Clint Eastwood – 31.05

clint_eastwood_directingTrwało to dość długo, bo nie do końca wiedziałem jak to podsumowanie zrobić, jak wykombinować i opisać dorobek takiego filmowca jak Clint Eastwood. Znany przede wszystkim jako aktor, w 1971 roku spróbował swoich sił jako reżyser i średnio raz na rok dostajemy nowy film Eastwooda. Trudno go nazwać artystą, ale to twórca realizujący kino gatunkowe różnego rodzaju: od szeroko pojętego kina sensacyjnego po ważkie dramaty, biografię i kino wojenne. Nie boi się wyzwań, nie posiada własnego stylu, ale z wiekiem dostrzega odcienie szarości życia, które nie jest łatwe i o tym zawsze opowiada. Nie odpuszcza i na razie o emeryturze nie marzy. Jak to podsumowanie wygląda? Oto efekty (od najsłabszego do najlepszego, a recenzje można przeczytać klikając na tytuł):

 Miejsce 36. – 15:17 do Paryża (2018) – 3/10

Chciałbym coś dobrego powiedzieć o historii trzech przyjaciół, którzy powstrzymali atak terrorystyczny w pociągu do Paryża. Clint postanowił bohaterów tych wydarzeń obsadzić w rolach głównych, ale ich umiejętności aktorskie pozostawiają wiele do życzenia. Jednak sama historia, gdzie mamy skupienie się na przeszłości bohaterów oraz ich umiejętnościach jest zwyczajnie nudna, nieangażująca oraz oparta na masie klisz. Tego się nie spodziewałem po takim twórcy jak Eastwood.

Miejsce 35. – Firefox (1982) – 4/10

Niestety, ale jest to jawne kino propagandowe, gdzie zestarzało się wszystko: od fabuły (prostej i naciąganej) po efekty specjalne. Sam Eastwood gra solidnie, ale brakuje lekkości, napięcia i łopoczącej amerykańskiej flagi 😉 Słabizna taka, gdzie nic się nie klei.

Miejsce 34. – Krwawa profesja (2002) – 5/10

Eastwood po raz ostatni goni bandziora w adaptacji powieści Michaela Connelly’ego. Pozornie wszystko jest na swoim miejscu, jednak miałem wrażenie, że historia jest naciągana i przewidywalna. Minusem Jeff Daniels w roli psychopatycznego mordercy.

Miejsce 33. – Co się wydarzyło w Madison County (1995) – 5/10

Po tej ocenie wielu fanów dostanie wścieklizny na twarzy. Ale powiedzmy sobie to wprost – to sentymentalne i ckliwe romansidło, a różnica jest taka, że bohaterami są dwoje, niemłodzi już ludzie. Trudno coś zarzucić zarówno Meryl Streep jak i samemu Eastwoodowi, próbującemu zagrać wbrew swojemu wizerunkowi, ale brakuje tu napięcia, klimatu, wszystko takie letnie. Nie moja bajka.

Miejsce 32. – Medium (2010) – 5/10

Historia trójki ludzi, która otarła się o śmierć, mogła wywołać poważną dyskusję o zaświatach i życiu po śmierci. Niestety, scenariusz jest nudny i oklepany, wątki nie angażują, a w pamięci pozostaje tylko scena tsunami (bardzo widowiskowa, która przyniosła nominację do Oscara za efekty specjalne).

Miejsce 31. – Prawdziwa zbrodnia (1999) – 5/10

Czyli głos Eastwooda w sprawie kary śmierci. Mało zaskakujący, a sam Eastwood zamiast spluwy ma tutaj ołówek i magnetofon, jednak jest tak samo skuteczny jakby był Brudnym Harrym. Przeciętniak, który nie złapał mnie za gardło, chociaż powinien.

Miejsce 30. – Wyzwanie (1977) – 5,5/10

Historia prosta jak konstrukcja cepa, która była inspiracją m.in. dla „16 przecznic” Donnera. Eastwood gra gliniarza, który ma dostarczyć świadka do sądu. Problem w tym, że ktoś chce go zabić. Pomysł mocno absurdalny, a realizacja bardzo komiksowa. Drażni Sondra Locke, pamięta się wjazd autobusem do miasta. Szaleństwo, a recenzję soundtracku znajdziecie tutaj.

Miejsce 29. – Honkytonk Man (1982) – 6/10

Troszkę nostalgiczno-sentymentalne kino drogi, gdzie Eastwood gra wokalistę, któremu towarzyszy w drodze siostrzeniec (w tej roli syn Eastwooda, Kyle). To jedna z lżejszych produkcji i jeden z dwóch filmów, w których bohater grany przez Eastwooda umiera. Fajne, refleksyjne kino.

Miejsce 28. – Nagłe zderzenie (1983) – 6/10

Trio Eastwood, Smith & Wesson w natarciu, czyli czwarta część opowieści o inspektorze Harrym Callahanie. Mimo wieku, nadal jest w formie i robi porządek po swojemu, ale tym razem dostaje sprawę okaleczenie i zabójstwa mężczyzny na zadupiu. Ostre kino, które jak dla mnie, nie dorównuje filmom o Callahanie. I jeszcze ta Sondra Locke – tragedia.

Miejsce 27. – Invictus – Niepokonany (2009) – 6/10

Polityczne kino ze sportem w tle, czy na odwrót. Czyli jak sport narodowy (rugby) jest w stanie zjednoczyć podzielony naród RPA po zniesieniu apartheitu, gdy biali mieszkańcy bali się zemsty czarnych za rasizm. Kino niezłe, które jest laurką dla Nelsona Mandeli (znakomity Morgan Freeman – sam polityk uważał, ze tylko ten aktor jest w stanie go zagrać). Broni się też finał sportowy, ale można było z tego wycisnąć dużo, dużo więcej.

Miejsce 26. – Żółtodziób (1990) – 6/10

Brudny Clint postanowił zrobić własną „Zabójczą bron” i ściągnął do pomocy niedoświadczonego Charliego Sheena. Ten film mógł być petardą, jednak chyba się zestarzał. Schemat ten ogląda się nieźle, dzięki obydwu aktorom, a także smolistemu humorowi oraz odjechanym scenom akcji. Nic nowego z krainie Eastwooda, ale i tak wyszło nieźle.

Miejsce 25. – Bronco Billy (1980) – 6/10

Sympatyczna komedia o tęsknocie za Dzikim Zachodem. Sam ten świat jest ubrany w dość jarmarczny szoł tytułowego Bronco Billy, ale fajnie się to ogląda. No i Sondra Locke nie wywołała we mnie irytacji (co nie przeszkodziło otrzymać nominacji do Złotej Maliny). Jest w tym troszkę kina familijnego, ale humor wprawia w dobry nastrój.

Miejsce 24. – J. Edgar (2011) – 6,5/10

Próba opowiedzenia o 30 latach z życia dyrektora i szefa FBI – J. Edgara Hoovera. Mieszanka kryminału z dramatem obyczajowym, która troszkę się gryzie. Żaden z wątków nie zostaje do końca rozwinięty, co pokazuje jak trudnym i niejednoznacznym bohaterem był Hoover. Na minus koszmarna charakteryzacja, na plus świetny DiCaprio.

Miejsce 23. – Gran Torino (2008) – 6,5/10

Eastwood po raz ostatni przed kamerą. Gra wkurwionego, rasistowskiego i chamskiego Walta Kowalskiego, który idzie na wojnę z azjatyckim gangiem. Eastwood-aktor żegna się z wizerunkiem twardziela, nadal warczy, rzuca fakami i jest nieprzyjemny. Dla mnie problemem jest to, że takich opowieści (starszy, chamski pan staje się mentorem młodego i niedoświadczonego chłopaka) widziałem już setki razy i ten film nie wyróżnia się. Wyjątkiem jest Eastwood oraz przewrotny finał. Stąd taka, a nie inna ocena.

Miejsce 22. – Zagraj dla mnie Misty (1971) – 6,5/10

Debiut Eastwooda jako reżysera. Gra on tutaj radiowego didżeja, który poznaje dziewczynę. Spędza z nią jedna noc, ale ona nie chce się odczepić i prześladuje go. Brzmi znajomo? Thriller o stalkingu, gdzie troszkę za szybko odkrywane są karty, ale jest kilka mocnych scen, krwi i obłędu. Nieźle.

Miejsce 21. – Sully (2016) – 7/10

Znowu prawdziwa historia, tym razem skupiona na heroicznym wyczynie kapitana Sullenbergera oraz jego lądowanie na rzece Hudson. Ale czy nasz bohater mógł podjąć inną decyzję? Komisja badająca wypadki lotnicze uważa, że tak. O dziwo wyszło solidne kino, pozbawione nachalnego patosu, z imponującą sceną katastrofy oraz świetnym Tomem Hanksem w roli głównej. Dobra, porządna robota.

Miejsce 20. – Władza absolutna (1997) – 7/10

Starcie jednostki z systemem. Jednostką jest złodziej Eastwood, a systemem prezydent USA, który zabił swoją kochankę, a złodziej był świadkiem. Dobrze skonstruowany thriller, który potrafi utrzymać w napięciu, ogląda się go dobrze, a kilka wątków zgrabnie wplata się w opowieść. Tak się robi dobre kino.

Miejsce 19. – Snajper (2014) – 7/10

Ten film miał nakręcić David O. Russell, a następnie Steven Spielberg, jednak ostatecznie trafil w ręce prawicowca Eastwooda. Może i jest troszkę patriotycznie, a wątek rywalizacji między Kyle’m a Mustafą jest płaski jak talerz, ale reżyserowi udaje się opowiedzieć i o patriotyzmie i o cenie bycia żołnierzem. Na plus świetne sceny akcji (z burzą piaskową – rewelacja) i Bradley Cooper w roli głównej. Ale jeśli chcecie filmu o wojnie w Iraku bez słodzenia, to zobaczcie „Hurt Lockera”.

Miejsce 18. – Kosmiczni kowboje (2000) – 7/10

Mieszanka komedii, SF i opowieści o starości. Czterej byłych astronautów musi uratować Ziemię przed zderzeniem z satelitą. Urocze, lekko westernowe kino ze sporą dawką humoru, nostalgii, ale też realistycznie pokazanych scen szkolenia NASA. Na plus dowcip, spokojnie prowadzona intryga oraz czterej tytułowi bohaterowie (Clint Eastwood, Tommy Lee Jones, Donald Sutherland i James Garner – ich wizyta u Jaya Leno to perła komizmu).

Miejsce 17. – Akcja na Eigerze (1975) – 7/10

Eastwood bawi się w agenta 007. Jako tajny agent musi zabić zdrajcę swojej organizacji. Sam Clint sprawdza się świetnie, jednak najbardziej zapadają w pamięci piękne górskie widoki oraz muzyka Johna Williamsa (recenzja muzyki tutaj). Wielu może znużyć wolne tempo, ale i tak fajnie się to ogląda.

Miejsce 16. – Bird (1988) – 7/10

Biografia legendarnego saksofonisty jazzowego – Charliego „Birda” Parkera (wielka rola Forresta Whitakera), chociaż nie o wszystkim reżyser opowiada, bo kocha muzykę jazzową. Historia talentu uwięzionego przez nałogi (narkotyki, kochanki), co jest sugerowane, bo widzimy tylko skutki działania. Wielu może zmęczyć czas trwania, ale warto zobaczyć dla Whitakera.

Miejsce 15. – Wzgórze Złamanych Serc (1986) – 7/10

Eastwood tym razem w roli wojskowego trepa, co pije benzynę i je drut kolczasty. Ma przerobić dupy wołowe na pełnoprawnych wojaków. Może i jest to kalka i troszkę patriotyczna, ale zaskakująco lekkie kino, będące bezpretensjonalną rozrywką. Plus Mario Van Peebles jako krnąbrny rekrut, który woli być Ajatollahem rock’n’rolla :).

Miejsce 14. – Niesamowity jeździec (1985) – 7/10

Tym filmem Eastwood wskrzesza western w latach 80. Pozornie mamy typowy schemat, czyli do miasteczka przybywa małomówny Eastwood, by sprowadzić sprawiedliwość. Jednak tutaj jest on Kaznodzieją. Dojrzalsza wersja „Mściciela”, gdzie chodziło mniej więcej o to samo, tylko mniej brutalnie. Udany western ze specyficznym klimatem i finałową konfrontacją.

Miejsce 13. – Sztandar chwały (2006) – 7/10

Pierwsza część o bitwie o Iwo Jimę, tym razem z perspektywy Amerykanów. Realizacyjnie przypomina to „Szeregowca Ryana” (jednym z producentów był Steven Speilberg), bo sceny batalistyczne wgniatają w fotel. Jednak ciekawszy jest wątek, gdy nasi wojacy są wykorzystani przez propagandę w celu zebrania kasy na bony wojenne. Wtedy „Sztandar…” jest gorzkim i krytycznym spojrzeniem na siłę mitu.

Miejsce 12. – Oszukana (2008) – 7/10

Ten film Eastwood „odziedziczył” po Ronie Howardzie. Christine Collins jest matką, której zaginął syn. Policja go odnajduje, ale okazuje się, ze to nie on. Policja, nie mogąc pozwolić sobie na kompromitację, decyduje się „uciszyć” kobietę. Mroczny thriller, gdzie kilka wątków przeplata się ze sobą: dramat kobiety, skorumpowani gliniarze, tropiący nieuczciwości pastor i seryjny morderca. Wada dla mnie było zbyt rozciągnięte zakończenie, ale stylowe zdjęcia, świetna Angelina Jolie (jedna z najlepszych ról w karierze) i wciągające śledztwo nie pozwalają na nudę.

Miejsce 11. – Północ w ogrodzie dobra i zła (1997) – 7,5/10

Dziwne kino, przypominające klimatem Davida Lyncha w wersji light. Dziwne miasteczko, tajemnicze morderstwo męskiej dziwki i pisarz, który jest obserwatorem całej sytuacji. Kryminał, dramat sądowy i czarna komedia w jednym, czyli jeden z nietypowych filmów Eastwooda. Intryguje, bywa czasem zabawny, a Kevin Spacey pokazuje klasę (znowu). To się zwyczajnie ogląda.

Miejsce 10. – Mściciel (1973) – 7,5/10

Teleportacja spaghetti westernu w amerykańskie realia. Clint jest małomównym rewolwerowcem, który przybywa do miasteczka, by obronić je przed trzema zbirami. Surowa realizacja, mroczny klimat i tajemnica, która naznacza mieszkańców Lago – zepsutych, zgniłych i małych. Western inny niż wszystkie.

Miejsce 9. – Breezy (1973) – 8/10

Sam jestem zaskoczony, bo to wydaje się kolejnym romansidłem z różnicą wieku w tle. „Breezy” to miły i czarujący melodramat, w którym reżyser zaskakuje subtelnością oraz liryzmem. Może i jest to bajeczka, ale – jak wiadomo – są różne bajki. Fantastyczny William Holden, piękna muzyka Michela Legranda i urocza Kay Lenz. Na mnie to zadziałało jak cholera.

Miejsce 8. – Doskonały świat (1993) – 8/10

Kino inicjacyjne ubrane w konwencje sensacji. Przyjaźń młodego chłopca (świadka Jehowy) z kryminalistą Butchem (wyborny Kevin Costner) chwyta za gardło, ma kilka mocnych scen, a tropiący go (Butcha) szeryf – w tej roli sam Eastwood – okazuje się bardziej ludzki niż można się tego spodziewać. Poruszające kino, które zostało w mojej pamięci na długo.

Miejsce 7. – Jersey Boys (2014) – 8/10

Eastwood i musical? Gdy po raz pierwszy usłyszałem o tym projekcie, to zbaraniałem. Jak zobaczyłem, to nie mogłem uwierzyć. Historia zespołu Frankie Valli and the Four Seasons to klasyczna opowieść o wzlocie i upadku, ale osadzenie w latach 60., gdzie nasi bohaterowie stali w rozkroku między karierą muzyczną a gangsterską działa tu na plus. Śpiewanie i występowanie miesza się tutaj z narracją naszych bohaterów zwracających się bezpośrednio do kamery. Jest to fantastycznie zaśpiewane (recenzja soundtracku tutaj), stylowo zrobione i ma to coś. Miodzio.

Miejsce 6. – Listy z Iwo Jimy (2006) – 8/10

Druga część opowieści o Iwo Jimie, z perspektywy japońskiej. Eastwood próbuje wejść w mentalność Japończyków, dla których honor był sprawą bezdyskusyjną, ważniejszą niż życie (zabicie psa za szczekanie na żołnierzy czy zamiast odwrotu harakiri). Znakomita realizacja, trzymający w ryzach ten film wielki Ken Watanabe oraz przypomnienie, że wróg po bliższej znajomości przestaje być wrogiem. Kto by się takiego filmu po Eastwoodzie spodziewał?

Miejsce 5. – Biały myśliwy, czarne serce (1990) – 8/10

Film inspirowany historią realizacji „Afrykańskiej królowej” Johna Hustona to opowieść o obsesji, która doprowadzona jest niemal do granicy szaleństwa. Dla naszego bohatera priorytetem jest zabicie białego słonia, czyli próba poskromienia dzikiej natury oraz przeżycia męskiej przygody. Wnikliwa psychologia, piękne zdjęcia oraz precyzyjny scenariusz – to musiało zagrać.

Miejsce 4. – Rzeka tajemnic (2003) – 8,5/10

Po tym filmie Hollywood zainteresowało się powieściami Dennisa Lehane’a. Mieszanka kryminału i dramatu obyczajowego jest historia o tym, jak pewne zdarzenia naznaczają na zawsze. Trzej chłopcy spotykają się po 25 latach – z powodu morderstwa. Pierwszy jest ojcem zabitej, drugi prowadzi śledztwo, a trzeci staje się podejrzanym. Mroczna historia, świetnie i spokojnie pokazywane śledztwo, wnikliwa obserwacja psychologiczna i obyczajowa oraz przewrotny finał. Ten film porusza, wciąga i daje do myślenia – dodatkowo obsada jak marzenie: Sean Penn (Oscar), Tim Robbins (Oscar), Kevin Bacon, Laurence Fishburne, Laura Linney i Marcia Gay Harden. Ocierające się o wielkość kino.

Miejsce 3. – Wyjęty spod prawa Josey Wales (1976) – 9/10

Western, kino zemsty, film wojenny – ta mieszanka prezentuje się znakomicie. Kolejny western, który odmitologizowuje Dziki Zachód stając się bardziej realistycznym. Silny antywojenny wydźwięk, świetna muzyka (recenzja tutaj) i masa treści w pozornie banalnej opowieści z zemstą w tle.

Miejsce 2. – Za wszelką cenę (2004) – 10/10

Film miał być debiutem reżyserskim scenarzysty Paula Haggisa, jednak gdy scenariusz przeczytał Clint (miał on zagrać tylko Frankiego Dunna), nie odpuścił i postanowił nakręcić ten film. Pozornie jest to prosta opowieść o kobiecie, która chce trenować boks. Ale ona kompletnie porusza, chwyta za gardło i zaskakuje. Inne oblicze Eastwooda, życiowa forma Hilary Swank (zasłużony Oscar) oraz kompletna zmiana tonu w dramatycznym finale. Arcydzieło.

Miejsce 1. – Bez przebaczenia (1992) – 10/10

Tym filmem Eastwood zabił western. Nie wybaczył mu zakłamania, mitomaństwa i hipokryzji. Eastwood gra podstarzałego rewolwerowca, który przyjmuje zlecenie zabicia dwóch kolesi, co zgwałcili i okaleczyli prostytutkę. Najmroczniejszy film Eastwooda w karierze i ostatni wielki western. Więcej nie trzeba pisać – to trzeba zobaczyć.

eastwood_obejrzalem_laur

I tak to się właśnie układa. A że Clint nie odpuszcza, to można być pewnym, że na jego filmy warto się wybrać. A jakie są wasze ukochane filmy Clinta Eastwooda? Piszcie śmiało w komentarzach, dzielcie się wrażeniami oraz opiniami.

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz