
Choć wielu współczesnych młodych ludzi może tego nie wiedzieć, Czesław Niemen był jedną z najbardziej wyrazistych postaci w historii polskiej muzyki rozrywkowej, mierzącym się z niemal każdym gatunkiem muzycznym. W świadomości słuchaczy (sporej większości) pamiętany był głównie dzięki przebojom z lat 60. („Dziwny jest ten świat”, „Pod papugami”, „Sen o Warszawie”). Jednak córka artysty, Natalia postanowił nagrać tribute album dla swojego ojca. Nic dziwnego, ale wybór piosenek zasługuje na uznanie, gdyż artystka rzuciła się na piosenki z dwóch ostatnich płyt Niemena („Terra Deflorata” z 1989 i „spodchmurykapelusza” z 2001) i zmieniła aranżacje na żywe instrumenty, w czym pomógł producent Piotr Dziubek.
Zaczyna się od dziwacznego miksu w „Pojutrze szary pył”, gdzie słyszymy na początku fortepian połączony z bardzo egzotycznie brzmiącą gitarą, która potem zmienia się w surową riffową rzeź. Gdy dochodzi do tego sekcja rytmiczna, zmienia się klimat kompletnie, a riffy stają się coraz agresywniejsze i psychodeliczne. Równie ostro jest w jazz-rockowym „Począwszy od Kaina”, gdzie saksofon z gitarami oraz klawiszami tworzy zwarty trójkąt. Ale gdy dochodzi do głosu Krzysztof Zalewski, to jest już pozamiatane. Pianistyczna „Zezowata bieda” zaskakuje rytmem oraz minimalistyczną formą, a „Spojrzenie na siebie” po skręt w progresywne eksperymenty (podniosłe klawisze na początku, skręcające w sposób wręcz bujający – sekcja rytmiczna podkręca atmosferę, a gitara brzmi niemal hard rockowo, by na koniec wszystko się wyciszyło). Mocny rollercoaster, podobnie jak niemal soulowo-funkowy „Trąbodzwonnik”(perkusja z klawiszami brzmią świetnie) z ostrymi wejściami gitary i saksofonu. W podobne rewiry wchodzi „Dolaniedola” z rytmicznym basem oraz funkowymi klawiszami.
Ale nie byłem w stanie przewidzieć jak ładnie gra fortepian w prostym, bardziej jazzowym „Spodchmurkapelusza” pełnym loopów oraz cofania (na początku). I potem wchodzi mroczny „Antropocosmicus” z pulsującym latami 70. „Jagody szaleju” (funkowy bas, szybka perkusja oraz chórek w refrenie). Trzeba pochwalić pomysłowe aranżacje, gdzie nawet znalazło się miejsce na folk (modlitewna „Terra Deflorata” z poruszającym solo skrzypiec i cymbałów) czy bardziej klasyczne wstawki (pianistyczne „Nie wyszeptuj” z szalonymi smyczkami), przez co bogactwo potrafi wręcz oszołomić.
Natalia ma podobną barwę głosu i sposób śpiewania jak ojciec, co nie jest w tym przypadku wadą, czasami jednak potrafi być nadekspresyjna, ale w połączeniu z muzyką efekt jest piorunujący jak po eksplozji granatu. Razem z bardzo wnikliwymi tekstami, gdzie pokazane są różne tematy: od ludzkiej zawiści przez pochwałę natury. To wszystko tworzy fascynujące, wielowarstwowe dzieło, które po każdym odsłuchu tylko zyskuje. Takiego Niemena nie znało zbyt wielu, a popularyzacja może tylko wspomóc.
8,5/10 + znak jakości
Radosław Ostrowski
