Mission: Impossible III

Seria filmów o Ethanie Huncie ma wszystko to, by stanowić konkurencję dla agenta 007. Akcja jest szybka, przenosimy się z miejsca na miejsce, jest masa bajeranckich gadżetów, piękne kobiety. Czego chcieć więcej? Po przeciętnej części drugiej, postanowiono lekko pomajstrować i inaczej rozłożyć akcenty. Całość zaczyna się w momencie, gdy nasz mistrz kamuflażu oraz specjalista od zadań niewykonalnych, odchodzi z IMF i zamierza wieść spokojne życie z Julią – lekarką nieznającą jego przeszłości. Przeszłość odzywa się jednak, gdy agencja prosi o pomoc w odbiciu dawnej protegowanej – Lindsay. Agentka miała zadanie zinfiltrować handlarza bronią, Owena Daviena.

mission_impossible_31

Powierzenie tej części J.J. Abramsowi, dla którego był to kinowy debiut, było strzałem w dziesiątkę. Tutaj Hunt pozostaje najważniejszą postacią, ale by zrealizować swój cel, musi dogadywać się i zawierzyć swój los kumplom z zespołu. Koncepcja gry zespołowej została rozwinięta mocniej w części następnej („Ghost Protocol”), co tylko zwiększyło dynamikę, a interakcja bohaterów między sobą tylko podkręcała stawkę, dodając sporo humoru. Tempo się ciągle zmienia, tak jak lokacje, bo zwiedzimy z Huntem i spółką Berlin (odbicie Lindsay), Watykan (porwanie Daviena) oraz Szanghaj (skok i kradzież McGuffina zwanego tutaj Króliczą Łapką), nie brakuje kilku widowiskowych scen jak odbicie Daviena na moście czy ucieczka przed pościgiem w Szanghaju.

mission_impossible_32

Abrams idzie w stronę widowiskowości i efekciarstwa, ale nigdy nie idzie w stronę autoparodii czy kiczu. Nie brakuje mu ciekawych pomysłów na choreografię (ucieczka Hunta z windy oraz IMF) oraz parę razy łamie konwencję jak w scenie kradzieży Króliczej Łapki, której… nie pokazuje. Widzimy wtedy jak Hunt wchodzi (przywiązany na linie) i wychodzi z hukiem tłuczonego szkła. Jedyne, co przeszkadza to czasami zbyt nerwowa praca kamery a’la Bourne w spokojniejszych scenach, ale to nie zdarza się zbyt często. Tak samo jak większe skupienie na prywatnym życiu Hunta.

mission_impossible_33

Tom Cruise jako Hunt nadal daje radę i imponuje swoją fizyczną kondycją. To jest typ faceta, którego możecie złamać, ale zabić się nie da. Nawet jak mu się wsadzi ładunek wybuchowy do głowy. Na drugim planie mamy starego znajomego Luthera (Ving Rhames zawsze na propsie), trudno też zapomnieć Simona Pegga (informatyk Benji) czy Laurence’a Fishborne’a (szef IMF). Ale tak naprawdę ekran kradnie Philip Seymour Hoffman jako czarny charakter. Nie jest to może zaskakująca postać, ale aktor ma tyle charyzmy, że nawet mówiąc od niechcenia, skupia całą swoją uwagę i intryguje.

mission_impossible_34

Trzecie spotkanie z Huntem rehabilituje serię po poprzedniku od Johna Woo, który był przekombinowany i zwyczajnie nudny. Abrams dodaje wiele świeżości, skupia się na dynamice między grupą, ale nie zapomina o widowiskowości (na tym polu lepsza była część czwarta), dodając żywotności cyklu. Rozrywka na wysokim poziomie.

7,5/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz