
Ten kontrowersyjny wykonawca z Krakowa, zaczynał od grania na ulicy, potem byli Pudelsi i Homo Twist. Obecnie działa solowo, mierząc się z różnymi stylami, serwując masę coverów z zespołem Psychodancing. Teraz postanowił zmierzyć się (po Wysockim i Starszych Panach) z dorobkiem zmarłego Wojciecha Młynarskiego. Jak to wyszło?
Brzmi to tak jak Maleńczuk grał z Psychodancing, czyli takie delikatne, niemal folkowo-jazzowe interpretacje rozpisane na gitarę, kontrabas i perkusję. Ta formuła działa w otwierającym całość skocznym “Mam zaśpiewać coś o cyrku”, bardziej zadziornym “Absolutnie”, zmieniającego się we… flamenco czy cudownie ubranej w bossanovę, romantycznej “Żniwnej dziewczynie” z cudną wokalizą między zwrotkami (piękna piosenka). Pojawiają się także utwory w stylu country “Nowa jElita”, a nawet lekko zabarwionej “rosyjskością” (pędząca “Szajba”), ale ten rozgardiasz dziwnie się nie gryzie. Chociaż nie mogłem pozbyć się pewnego wrażenia, że wszystko jest troszkę na jedno kopyto. Mimo pewnej skoczności i pozorów dynamiki w postaci gry gitary, to wszystko tak naprawdę jest tylko polem dla przewrotnych tekstów. Nawet pozornie melancholijne “Jeszcze w zielone gramy”, będące czymś w rodzaju dziwacznego tanga, brzmi dość koślawo. Chociaż bardziej “podchmielone” brzmienie “W co się bawić”, dodaje jakieś ironii, a pełne smyczków i “średniowiecznej” stylizacji “Ballada o szewcu Dratewce” brzmi cudnie (choć fragmenty archiwalne I odgłosy baranów pod koniec ubarwiają).
A jak radzi sobie Maleńczuk? Jest taki jak zawsze, pozornie jakby nieobecny, śpiewający troszkę od niechcenia. Sam wybór piosenek jest – jak sam twierdził – według klucza politycznego, co nie jest przypadkiem. Wystarczy choćby wsłuchać się w “Tupnął książę” z kneblami w rolach głównych, “Co by tu jeszcze” czy “Ballada o dwóch koniach” (znowu westernowo). I te słowa nadal pozostają aktualne, co jest ogromnym plusem.
Czy dobrze zrobił Maleńczuk biorąc się za Młynarskiego, czy może oddał niedźwiedzią przysługę? Myślę, że wyszło całkiem nieźle, ale można było jeszcze bardziej zaszaleć i mocniej zaznaczyć swoim piętnem jak zrobiło Raz Dwa Trzy jak było słychać w “Żniwnej dziewczynie” czy “Balladzie o szewcu Dratewce”. Całkiem przyjemne dzieło.
6,5/10
Radosław Ostrowski
