fisher – nie byłem w stanie ogarnąć i rozgryźć tego koszmaru. Uda się schwytać mordercę? A może to sam Fisher morduje?

element_zbrodni2

Całość mieszają dziwaczne obrazy – spadający koń z jabłkami do wody, wyciąganie zwłok przez użycie sznurków czy wizyta w kostnicy, gdzie asystent patologa śpi na… stole z narzędziami. Chaos wprowadzają jeszcze cytowane wyliczanki oraz nie jasne zachowanie naszych bohaterów. Tutaj najbardziej zapada w pamięć szef policji Kramer – demoniczny łysol z megafonem w ręku, który bredzi od rzeczy, zarzuca Fisherowi niekompetencję i sprowadza wszystkich do parteru.

element_zbrodni3

Jeśli lubicie popaprane kino w stylu Davida Lyncha, to „Element zbrodni” was zachwyci. Mnie troszkę zmęczył i pogubiłem się w tej układance nieczytelnych symboli, irracjonalnego dochodzenia i mrocznej atmosferze. Zdecydowanie nie moja bajka, chociaż ma ten film ma w sobie coś, co nie pozwoli zapomnieć.

6,5/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz